Z Kamilem „Buszmenem” Markowskim o zbiżającym się wielkimi krokami finale WOŚP, pasji do poskramiania niebezpiecznego żywiołu i łączenia teatru z visualshow.
Już 10 stycznia na żarskim rynku odbędzie się Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Akcja odbywa się pod hasłem „światełka do nieba”. Słyszałam, że będziesz miał w niej niemały udział...
Zgadza się. Jestem współzałożycielem grupy Sarovia In Ignis. Zajmujemy się visualshow i fireshow. Obecnie działamy we dwójkę z Sebastianem Bora. Jesteśmy pod szyldem pani Katarzyny Bora, która wzięła nas pod swoje skrzydełka. Do niektórych pokazów angażujemy również nasze połówki. Działamy na plenerowych spotkaniach ze sztuką, mieliśmy pokaz podczas świątecznego jarmarku a 10 stycznia szykujemy coś specjalnego dla wszystkich zainteresowanych pokazami ognia. Na razie nie chcę zdradzać wszystkich szczegółów, ale mogę obiecać, że będzie się działo!
„Sarovia in Ignis” - dla większości ta łacińska nazwa może brzmieć to dość egzotycznie. Rozszyfrujesz ją?
Jasne. „Sarovia In Ignis” oznacza „Żary W Ogniu”. Pomysł na to wziął się z prostej przczyny - wszyscy pochodzimy właśnie z Żar, a już sama nazwa naszego miasta jest bardzo „ogniowa” i świetnie oddawała charakter naszych występów.
Skąd w Was tak wielkie zaintereswanie akurat tym z żywiołów?
Ogień jest najciekawszym z żywiołów a przy tym, moim zdaniem, najniebezpieczniejszym. Ujarzmianie go sprawia nam mnóstwo frajdy. Jak już się zajmować którymś z żywiołów, to właśnie ogniem. Zabawy z wodą zostawiamy naszym kolegom ze straży pożarnej (śmiech).
Sam uznałeś, że ogień jest najniebezpieczniejszym z sił przyrody. Zdążyły się Wam jakieś wypadki? Rodzice zabraniają swoim dzieciom bawić się zapałkami. Wy za to żonglujecie nad głowami prawdziwymi pochodniami.
(śmiech) Jak to przy każdej dobrej zabawie bywają też wypadki, ale na szczęście delikatne. Nikomu jeszcze nic się nie stało i dbamy o to żeby nasze show ze względu na niebezpieczny charakter mogło się bezpiecznie oglądać widzowi.
Właśnie. A czy przy pokazach Sarovia In gnis możliwy jest czynny udział widza?
To jeszcze trochę tajemnica i faza testowa. Nie mogę zdradzić do końca, co planujemy na przyszły rok, ale nie jest wykluczone, że udział w najbliższym show będzie też brała udział część widowni. Oczywiście zadbamy o to, żeby nie wydarzyła się żadna nieprzyjemna sytuacja. Wszystko będzie odbywać się w kontrolowanych warunkach.
Bliżej Wam do teatru, który opowiada daną historię czy chodzi jednak o wizualny show?
Fireshow zna już dużo ludzi, ale zawsze można ich czymś zaskoczyć ,a w teatrze chodzi o wyrażenie naszych emocji, takie indywidualne spełnienie. Bliżej nam do teatru, ale uwielbiamy też zadziwiać pokazami ognia. Łączymy oba te wymiary nasze sztuki. Doskonale widać to na „fejsbukowej” stronie Sarovia In Ignis. Zachęcam do odwiedzenia jej nie tylko zainteresowanych poskramianiem ognia na własną rękę, pasjonatów visualshow, ale i wszystkich żaran. W końcu nazwa naszego miasta do czegoś zobowiązuje! (śmiech)