"Odkrycie towarzyskie", sędzia-dubler i "wolnościowy konserwatysta", któremu zabrakło paliwa. Są z Poznania i przyczynili się do wyroku TK
Ona, czyli prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska, to „odkrycie towarzyskie” prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. On, Bartłomiej Wróblewski, to konstytucjonalista i poznański poseł, który sam o sobie twierdzi, że jest wolnościowym konserwatystą. A oprócz nich także Justyn Piskorski, czyli sędzia-dubler Trybunału Konstytucyjnego i ultrakonserwatysta. Co ich łączy? Wszyscy są związani z Poznaniem i doprowadzili do tego, że TK wydał kontrowersyjny wyrok w sprawie aborcji.
Od tygodnia w całej Polsce trwają masowe protesty przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że przepis zezwalający na dokonanie aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego uszkodzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. W praktyce oznacza to, że kobiety będą musiały urodzić dzieci, które i tak będą skazane na śmierć.
Od wtorku zbieramy wasze propozycje i uwagi do naszej wstępnej listy postulatów. Będziemy to robić codziennie, dlatego dalej piszcie do nas!
Poza tym co w grafice, pojawiła się też (wiele razy) uwaga, żeby z samych postulatów usunąć wulgaryzmy. Co o tym myślicie?#WaszStrajk pic.twitter.com/UZdHeRkhCB— #StrajkKobiet (@strajkkobiet) October 29, 2020
Wielu ekspertów nie ma wątpliwości, że to naruszenie i tak delikatnego kompromisu aborcyjnego, który istniał od lat. Z tego powodu od tygodnia w całej Polsce trwają masowe protesty kobiet, które nie zgadzają się z orzeczeniem TK. Co więcej, są one popierane także przez wielu mężczyzn. Na ulicach nie tylko największych polskich miast, ale także niewielkich miasteczek, codziennie protestują „wku***eni” mieszkańcy, którzy mają jedno przesłanie do rządu PiS: „wyp***dalać”.
Zobacz też: Mocne hasła z poznańskich protestów przeciwko zakazowi aborcji
Wielką rolę w obecnej sytuacji odegrały osoby związane z Poznaniem. Posłem, który złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o sprawdzenie konstytucyjności dotychczasowych przepisów był bowiem Bartłomiej Wróblewski. Dostał się on do Sejmu z list PiS w Poznaniu. Odczytującym wyrok sędzią sprawozdawcą był za to Justyn Piskorski, sędzia-dubler TK oraz kierownik Zakładu Prawa Karnego na Wydziale Prawa i Administracji UAM w Poznaniu. Z kolei prezesem Trybunału Konstytucyjnego jest poznanianka - Julia Przyłębska.
Julia Przyłębska została odkryciem towarzyskim Jarosława Kaczyńskiego
– Tak, jesteśmy kojarzeni z PiS. Chociaż bardziej mąż, bo ja, jako sędzia, nigdy nie angażowałam się politycznie. Mąż ma wielu przyjaciół w tym środowisku politycznym, ludzi wybitnych. A Jarosława Kaczyńskiego uważa za najwybitniejszego
żyjącego europejskiego polityka
Zanim jednak Julia Przyłębska została wybrana głosami PiS sędzią Trybunału Konstytucyjnego, nie była szerzej znana w stolicy Wielkopolski. Urodzona w 1959 roku, ukończyła I Liceum Ogólnokształcące w Poznaniu, a następnie Wydział Prawa UAM. Potem odbyła aplikację sędziowską i rozpoczęła pracę jako sędzia w poznańskim sądzie rejonowym, skąd została delegowana do sądu okręgowego.
Zobacz też: Julia i Andrzej Przyłębscy: Oto najbardziej wpływowe małżeństwo z Poznania
Na przełomie tysiącleci razem ze swoim mężem wyjechała do Niemiec, gdzie pracowała jako konsul i dyplomata w Ambasadzie RP.
- Postanowiliśmy pojechać razem. Zabraliśmy dzieci. Ja zdałam egzamin konsularny i zostałam konsulem. Sprawdziłam się. Czerpałam wiele satysfakcji z pomocy zwykłym Polakom, których spotkało nieszczęście za granicą. Myślę, że byłam dobrym konsulem. Dzięki sędziowskiej praktyce miałam łatwość podejmowania decyzji i merytorycznego uzasadniania. Kiedy skończył się kontrakt, postanowiliśmy wrócić do swoich zawodów. I do Poznania, bo lubimy nasze miasto.
- opowiadała nam Julia Przyłębska.
Po przyjeździe do Polski nie miała jednak łatwego powrotu do zawodu. W 2001 roku uzyskała negatywną ocenę swoich kompetencji ze strony sędziego wizytatora Anny Rusek oraz Zgromadzenia Ogólnego poznańskiego sądu.
W swojej opinii Anna Rusek wskazała, że Przyłębska często miała uchylane wyroki, bo: nie przeprowadziła postępowania dowodowego, nie ustaliła istotnych faktów, pisała błędne uzasadnienia (lub po dozwolonym czasie), nie zwróciła uwagi na rozbieżności między zeznaniami świadków a dokumentami. Nie wyciągała też wniosków z wytyków od przełożonych. Sędzia Rusek dodała, że wątpliwości budzi nie tylko częste uchylanie wyroków, ale również brak stabilności orzeczeń, wysoka absencja w pracy. Wskazała, że w wydziale ubezpieczeń społecznych potrzebni są tylko wykwalifikowanie sędziowie. Jej zdaniem powrót Przyłębskiej nie byłby korzystny dla wymiaru sprawiedliwości.
- Treść tamtej opinii wskazuje, że nie powinna znaleźć się w Trybunale Konstytucyjnym, do którego powinni trafiać wybitni prawnicy
– mówił nam jeden z poznańskich sędziów.
Później negatywną opinię wyraziło także Kolegium Sądu Okręgowego oraz Zgromadzenie Ogólne Sędziów. To zamknęło Przyłębskiej drogę do orzekania. Ona sama w rozmowie z nami w przeszłości uznała, że została niesłusznie oceniona przez innych sędziów. Ponadto stwierdziła, że opinia z 2001 r. była bezprawna i powstała niezgodnie procedurą.
Mimo negatywnej oceny Julia Przyłębska po pewnym czasie wróciła do pracy w sądzie. Zmieniły się bowiem przepisy, które pozwalały na ponowne objęcie urzędu sędziego bez zasięgania opinii m.in. Zgromadzenia Ogólnego.
Czytaj też: "Julia Przyłębska nie nadaje się do orzekania": To opinia sędziów z Poznania
– Po powrocie pracowałam w Wydziale VII Ubezpieczeń Społecznych. Ówczesny przewodniczący szczerze mi powiedział, że nie jest zadowolony, iż będę pracować w jego wydziale. Kiedy po ponad roku pracy wracałam do dyplomacji i go żegnałam, przeprosił mnie za swoją ocenę i podziękował, bo w ciągu roku byłam w czołówce wydziału – opowiadała nam Julia Przyłębska.
W 2007 roku zakończył się jej kolejny kontrakt w dyplomacji i wróciła do sądu. Z kolei w grudniu 2015 roku, głównie głosami PiS, została wybrana prezesem Trybunału Konstytucyjnego. Zaledwie rok później, po tym jak skończyła się kadencja Andrzeja Rzeplińskiego jako prezesa TK, została powołana przez prezydenta na to stanowisko. Jak się później okazało, szybko wkupiła się też w łaski Jarosława Kaczyńskiego. Ten w maju 2019 roku w rozmowie z Telewizją Polską nazwał Przyłębską swoim „odkryciem towarzyskim”.
- To jest takie moje odkrycie towarzyskie ostatnich lat, ale naprawdę przemiła osoba: Julia Przyłębska. Ona jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego, ale to są całkiem prywatne znajomości, bardzo lubię u niej bywać, zresztą tam bardzo wiele osób bywa, bo ona jest bardzo towarzyska
– mówił prezes PiS.
Bartłomiej Wróblewski, czyli himalaista, który wszedł do Sejmu z 11. miejsca
Przez ostatnie dni jego nazwisko było wymieniane być może nawet częściej niż Julii Przyłębskiej i Justyna Piskorskiego. To właśnie on w grudniu 2019 roku po raz kolejny złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego dotyczący aborcji. On, czyli Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS z Poznania. Sam o sobie na Facebooku pisze, że jest wolnościowym konserwatystą.
Co o nim wiadomo? Urodził się w Poznaniu, tutaj ukończył I Liceum Ogólnokształcące, a następnie studia na Wydziale Prawa UAM. Jego specjalizacją jest prawo konstytucyjne. W 2011 został członkiem prawicowego Akademickiego Klubu Obywatelskiego w Poznaniu, a dwa lata później wstąpił do PiS. W 2014 roku został radnym sejmiku województwa z list PiS, zaś roku później dostał się do Sejmu startując dopiero z 11. pozycji.
Od początku kadencji był jednym z najaktywniejszych poznańskich posłów. Dużo udzielał się przede wszystkim w regionie i okolicach Poznania. Jednak na swoim koncie ma także kilka wpadek. W lipcu 2017 roku zrobiło się o nim głośno, kiedy wycofał swój podpis pod projektem ustawy o Sądzie Najwyższym. Jak potem tłumaczył, nie miał okazji dokładnie zapoznać się z projektem i już wcześniej poprosił o usunięcie swojego podpisu, do czego przez pomyłkę nie doszło.
Zaledwie pół roku później, w grudniu, o pośle Wróblewskim znowu zrobiło się głośno. Tym razem dlatego, że... zabrakło mu paliwa i jego auto musieli pchać strażnicy miejscy, którzy następnie pojechali z bańką na stację benzynową po paliwo.
Jednak najbardziej zasłynął właśnie jako jeden z inicjatorów wspominanego już wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Z tego powodu między nim a Julią Przyłębska były ciche dni. Jak słyszeliśmy, Wróblewski miał za złe obecnej prezes TK, że ta przez długi czas nie rozpoznawała jego wniosku. Co więcej, pierwszy wniosek Wróblewskiego w ogóle nie został rozpoznany przez TK, bo sprawa się przedawniła. Dlatego w grudniu 2019 roku poseł PiS złożył drugi wniosek. Z kolei sama Przyłębska podobno nie była zadowolona z tego, że Wróblewski postawił ją w trudnej sytuacji zrzucając „odpowiedzialność” za kwestię aborcji na Trybunał Konstytucyjny.
Trybunał Konst. przychylił się do naszego wniosku i uznał praktyki eugeniczne w okresie prenatalnym za niezgodne z Konstytucją. Wygrało poszanowanie prawa do życia (art.38) i godności człowieka (art.30) osób chorych i niepełnosprawnych. Dziękuję wszystkim, którzy nas wspierali 🤝 pic.twitter.com/pwHqKFOJ0D
— BartłomiejWróblewski (@bwroblewski) October 22, 2020
Zdenerwowana na niego była jednak nie tylko Julia Przyłębska. We wrześniu tego roku Wróblewski został zawieszony w prawach członka PiS po tym, jak głosował wbrew partyjnej dyscyplinie w sprawie ustawy o ochronie zwierząt. Po orzeczeniu TK wrócił do łask na tyle, że mówiło się nawet, że będzie kandydatem PiS na Rzecznika Praw Obywatelskich. Ten pomysł na razie jednak prawdopodobnie upadł.
Prywatnie Wróblewski jest wielkim miłośnikiem gór. Na swoim koncie ma m.in. Koronę Ziemi, czyli zdobycie najwyższych szczytów na wszystkich kontynentach. Ostatnim był Mount Everest, który zdobył w 2014 roku. Teraz jest za to prawdopodobnie na szczycie listy najbardziej nielubianych posłów w Poznaniu. We wtorek pod jego blokiem pojawili się manifestujący, którzy skandowali niecenzuralne hasła, a o godz. 21.37 zaśpiewali... "Barkę", co było nawiązaniem do śmierci papieża Jana Pawła II.
Justyn Piskorski, czyli sędzia-dubler i ultrakonserwatysta
To on przygotowywał orzeczenie oraz uzasadniał wyrok TK. On, czyli Justyn Piskorski, kierownik Zakładu Prawa Karnego na
Wydziale Prawa i Administracji UAM w Poznaniu, o którym w przeszłości było już głośno m.in. z powodu jego ultrakonserwatywnych poglądów. O tym zaczęto jednak mówić dopiero w 2017 roku, kiedy to został sędzią-dublerem TK.
Dlaczego dublerem? Bo wcześniej Sejm, w którym większość miała PO i PSL na miejsce zmarłego sędziego Lecha Morawskiego, wybrał już innego kandydata, od którego Andrzej Duda nie przyjął ślubowania. Ale po zmianie władzy PiS postawiło na sędziego Piskorskiego i to on został mianowany przez Andrzeja Dudę. Wtedy też media zaczęły pisać o jego prywatnych poglądach i cytować dotychczasowe artykuły sędziego Piskorskiego.
- Przemoc w rodzinie nie jest problemem, o ile jest to rodzina biologiczna
- to cytat z jego artykułu o znaczeniu ojcostwa dla katolickiego pisma "Zawsze Wierni" z 2016 roku.
Okazuje się, że Justyn Piskorski, w kontekście przemocy domowej, przekonuje, że jej ofiarami statystycznie najczęściej padają dzieci wychowywane przez ojczymów, a nie ojców. Doceniał też rolę Kościoła jako kolektywu mężczyzn, który w obliczu deficytu ojca w rodzinie może pełnić rolę inicjacyjną w kształtowaniu męskości. Piskorski jest także sceptycznie nastawiony wobec szkół koedukacyjnych. Swoich dzieci do szkoły nie posłał, lecz zdecydował się na nauczanie domowe.
– Są osoby w naszym zakładzie, ja się do nich zaliczam, które wolałaby nie mieć za kierownika takiej osoby. Pan Justyn Piskorski wszedł do rzekomego TK, którego ja nie uznaję za Trybunał Konstytucyjny. My dowiedzieliśmy się o tym już po fakcie, że się tam znalazł, a przecież obecne TK działa bezprawnie, jego skład został powołany niezgodnie z przepisami – komentuje prof. Iwona Sepioło-Jankowska, która pracuje z Piskorskim w tym samym zakładzie na Wydziale Prawa UAM. Co więcej, współpracownicy poprosili Piskorskiego, by zrezygnował z kierowania zakładem.
-------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień