Po tygodniu poszukiwań, czarny touran wrócił do rodziny Trochimiaków. Auto zostało porzucone. Policjanci zatrzymali 37-latka z Kostrzyna nad Odrą.
W czwartek 6 października, 20-letni brat Dominika pojechał samochodem do pracy. Gdy wyszedł na parkingu nie było auta. Zadzwonił do rodziców z pytaniem, czy nie robią sobie z niego żartów...
- Wtedy wszystko jakby runęło. Samochód pozwala nam na leczenie Dominika i prowadzenie fachowych terapii. Bez niego, nigdzie nie jesteśmy w stanie dojechać... - opowiada Małgorzata Trochimiak.
Chociaż Dominik ma dopiero 5 lat, wygrał już z nowotworem i przeszedł operację serca. Chłopiec nie rozwija się też, jak jego rówieśnicy i ma poważne problemy stomatolgiczne. Rodzina Trochimiaków codziennie jeździ z Dominikiem na zajęcia sensoryczne i wizyty u logopedów. Dodatkowo, średnio raz w miesiącu, odwiedza w Warszawie specjalistów. - Dla nas ten samochód jest, jak „być albo nie być”. Gdy nam go ukradli, wolałam nawet nie myśleć, jak my sobie poradzimy... - opowiada pani Małgorzata.
- Dla mnie najważniejsze jest to, że samochód do nas wrócił - kwituje pani Małgorzata, mama 5-letniego Dominika.
Ale z pomocą choremu Dominikowi ruszyli dosłownie wszyscy. Policja od samego początku była zaangażowana w sprawę, a media i mieszkańcy przekazywali dalej informację o tym, co się stało. W końcu informacja dotarła do Zbigniewa Stonogi, który wyznaczył nagrodę, za znalezienie auta i schwytanie złodzieja. - Podałem na swoim profilu na facebooku, że jeśli ktoś, poinformuje gdzie jest samochód, dostanie 5 tys. zł. Natomiast jeśli ktoś powie, kto go ukradł, dostanie... 25 tys. zł - opowiadał nam Z. Stonoga. Po kilku dniach odezwała się anonimowa osoba, która powiedziała, gdzie jest auto. I faktycznie tam było. - Sądzę, że był to sam złodziej. Informację od razu przekazałem policji - mówi Zbigniew Stonoga.
Rzecznik lubuskiej policji potwierdza, że Z. Stonoga był w kontakcie z policjantami oraz, że przekazał informację. - Był jedną z trzech osób, która powiedziała nam, gdzie znajduje się pojazd - mówi Marcin Maludy. Czy pieniądze trafiły do złodzieja? - Nic nam na ten temat na razie niewiadomo - odpowiada rzecznik.
Gdy policja otrzymała informację o tym, gdzie jest auto, zajęła się zabezpieczaniem śladów.
- Wciąż trwają czynności dochodzeniowe w tej sprawie. Staramy się ustalić, w jakim kierunku miał być przewieziony samochód, określamy też kierunki, w jakich się poruszał - informuje rzecznik lubuskiej policji.
O złodzieju wiemy na razie tyle, że ma 37 lat, pochodzi z Kostrzyna i był już notowany. Czy działał w zorganizowanej grupie? Czy miał już do czynienia z kradzieżą samochodów? Tego dowiemy się już na dniach. Zanim jednak mężczyzna usłyszy wyrok, posiedzi w areszcie. Na razie usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy oczywiście związany jest z kradzieżą z włamaniem do tourana. Drugi z posiadaniem środków odurzających, które policjanci znaleźli przy 37-latku. Policja i prokuratura wnioskowały w tej sprawie o areszt - informuje Maludy.
- Dla mnie najważniejsze jest to, że samochód do nas wrócił. Cieszy nas to, że mamy go pod swoim domem i nie spuszczamy teraz z oczu - kwituje pani Małgorzata, mama 5-letniego Dominika.