Ofensywa PiS za Rafała Piaseckiego [opinie politologów]
Bydgoscy politycy PiS-u mają przygotować „kontrofensywę” w sprawie byłego radnego. Zebranie miał zwołać poseł Łukasz Schreiber. Sam odcina się: - To nasze wewnętrzne sprawy.
„W związku z ostatnim medialnym zamieszaniem wobec naszego byłego partyjnego kolegi, zwołuję posiedzenie Zarządu Miejskiego PiS na wtorek 25 kwietnia godz. 18.30 (...). Konieczne jest wyjście z kontrofensywą”.
To wiadomość, którą w niedzielę miał wysłać do lokalnych działaczy PiS-u w regionie Łukasz Schreiber, poseł i przewodniczący partii w Bydgoszczy. Chodzi o byłego radnego i polityka PiS-u Rafała Piaseckiego. Żona oskarża go o to, że latami znęcał się nad nią.
Z jaką „kontrofensywą” zamierzają „wyjść” bydgoscy działacze PiS-u? Parlamentarzysta już na wstępie rozmowy na ten temat dystansuje się od treści maila.
- To nasze wewnętrzne sprawy - mówi Schreiber. - Spotkania zarządu odbywają się często. Jeśli będziemy mieli coś do powiedzenia w tej sprawie, to poinformujemy o tym.
Jednocześnie odnosi się do okoliczności, o jakich wczoraj poinformował Fakt. Schreiber miał mianowicie kontaktować się już w 2013 roku z Karoliną Piasecką, żoną radnego (byłego już) Rafała Piaseckiego. - Potwierdzam, że w roku 2013 dzwoniłem do pani Karoliny jako znajomy - mówi Schreiber. - Wiedziałem jedynie, że w małżeństwie się nie układa i pani Karolina wyprowadziła się z mieszkania. Dlatego zaproponowałem spotkanie. Pani Karolina odmówiła, a po kilku dniach wróciła do męża. Uznałem więc, że wszystko jest w porządku. Nie miałem żadnej wiedzy o jakiejkolwiek przemocy w domu państwa Piaseckich.
Bydgoscy działacze PiS-u dystansują się od spotkania, które ma się dzisiaj odbyć. Na liście adresatów wiadomości są, m.in. były radny Marek Gralik oraz europoseł z ramienia PiS-u Kosma Złotowski. - Pan Piasecki nie ma już nic wspólnego z PiS-em. Chyba że są jakieś kontakty towarzyskie, które oczywiście trudno, żeby ustały - mówi Marek Gralik. - Powstaje pytanie, co jeszcze można w tej sprawie w ogóle zrobić. Pan Rafał Piasecki formalnie nie jest o nic oskarżony. Ma prawo widywania się ze swoimi dziećmi, które wydał sąd - zaznacza Gralik. - Przestał być nawet radnym. Jeśli ktoś czuł, że to było obciążeniem dla Bydgoszczy, to tego już nie ma.
Gralik, który od ubiegłego roku pełni funkcję kujawsko-pomorskiego wojewódzkiego kuratora oświaty, zastanawia się: - Jeżeli osoba nagrywa swojego męża i twierdzi, że on ją bił, to dlaczego ona nie pokazuje czegoś większego? Dlaczego nie ma dokumentu z obdukcji? Jestem oczywiście daleki od tego, żeby wybielać działanie pana Piaseckiego.
Kosma Złotowski: - To sprawy Rafała Piaseckiego i nie będziemy się w nie mieszali. Natomiast z całą pewnością ta sprawa przynosi szkodę PiS-owi. Trzeba się zastanowić, co zrobić, by szkody były dla PiS-u jak najmniejsze.
Z kolei Beata Mazurek, rzeczniczka PiS-u przyznała, że o sprawie radnego był poinformowany Jarosław Kaczyński: - Natychmiast pan prezes Kaczyński skierował pismo do szefa okręgu, którym jest Tomasz Latos o wyjaśnienie tej kwestii. W wyniku działań, które podjął Tomasz Latos, w wyniku rozmów pan Piasecki zrezygnował i z członkostwa, i klubu radnych, a w dalszej kolejności z mandatu radnego - gazeta.pl cytuje słowa Mazurek.
Poseł Latos miał wyłączony telefon.
Komentatorzy są zgodni, że wszelkie reakcje w partii próbujące tłumaczyć Piaseckiego to droga donikąd: - Z punktu widzenia partii w zasadzie nie ma co ratować - mówi politolog prof. Janusz Golinowski, politolog. - PiS powinien błyskawicznie pokazać, że ich stać na to, aby odciąć się od osób, które nie przystają do pewnej formuły działania PiS-u jako partii konserwatywnej identyfikującej się z wartościami chrześcijańskimi.
- Partia musi odrzucić formułę relacji międzyludzkich, jaką prezentował radny - podkreśla dr Sławomir Sadowski, politolog z UKW.
