Odważył się i zapisał w historii szpitala
Stanisław Plewako oficjalnie się pożegnał. Będzie teraz leczył.
13 punkt ostatniej sesji Rady Powiatu w Sępólnie odbył się już poza salą obrad i na stojąco. Okazja była jednak ku temu wyjątkowa. Samorządowcy, radni i współpracownicy podziękowali Stanisławowi Plewace, byłemu wieloletniemu prezesowi spółki Novum-Med.
Stanisław Plewako zarządzał spółką, która kierowała szpitalem, od 2004 do 2016 roku.
- Dziękujemy za trud, który włożył pan w budowę i rozbudowę szpitala w Więcborku. Chcę podziękować za to, co pan zrobił w trudnych czasach dla szpitala - powiedział Marek Chart, przewodniczący rady i były przewodniczący rady nadzorczej spółki szpitala. Podziękował też starosta Jarosław Tadych, samorządowcy z gmin, byli współpracownicy prezesa.
Przewodniczący rady nadzorczej Grzegorz Szlezer podkreślił. - Na zgliszczach poprzedniej spółki udało się panu wybudować szpital, którego nie powstydziłby się żaden powiat. - Nie garnęli się ludzie do objęcia spółki w tamtych latach - wspominał wybór prezesa były starosta Henryk Pawlina.
A sam Stanisław Plewako, mimo „kontuzji” i nostalgii związanej z miłymi słowami i oficjalnym odejściem, żartował. - Będę mówił na stojąco, będzie znacznie krócej niż na siedząco - powiedział, nawiązując do problemów z poruszaniem się po leczeniu.
Prezes Plewako podziękował za serdeczne słowa. I zaczął od podziękowań dla rodziców, którzy nauczyli go szacunku dla drugiego człowieka oraz poszanowania godności. I to respektował przez całe życie zawodowe. Plewako wspominał swój pierwszy dzień na Krajnie i kilkuletni pobyt w hotelu w Więcborku. - Po siedmiu latach przeprowadziłem się do Radońska. A czemu tam? Bo jedna z moich prababek nazywała się Radońska, więc czemu nie? A moja babcia nazywała się Iłowiecka, a obok jest Iłowo - mówił były już prezes.
Plewako skromnie powiedział, że on sam nic by nie dokonał i te wszystkie słowa należą się wspaniałemu zespołowi ludzi, na których miał szczęście trafić w Więcborku.
Nie kończę pobytu na Krajnie. Mam zamiar wrócić do lecznictwa i przez kilka lat będę starał się pełnić misję. Praca lekarza to jest misja.
A jak wspomniał na koniec, przez 14 lat raz był tylko na dwutygodniowym urlopie. Ale za to wymarzonym, bo w Meksyku. Zdradził, że ten region traktuje już jak swój dom, gdzie czuje się świetnie.