Oddajemy cześć zamordowanym w Katyniu [ROZMOWA]
Z Kazimierą Lange, ze Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Łodzi, rozmawiamy o uhonorowaniu pamięci o zabitych oficerach.
W tym roku uczciła Pani rocznicę Zbrodni Katyńskiej na cmentarzach w Rosji i na Ukrainie. Gdzie Pani była?
Byłam na dwóch cmentarzach - w Katyniu i Kijowie-Bykowni, a także na miejscu katastrofy smoleńskiej. Pojechałam tam z grupą młodzieży, laureatami konkursu na temat Zbrodni Katyńskiej. Była to 40-osobowa grupa, która z okazji 77. rocznicy tej zbrodni chciała oddać cześć pomordowanym, zapalić znicze, pomodlić się w ich intencji. Przyznam szczerze, że jechaliśmy z drżeniem serca. Odwiedziliśmy cmentarz w Bykowni, który na początku roku został zbezczeszczony. Poza tym sytuacja w tym regionie nie jest bezpieczna. Baliśmy się prowokacji. Ale polski konsulat, jak i dyrekcja cmentarza, zapewnili nam spokój, czuliśmy się bardzo bezpiecznie.
Jakie wrażenia Pani odniosła?
To moim zdaniem najpiękniejszy Cmentarz Katyński, jeśli o cmentarzu można powiedzieć, że jest piękny. Został wykonany w szarym granicie. Znajduje się w otoczeniu zielonego lasu. Wydaje się bardziej przyjazny, inaczej nastraja.
Pozostały ślady zbezczeszczenia?
Na szczęście nie ma już ich. Wszystko zostało usunięte. Koszty poniosło nasze Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. A same prace wykonała ta sama polska firma, która uczestniczyła w budowaniu tego cmentarza w 2012 roku.
Ile osób jest pochowanych na cmentarzu w Bykowni?
Wymienione są nazwiska 3454 osób. To jeden z większych cmentarzy. Większe są jeszcze w Katyniu, Miednoje, a także w Charkowie. Ale na cmentarzu w Bykowni, po przeprowadzonych tu ekshumacjach, spoczywają faktycznie 1992 osoby. Tyle szczątków pomordowanych tam odnaleziono. Natomiast cmentarz upamiętnia wszystkie ofiary z tak zwanej Ukraińskiej Listy Katyńskiej, a więc 3454 osoby.
Kto został pochowany na cmentarzu w Bykowni?
To przekrój społeczeństwa polskiego zamieszkującego Kresy Wschodnie. Są tam też pochowani ludzie, którzy mieszkali w środkowej Polsce. Tam spoczywa między innymi Walerian Kropiwnicki, dziadek Jerzego Kropiwnickiego, byłego prezydenta Łodzi. Na tym cmentarzu pochowany jest również Adam Walczak, wiceprezydent Łodzi, ostatniej kadencji, czyli lat 1938-1939. Ojciec mojego męża, Oskar Lange był lekarzem i ofiarą Zbrodni Katyńskiej. Pracował w szpitalu, ale też w III LO. W naszym łódzkim archiwum jest umowa, którą teść podpisał na pracę w tej szkole na rok szkolny 1939/ 1940. Znajduje się na niej podpis właśnie Adama Walczaka, który był odpowiedzialny za łódzkie szkolnictwo. Jeden z nich został pochowany w Bykowni, drugi w Charkowie.
Była Pani też na grobie teścia?
Niestety nie. Charków znajduje się w zbyt niebezpiecznej strefie, by odwiedzały ją zorganizowane grupy. Odradzono nam. Tak samo nie można normalnie wyjeżdżać do Katynia. Są takie zaostrzenia na granicach, że Rosjanie mogą tam nie wpuścić. Dlatego skorzystaliśmy z wyjazdu, który organizował wicepremier Piotr Gliński, minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Nie pierwszy raz uczciła Pani rocznicę Katynia na cmentarzach, na których spoczywają ofiary tej zbrodni...
Co roku staram się być na którymś z cmentarzy. Tym razem zaproponowałam organizatorom wyjazdu, byśmy pojechali do Bykowni. Razem ze mną pojechały jeszcze cztery osoby z łódzkiej Rodziny Katyńskiej. Były wnuki i siostra jednego z zamordowanych. Udało się też pojechać do Katynia.
Pani teść, Oskar Lange, jest jedną z ofiar Zbrodni Katyńskiej...
Jedną z 22 tysięcy osób. Jadąc na te cmentarze myśli się o nim, ale oddaje też cześć innym ofiarom zbrodni. Trzeba pamiętać o wszystkich, nawet czcząc jednego. Na grobie teścia byłam ponad 20 razy. Mąż też kilkanaście razy odwiedził grób swojego ojca. Niemal każdy członek łódzkiej Rodziny Katyńskiej przynajmniej raz był na grobie swojego bliskiego. Takie wyjazdy organizujemy od 1996 roku. Jest jednak kilka osób, które nie chcą tam jechać. Uważają, że to dla nich za wielkie przeżycie. Bo rzeczywiście przeżycie jest ogromne. Ja po powrocie z takich wyjazdów przez kilka dni dochodzę do siebie.
Wiele razy była Pani tam z młodzieżą. Jak ona reaguje?
Przyjmuje to ze zdziwieniem. Nie jest to bowiem taki cmentarz jaki znają. Na przykład w Bykowni jest to jedna mogiła. Robi to na nich wielkie wrażenie. Trzeba im wytłumaczyć, że to bratnie mogiły. W jednej może spoczywać ponad 1000 żołnierzy. Potem przypominamy życiorysy pochowanych tam osób. Dowiadują się, że zamordowane zostały tam wybitne osoby, kwiat polskiej inteligencji. Leżą tam lekarze, profesorowie, artyści, dziennikarze, adwokaci, nauczyciele.