Prof. Janusz Golinowski, politolog UKW: - PiS powinien się od tego błyskawicznie odciąć, traktować sprawę za zamkniętą. Pokazać, że ich stać na to, aby oderwać się od osób, które nie przystają do pewnej formuły działania PiS-u, ponieważ to partii konserwatywnej, a zwłaszcza temu panu, który identyfikuje się z wartościami chrześcijańskimi, nijak ma się do jego praktyki. Z punktu widzenia partii w zasadzie nie ma, co ratować. Najprostszym byłoby jak najszybciej nazwać rzeczy po imieniu. Jest to zachowanie patologiczne. Słyszy się, że miało to trwać 11 lat. Co do tego samego nagrania, które pojawiło się w internecie, to sama forma podania tej informacji, nawet jeśli byłyby on w jakiś sposób tendencyjny, to jednak ten sposób odzywania się do żony i te wszystkie inne towarzyszące temu elementy totalnie go (Piaseckiego, red.) dyskredytują. I to nie chodzi o to, czy my mamy jakąś obsesję na punkcie PiS-u, czy nie. Ale PiS nie może bronić pewnych rzeczy z gruntu niedobrych. To dotyczy każdego z nas. PiS może jeszcze bardziej się pogrążyć, jeśli będzie cokolwiek w tej materii robić. To jest moje zdanie.
Dr Sławomir Sadowski, politolog UKW: - Partia podjęła w miarę racjonalne działania. Może nie najszybsze, bo początkowo usiłowali się nieco z tego wycofać. Co dzisiaj można by zrobić? W zasadzie, nie bardzo jest co zrobić. Chyba, żeby wyszły jakieś nowe okoliczności, które by spowodowały, że ta zła opinia w stosunku do radnego zostałaby zredukowana, na przykład okazałoby się, że żona to wszystko zmanipulowała. Ale on się do tego przyznał. Po prostu partia musi całkowicie odrzucić tę formułę relacji międzyludzkich, jaką zaprezentował radny. Najlepszym lekarstwem z punktu widzenia partii będzie czas. Chyba żeby coś nowego zaproponować, co by zakryło tę aferę. Ewentualnie zaatakować przeciwnika, pokazać, że "Nie tylko u nas są źli ludzie, ale tam u nich też". Ale trzeba mieć takiego haka, albo odwrócić uwagę opinii publicznej od tego zdarzenia. Natomiast nie słyszałem o jakichś zdarzeniach, które by kompromitowały lokalnych przeciwników politycznych. Tej sprawy w żaden sposób się nie da racjonalnie wytłumaczyć. Trzeba - z punktu widzenia partii - odrzucić ją i skierować uwagę na jakieś inne zdarzenie. Dobrze byłoby, gdyby nastąpiło takie bardzo radykalne potępienie przemocy domowej. A z tym to tak bywa różnie na prawej stronie sceny politycznej, gdzie mówi się: "Ten klaps? No cóż, co to klaps". Sam radny, również - wprawdzie bardzo dramatycznie potępiał samego siebie - ale tak naprawdę, to on też troszkę się tłumaczył; że się zdenerwował, że to go nie usprawiedliwia. No to po co o tym mówi? Trzeba byłoby zdecydowanie potępić takie zachowanie, ale wtedy z kolei mogłoby się okazać, że to, co jest celem działalności Prawa i Sprawiedliwości, czyli odrzucenie konwencji antyprzemocowej, to niekoniecznie by się tu komponowało, bo trzeba by powiedzieć: Przemoc wobec dzieci, kobiet, wobec innych jest niedopuszczalna. Zarówno fizyczna, jak i psychiczna. Nie wiem, czy lokalne struktury PiS-u stać na coś takiego.
Marek Gralik: - Trudno mi się do tego odnosić. Jestem raczej szeregowym członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Owszem, jestem na na tyle eksponowanym stanowisku i ważnym w dobie obecnie wdrażanej reformy, że interesują mnie sprawy merytoryczne związane z prowadzeniem reformy i czuwaniem nad oświatą w Kujawsko-Pomorskiem. Czy w ogóle jest taka potrzeba jakaś reakcja? To jest pierwsze pytania, bo tak naprawdę, to co może się jeszcze w tej sprawie wydarzyć? Pan Rafał Piasecki nie jest o nic oskarżony. Formalnie. Ma prawo widywania się ze swoimi dziećmi. Sąd takie prawo wydał. To wiem z informacji medialnych, bo z panem Piaseckim kontaktu nie mam. Przestał być nawet radnym. Jeżeli ktoś czuł, że to mogło być obciążenie dla Bydgoszczy, to tego obciążenia już nie ma. Sprawa jest daleka od postawienia zarzutów. Jest szereg wątpliwości. Choćby takie - jeżeli osoba nagrywa swojego męża i twierdzi, że on ją bił, to dlaczego ona nie pokazuje czegoś większego? Dlaczego nie ma dokumentu z obdukcji? Jeżeli ja byłbym bity przez swoją żonę i chciałbym szukać dowodów - bo nagrywa się przecież właśnie po to. Jestem oczywiście daleki od tego, że by wybielać działanie pana Piaseckiego. PiS jest już w tej sprawie nieco z boku, bo co ma powiedzieć o człowieku, który nie jest już w partii? Już wszystko, czego opinia społeczna żądała, to zostało spełnione. To opinia społeczna, media, opozycja w dobrej, czy złej wierze... Ja w to nie wnikam, bo wiem, że osoby, które tak bardzo mocno krzyczały przeciwko panu Piaseckiemu w swoich szeregach też mają osoby, które w kontaktach ze swoimi małżonkami - jakby się troszeczkę pogrzebało - to też można by coś znaleźć. Teraz czekamy na akt następny, czyli postawienie zarzutów, śledztwo.