Ofiara musi udowodnić, że jest ofiarą
Przemoc domowa, nękanie czy stalking są karalne. Pokrzywdzeni powinni móc odizolować się od oprawców. Pomóc im może zakaz zbliżania się. Jednak sądy orzekają go niechętnie.
Obecnie nadal jestem z mężem, ale dusił mnie 3 razy. Czy gdybym złożyła wniosek o rozwód i starała się o wniosek o niezbliżanie się, to bym go otrzymała? Czy miałabym szanse otrzymać także zakaz zbliżania się do dziecka? - to jedno z pytań, jakich codziennie na forach dla ofiar przemocy pojawia się kilkadziesiąt.
Inna kobieta, młoda studentka, pyta z kolei, co może zrobić, jeśli były chłopak śle jej pogróżki przez SMS-y. - Mówi, że może mi zrobić krzywdę, jeśli do niego nie wrócę, że może mnie zabić, bo nie może żyć beze mnie i nie daje sobie rady po naszym rozstaniu. Ja już nie chcę z nim być i nie wiem, co zrobić, żeby w końcu dał mi spokój. Może tylko tak mówi, a naprawdę to nic nie zrobi?
Najlogiczniejsze rozwiązanie to zgłosić sprawę na policję lub w prokuraturze. Ofiary przestępstw są przecież chronione przez prawo i mogą odizolować się od swoich oprawców, np. wystąpić o zakaz zbliżania się. W teorii cała procedura jest dosyć prosta.
- Zakaz zbliżania najczęściej stosuje się do sprawców, którzy zostali skazani za umyślne przestępstwo z użyciem przemocy, w tym zwłaszcza z użyciem przemocy wobec osoby najbliższej. Mówimy tu o przestępstwach znęcania się, nękania, stalkingu, ale także przestępstwach dotyczących wolności seksualnej lub obyczajności, jak np. gwałt. Zakaz zbliżania się najkrócej trwa rok, a najdłużej 15 lat - wyjaśnia Piotr Pietraszko, adwokat z Lublina.
Kodeks karny o zakazie zbliżania się
Art. 41a. § 1. Sąd może orzec obowiązek powstrzymania się od przebywania w określonych środowiskach lub miejscach, zakaz kontaktowania się z określonymi osobami lub zakaz opuszczania określonego miejsca pobytu bez zgody sądu w razie skazania za przestępstwo przeciwko wolności seksualnej lub obyczajności na szkodę małoletniego oraz w razie skazania za umyślne przestępstwo z użyciem przemocy, w tym przemocy przeciwko osobie najbliższej.
Stosując zakaz zbliżania się sąd wskazuje w wyroku odległość od osoby po-krzywdzonej, którą skazany obowiązany jest zachować. - Zazwyczaj jest to odległość określona w metrach, np. 30, 50, 100, 200 metrów. Jednak w praktyce istnieje dowolność w kształtowaniu odległości, jaką powinien zachować skazany od osoby pokrzywdzonej - tłumaczy Pietraszko.
Co istotne, zakaz znajduje swoje zastosowanie nie tylko w czasie postępowania sądowego, ale również przed wydaniem wyroku. Już na etapie śledztwa prokuratorskiego można złożyć wniosek o niezbliżanie się przestępcy do ofiary.
Przypadków dużo, wyroków jak na lekarstwo
Ofiarom przemocy w Lublinie pomaga m.in. Centrum Pomocy Interdyscyplinarnej. W stowarzyszeniu zazwyczaj sporządzane są takie wnioski na etapie postępowania przygotowawczego do prokuratury. - I tak naprawdę dotyczy to większości spraw, w których osoby pokrzywdzone boją się odwetu sprawcy w związku z tym, że podjęły działania w swojej obronie - mówi Iwona Przewor, adwokat i założycielka Centrum Pomocy Interdyscyplinarnej.
Okazuje się, że skala problemu w Lublinie jest naprawdę duża. - Od stycznia 2016 r. do chwili obecnej objęliśmy pomocą 500 osób pokrzywdzonych w ramach Centrum Pomocy Interdyscyplinarnej w Lublinie - wyjaśnia Iwona Przewor. - W trzecim kwartale 2016 roku jedna trzecia spraw, z jakimi zgłaszały się do nas osoby pokrzywdzone, dotyczyła przemocy w rodzinie, znacznie mniej stalkingu - dodaje. W większości tych spraw w toku postępowania przygotowawczego prokuratura zabezpieczała osobę pokrzywdzoną.
Jednak uzyskanie samego wyroku o zakazie zbliżania się nie jest taką prostą sprawą. Trzeba zebrać szereg dowodów, że padliśmy ofiarą przestępstwa. A te dowody, że ofiara była bita, nękana czy poniżana, muszą być niezbite. - Warunkiem zastosowania takich zakazów jest bowiem przedstawienie sprawcy zarzutów popełnienia określonego czynu zabronionego. Dlatego sądy postępują ostrożnie - podkreśla Przewrot.
Okazuje się też, że gdy sprawa o stosowanie przemocy trafi już na wokandę, sądy dosyć rzadko stosują w swoich wyrokach zakaz zbliżania się.
- W 2014 roku orzeczono dwadzieścia dwa środki karne w postaci zakazu zbliżania się do określonych osób - informuje Dariusz Abramowicz, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie. Rok później takich wyroków było nieco więcej, ale łączna liczba nada pozostaje skromna. - W 2015 roku orzeczono trzydzieści tego rodzaju zakazów - dodaje Abramowicz.
Zakazy zbliżania w Polsce nie są popularne
- Aktów przemocy w całym kraju, jak i w naszym mieście jest naprawdę bardzo dużo. Jest wielka potrzeba wprowadzania zakazów zbliżania się do ofiar. Zakaz zbliżania się niestety w Polsce nie jest jeszcze zbyt popularny. Ofiary nawet nie zdają sobie sprawy, że mogą o coś takiego poprosić - uważa Piotr Kwiatkowski, psycholog rodziny z UMCS.
Według Kwiatkowskiego, o ile trudno uzyskać zakaz zbliżania się, to jeszcze trudniej jest go potem wyegzekwować. - Ofiary często mieszkają nadal ze swoimi oprawcami w jednym domu, są rodzinami, sąsiadami, razem studiują czy pracują - tłumaczy psycholog.
Kwiatkowski sam w swojej pracy spotyka się z problemami z egzekwowaniem zakazu. - Miałem taki przypadek przy rozwodzie, gdzie mąż był bardzo agresywny wobec kobiety i ich dzieci. Sąd orzekł, co prawda, zakaz zbliżania się do byłej żony i dzieci, jednak mężczyzna ciągle ich nękał - opowiada psycholog rodziny.
Złamanie zakazu zbliżania się jest karalne. - Za tego typu działanie kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 3 - precyzuje Piotr Pietraszko.
Oczywiście nie zawsze spotkanie swojego oprawcy wiąże się z, przynajmniej formalnym, naruszeniem zakazu. - Złamanie go następuje przy celowym i świadomym działaniu. Gdy ofiara i przestępca spotkają się raz na jakiś czas na przykład podczas zakupów w supermarkecie, to nie można oczywiście o tym mówić. Inna sytuacja, gdy takie spotkania następują dosyć często i to w różnych miejscach. Wtedy jest to przynajmniej zastanawiające - kończy adwokat.