Odnowić nie tylko ściany, ale i duszę sprzed 100 lat
To miał być zwykły remont, ale... A Dom z 1920 roku odzyskuje oryginalny blask A A to dzięki wspólnej inicjatywie lokatorów i miasta. A Takich „zwykłych remontów” będzie coraz więcej
Ulica Hołdu Pruskiego 9. To pierwszy taki remont niemal stuletniej kamienicy, zlokalizowanej na terenie gminy Koszalin. Zaczęło się banalnie, od spotkań mieszkańców domu z przedstawicielami Zarządu Budynków Mieszkalnych, podczas których pojawił się pomysł odnowienia klatki schodowej. ZBM zarządza tą kamienicą z ramienia Wspólnoty Mieszkaniowej, a tę tworzą gmina Koszalin oraz dwoje lokatorów, którzy swoje mieszkania wykupili na własność: Jolanta Pożarlik i Krzyszof Opel.
- I to właśnie ci państwo zainspirowali mnie do tego, że może tym razem warto postarać się o to, aby ten remont był inny - mówi Izabela Małecka-Klepuszewska z ZBM-u. - Aby to nie było zwykłe odnowienie starej klatki schodowej i piwnicy, ale oddanie klimatu, jaki panował tu prawie wiek temu i wydobycie na światło dzienne, uwypuklenie wszystkiego, co zostało z pierwotnego stanu wnętrza tego domu - wyjaśnia. Co było tą inspiracją? - Przede wszystkim zmysł artystyczny tych dwojga państwa oraz ich taka wewnętrzna pasja. A jak jest pasja jest też i spór, co oznacza, że jak już mój pomysł zyskał akceptację, to czasem naprawdę trudno było wypracować wspólną wizję tego, jak odrestaurowanie klatki w szczegółach ma wyglądać, kto ma się tego podjąć - dodaje z uśmiechem nasz rozmówczyni.
Wyremontowana została tez piwnica. Aby odkryć cegły, trzeba było usunąć grubę warstwę tynku
W końcu, w bólach, ale udało się uzgodnić zasady całego projektu. Wspólnota wzięła kredyt (jest spłacany z funduszu remontowego), wybrano firmy, które podjęły się remontu (jego koszt to 85 tys. złotych) i co ważne zwrócono się o radę do Grety Grabowskiej, znanej koszalińskiej artysty-plastyka (rozmowa - poniżej).
Z pomocą artysty
- Panie Greta bardzo nam pomogła, bo pokazała, na co mamy zwracać uwagę, aby nasz pomysł się udał. To ona właśnie podpowiedziała nam, że renowacja musi się cechować pełną spójnością. Czyli remont elewacji, który wykonaliśmy jakiś czas temu, musi współgrać z tym, jak taki remont ma wyglądać w środku - mówi Izabela Małecka-Klepuszewska. Dodaje, że modernizując klatkę schodową można było tylko bazować na tym, co jest i kierować się intuicją, bo nie przetrwały żadne, poniemieckie dokumenty opisujące jej wygląd, ani zdjęcia zrobione w jej wnętrzu.
- Dlatego to, na co się zdecydowaliśmy, można określić mianem dojścia jak najbliżej oryginału. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie zawsze to będzie możliwe, ale wierzyliśmy, a teraz to już jesteśmy pewni, że uda się oddać klimat wnętrza secesyjnej kamienicy z początku XX wieku - mówi Jolanta Pożarlik.
Wtóruje jej Krzysztof Opel, który podkreśla, że o dużej liczbie szczegółów, jak wnętrze domu wyglądało kiedyś, udało się podpowiedzieć wykonawcom, sięgając do własnych wspomnień lub innych osób, które zamieszkały tu zaraz po wojnie. - Ja sam wprowadziłem się tutaj w latach 50. i dobrze pamiętam wygląd kamienicy, zanim potem kilka razy była remontowana, rzecz jasna bez oglądania się na historię budynku i jego architektoniczne dziedzictwo - podkreśla pan Krzysztof.
W zgodnej opinii wykonawców, którzy podjęli się generalnego remontu, jego przeprowadzenie to niemałe wyzwanie, ale i czas pełen niespodzianek. - Byliśmy pod dużym wrażeniem bardzo dobrego stanu tej części klatki schodowej, która wykonana była z drewna - mówi Maciej Maciejewski z firmy Technika Drewna. - Schody, balustrady, okna... Okazało się, że to wszystko zostało sto lat temu na tyle porządnie zrobione, że teraz tylko w nielicznych miejscach trzeba było uzupełniać niewielkie ubytki. Wystarczyło tylko „zedrzeć” to wszystko, co przez te kilka dekad zostało nałożone na oryginalne drewno, te kilka warstw olejnej farby, aby odzyskało ono dawny blask. To jednak wiązało się z mozolną, bardzo często ręczną pracą i ciągłym napięciem, aby czegoś czasem nie zniszczyć - podkreśla. Przy okazji tych prac udało się odkryć kilka dawnych „patentów” stosowanych przy budowie domów w pierwszych dekadach XX wieku. - W kilku miejscach schodów natrafiliśmy na metalowe elementy, jak okucia, które w dużym stopniu przyczyniły się do tego, że ich konstrukcja zachowała się w tak dobrym stanie.
Czas na inne kamienice
Osobnym wyzwaniem była piwnica, której cegalne ściany trzeba było oczyścić z grubej warstwy tynku. - Było tam tak wąsko, że nasi pracownicy pracowali w maskach i musieli się zmieniać, bo ciężko było znieść tak duży stopień zapylenia. Ale efekt jest taki, że trudno nie czuć satysfakcji i dumy - słyszymy od Artura Nowotarskiego z firmy „Termodach”.
Prace ruszyły pod koniec lipca, zakończenie planowane jest lada tydzień. - Liczymy, że takich remontów będzie w mieście więcej, mamy już sygnały, że lokatorzy innych starych budynków też chcą się zaangażować w gruntowne odnowienie swoich kamienic - mówi Izabela Małecka - Klapuszewska.