Kilkanaście tysięcy kurczaków spaliło się w środę wieczorem w Dzikowie. Spłonął tam jeden z dziesięciu kurników miejscowej fermy drobiu.
Ogień pojawił się krótko przed godz. 19. Musiał się rozprzestrzeniać błyskawicznie, bo już wkrótce nad fermą unosił się wielki słup dymu. Widać go było nawet z wyższych pięter bloków na toruńskim osiedlu Mokre.
Dach się zawalił
- Wyglądało to bardzo groźnie - przyznaje Agnieszka Łapicka, sołtys podtoruńskiego Dzikowa, która jako jedna z pierwszych pojawiła się przed bramą fermy. Później w tym miejscu było już wielu zaniepokojonych mieszkańców gminy Obrowo. Brama była jednak zamknięta, a przez wysokie tuje nie można było dostrzec, co dzieje się na terenie firmy. - Mieszkam bardzo blisko tych kurników. W pierwszej chwili pomyślałam, co by mogło się stać, gdyby pożar rozprzestrzenił się poza fermę. Niedaleko znajdują się przecież inne wiejskie zabudowania i las. Na szczęście nie wiał wiatr.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień