Odszedł bp Tadeusz Pieronek. Ks. Tischner mówił o nim „biskup na manowcach”
Zmarł biskup Pieronek i z niewiadomych powodów został ulokowany w niebie. Drzwi są uchylone, święty Piotr w tle, przylatuje aniołek: „Tu dla polskich biskupów nie ma miejsca”. Duchowny speszył się, skurczył w sobie. Św. Piotr to zauważył i mówi: „A, to ty, Tadziu. Chodź, co z ciebie za biskup...”. Zaczynanie wspomnień o zmarłym od żartu to proszenie się o skandal. Chyba że zmarły sam ten żart chętnie opowiadał. I że był człowiekiem, który nigdy nie bał się prowokować.
Tadeusz Pieronek urodził się w Radziechowach w 1934 roku. Dzieciństwo miał, zdawałoby się, całkiem zwyczajne. Duża, kochająca się rodzina, szkoła, po szkole piłka z kolegami, wyprawa na ryby nad Sołę albo praca w polu. „Trzeba było rodzicom pomóc, bo po wojnie było bardzo ciężko. Rodzina duża, nas dziewięcioro. Ojciec przed wojną był kupcem. Po wojnie znowu otworzył sklep, ale wykończyli go domiarami, takim niszczycielskim podatkiem” – opowiadał duchowny po latach, dodając, że zboże kosił jeszcze jako kleryk.
Od dziecka chciał zostać księdzem, ale na msze chodził też dlatego, by… zrobić przyjemność ukochanej mamie. „Rodzice pędzili nas do kościoła, ale na nieszpory to nie chciałem chodzić. Jakby to powiedzieć – kościół nie był przymusem, ale trzeba było iść do kościoła, bo... mama chciała. I jak się nie poszło, to nic nie powiedziała, ale czuło się, że jest zawiedziona” – wspominał duchowny.
Wpojona przez rodziców miłość do Boga z czasem przerodziła się w powołanie. Na decyzję o wstąpieniu do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie w 1951 roku wpływ mógł mieć też wuj Pieronka – ks. Jan Wolny, proboszcz parafii św. Mikołaja w Tarnowie. „Na plebanii u wuja spotykałem wielu wspaniałych ludzi. Bywał tam zaprzyjaźniony z wujem Karol Wojtyła. W 1957 r. do tej parafii trafił jako młody kleryk ks. Józef Tischner…” – wspominał po latach w rozmowie z naszą autorką Grażyną Starzak w „Gościu Niedzielnym”.
Biskup intelektualista
Równolegle do nauki w Seminarium, Pieronek studiował na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po jego zamknięciu w 1954 roku, kontynuował naukę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W 1975 na Akademii Teologicznej w Warszawie otrzymał habilitację, a w 1987 tytuł naukowy profesora nadzwyczajnego nauk prawnych. Jego wiedzę szybko zaczęto cenić w strukturach Kościoła, nadając mu kolejne funkcje i stanowiska: Pieronek był m.in. biskupem pomocniczym sosnowieckim (1992-1998), sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski w latach 1993-1998, przewodniczył Kościelnej Komisji Konkordatowej (to za jego przewodnictwa wprowadzono m.in. małżeństwa konkordatowe). Należał też do Polskiej Akademii Nauk i Polskiej Akademii Umiejętności. Swą wiedzę i doświadczenie przekazywał studentom, m.in. jako rektor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Za swą pracę postanowieniem prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego z 17 kwietnia 2014 r. został odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. W 2011 r. otrzymał tytuł doctora honoris causa Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Biskup prowokator
Większość Polaków zapamięta jednak nie dokonania na polu nauki i rozwoju polskiego Kościoła, ale wypowiedzi biskupa. Sądy wydawał mocne i śmiałe. W jego wywiadach i artykułach nieraz obrywało się nie tylko politykom, ale i hierarchom Kościoła. „Często wstyd mi za obrady Konferencji Episkopatu. Bo na czym polegają? Uchwalanie patronów, tytułów bazylik i wielu innych drobiazgów. Na miły Bóg, przecież trzeba zająć się ludzkimi problemami!”; „Grzech pierworodny polega na upolitycznieniu episkopatu. (…) Większość jest zadymiona PiS-em. By to zobaczyć, wystarczyło w czasie kampanii śledzić nastroje duchowieństwa, które nie pochodziły wszak z niebieskiego deszczu. Trzeba odejść od polityki. Nie od tego jest Kościół”; „Prawo i Sprawiedliwość wymazuje najnowszą historię Polski”; „Każdego dnia widzimy, że rząd angażuje się w demontowanie jakiegoś fragmentu demokracji” – to tylko mała próbka osądów Pieronka. Ksiądz potrafił jednak prowokować i drugą stronę. Jego wypowiedź na temat pedofilii, która „była, jest i będzie” oraz stwierdzenie, że „żadna siła nie powstrzyma człowieka od tego, żeby korzystać z pewnych możliwości, jakie daje człowiekowi wolna wola i do czego pchają go namiętności” – wywołała falę krytyki. On sam jednak chyba niewiele sobie z niej robił: w wywiadach tłumaczył, że każdy osąd wywołuje reakcję, „zawsze, gdy się wygłasza niewygodne dla kogoś opinie, ponosi się konsekwencje” – mówił. Anonimy, które dostawał jako rektor PAT palił, komentarzy pod swoim adresem w internecie nie czytał.
Biskup, mistrz kuchni i pióra
O prywatnym życiu Pieronka krążyło kilka legend. Na przykład ta o kulinarnym talencie, który zapewnił mu tytuł „najlepszego kucharza wśród biskupów”. Sam, pytany o te zdolności, zaprzeczał dodając, że owszem „lubi pichcić”, ale najbardziej smakują mu te potrawy, które pamięta z dzieciństwa: kasza, żur, ziemniaki z kwaśnym mlekiem...
Od kilkunastu lat biskup Pieronek co piątek publikował felietony w „Gazecie Krakowskiej”. Ostatni z nich nadesłał do redakcji „Krakowskiej” w środę, 26 grudnia. A potem przyszła smutna wiadomość o jego śmierci. Biskup Tadeusz Pieronek zmarł w czwartek wieczorem w Krakowie. Miał 84 lata.
Kilka lat temu Grażyna Starzak w „Gościu Niedzielnym” zapytała duchownego, jak ocenia swoje 80-letnie wówczas życie. „Było – z całą pewnością – bardzo interesujące. Cieszę się, że dożyłem tych 80 lat, mimo rozmaitych, trudnych doświadczeń. Bardzo ciężkim przeżyciem dla mnie i mojej rodziny była II wojna światowa, potem czasy stalinizmu, no i Polska Ludowa. Trzeba się było bardzo starać, żeby przeżyć i coś osiągnąć w tych trudnych czasach. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, mogę powiedzieć, że to wszystko było piękne, bo pozwoliło mi na zdobycie bezcennych doświadczeń” – odpowiedział. ą