Od zera do milionera, ale nie w Ameryce, a... w Raciborzu przed wojną
Od zera do milionera... tak, Joseph Doms spełnił sen o bogactwie, tyle, że rzecz nie działa się w Ameryce, a Raciborzu z początku XIX wieku. Tabaka z fabryki Josepha Domsa trafiała w najdalsze zakątki Starego Kontynentu a także za ocean...
Joseph Doms w 1811 roku na posesji mieszczącej się przy raciborskim rynku założył niewielką fabrykę tabaki, by następnie w ciągu dziesięcioleci rozrosła się do wielkich rozmiarów, a miasto nad Odrą zaczęło słynąć z najlepszej tabaki w tej części Starego Świata, tak jak z czekolady Sobtzicka, o której pisaliśmy ostatnim razem w ramach cyklu “Raciborskie Fabryki”.
Tabaka produkowana w Raciborzu, zarówno do palenia jak i do żucia, a także papierosy trafiały w najdalsze zakątki kontynentu, a także za ocean. Zakład miał swoje składy towarów m.in. we Wrocławiu, Berlinie, Lipsku, czy Essen.
Fabryka Domsa na długo zmieniła krajobraz Raciborza. Na starych widokówkach przedstawiających centrum Raciborza widać szeroką ulicę, która dziś nosi imię ks. Józefa Londzina, a niegdyś nazywała się Grosse Vorstadt lub Brunken (Wielkie Przedmieście lub Bronki). Po jej lewej stronie znajdował się szereg budynków przemysłowych ciągnących się ku brzegom Odry. Należały one właśnie do fabryki tytoniu, jednego z największych zakładów przemysłowych ówczesnego Raciborza.
- W latach 20 XX wieku było w nich zatrudnionych ok. 800 pracowników - opowiadał nam kiedyś ze szczegółami Adam Knura, historyk z raciborskiego muzeum. Dodajmy, że część zabudowań fabrycznych przetrwała do naszych czasów.