Ojcowie bez szans przed sądami
- Żeby mężczyzna przekonał sąd do powierzenia mu władzy rodzicielskiej albo władzy naprzemiennej musi udowodnić, że nie jest „wielbłądem” - mówi Mariola Lehmann, bydgoska adwokat.
W sądach rodzinnych, nie tylko w Bydgoszczy, ojcowie nie mają wielkich szans na wywalczenie opieki nad swoimi dziećmi. Te trafiają pod opiekę matki, choćby ta niespecjalnie nadawała się do tej roli. Dość powiedzieć, że stosunek przyznawania opieki nad dziećmi jest jak 3o do 1 na korzyść matek.
Sami ojcowie nie mogą też wymusić na matkach widzeń z dziećmi, choć te zostały usankcjonowane przez sąd. Kary za utrudnianie ojcom kontaktów są niewielkie, a proces ich nałożenia trwa miesiącami. Jeśli jednak matka jest w trudnej sytuacji materialnej, w ogóle nie zostaną wyegzekwowane. Nierzadko matka wyjeżdża z dziećmi na drugi koniec Polski lub za granicę, całkowicie uniemożliwiając dzieciom kontakty z tatą.
- Jeżeli rozwodzący się małżonkowie ustalą, że chcą władzy naprzemiennej, to sąd po sprawdzeniu czy każdy z rodziców ma warunki materialne będzie honorował taką propozycję. Bywa jednak tak, że jeden z małżonków chce władzy naprzemiennej, a drugi mówi nie. Praktyka sądu jest taka - choć jest coraz lepiej - że kobieta ma niepisane pierwszeństwo w opiece nad dzieckiem - przyznaje Mariola Lehmann.
- Schemat rodziny i wychowania bardzo się zmienia, jest równoważny jeśli chodzi o zaangażowanie kobiet i mężczyzn - mówi bydgoska adwokat Mariola Lehmann. Nie znajduje to jednak odzwierciedlenia w orzeczeniach bydgoskich sądów rodzinnych.
Z Mariolą Lehmann rozmawia Sławomir Bobbe.
Jak często sądy orzekają alimenty na rzecz mamy, a jak często na rzecz ojców i komu częściej powierzają władzę rodzicielską?
Ustalenie alimentów jest skutkiem ustalenia władzy rodzicielskiej. Szacuję, że to stosunek około 30 do 1 na rzecz kobiet. Miałam ciekawą sprawę, młodzi ludzie mieszkali w Irlandii, dziewczyna zaszła w ciążę, on wrócił do Polski, gdzie się o tym dowiedział. Kobieta urodziła córkę, nie powiedziała o tym swoim rodzicom, nie chciała tego dziecka. Chłopak miał wtedy 21 lat, powiadomiły go władze w Irlandii, spakował się i pojechał po dziecko, nad którym otrzymał opiekę. Wrócił do Polski i je wychowywał. Dziewczynka miało 3 lata gdy matce „przypomniało się”, że ma dziecko. To zbiegło się faktem, że chłopak zdecydował się wystąpić o alimenty, doszło do ich egzekucji i zablokowania konta, które było wspólne z rodzicami dziewczyny. Wtedy dziadkowie dowiedzieli się, że w ogóle mają wnuczkę. Przez trzy lata ojciec samotnie wychowywał córkę, matka nie kontaktowała się z nimi. Ale jak złożyła wniosek o przekazanie jej władzy rodzicielskiej to bydgoski sąd od razu, na posiedzeniu niejawnym stosując specjalny przepis wydał orzeczenie z korzyścią dla matki. Pomyślmy co by się stało, gdyby było odwrotnie? Niech mi ktoś wskaże sąd, który przekazałby władzę rodzicielską ojcu.
Ojcowie się zmieniają, dwadzieścia lat temu inaczej pochodzili do obowiązków wychowawczych.
Osobiście bardzo wspieram panów, z wielkim przekonaniem bronię ich praw i walczę o to, by ich prawa znalazły odzwierciedlenie w wyroku. Poznaję tych ludzi, sama jestem mamą i babcią i umiem ocenić człowieka. Schemat rodziny i wychowania się bardzo zmienia, jest równoważny jeśli chodzi o zaangażowanie kobiet i mężczyzn.
Jednak do wychowania równoważnego, czyli opieki naprzemiennej w decyzjach sądów daleko. Czy to częste rozwiązania czy raczej wyjątek?
Jeżeli rozwodzący się małżonkowie ustalą, że chcą władzy naprzemiennej, to sąd po sprawdzeniu czy każdy z rodziców ma warunki materialne będzie honorował taką propozycję. Bywa jednak tak, że jeden z małżonków chce władzy naprzemiennej, a drugi mówi nie. Praktyka sądu jest taka - choć jest coraz lepiej - że kobieta ma niepisane pierwszeństwo w opiece nad dzieckiem i to funkcjonuje. Żeby mężczyzna przekonał sąd do powierzenia mu władzy rodzicielskiej albo władzy naprzemiennej to musi udowodnić, że nie jest „wielbłądem”. Matka z klucza dostaje władzę, a tato musi się bardzo starać. Ale jest coraz lepiej, bo dwa lata temu wszedł przepis, który na to pozwala. Wcześniej też było to możliwe, ale nie wynikało wprost z zapisów w kodeksie rodzinnym. Jednak gdy jest spór co do władzy rodzicielskiej sąd posiłkuje się opinią Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów (dawniej RODK). Opinia biegłych jest kluczowa, bo sądy w zasadzie powielają ich opinie. Podważenie opinii OZSS jest nadzwyczaj trudne.
Tyle, że w OZSS i w sądach rodzinnych o przyszłości ojców decydują panie, na co ojcowie bardzo często się skarżą.
To słuszna uwaga. Na dwa wydziały rodzinne Sądu Rejonowego i na wydział X Sądu Okręgowego pracuje tylko jeden mężczyzna, który zresztą niedługo odchodzi w stan spoczynku, a tak - same kobiety. W OZSS w Bydgoszczy jest jeden pan. Nie uważam, że one są źle nastawione do mężczyzn, ale chodzi o mentalność, kulturę, przyzwyczajenia i sposób myślenia, że ojciec sobie nie poradzi.
A może chodzi o to, że przy opiece naprzemiennej sądy nie muszą ustalać alimentów, które zawsze są punktem zapalanym przy wielu sprawach rozwodowych. Dziecko spędza przecież tyle samo czasu z każdym rodzicem, więc dlaczego mam płacić - pytają ojcowie.
Prawidłowo przy władzy naprzemiennej regułą jest, że nie ustala się alimentów, dlatego że w sposób równoważny czasowo sprawowana jest władza rodzicielska i piecza. Ale pamiętać trzeba o tym, jak działają alimenty. Jeżeli jest duża dysproporcja między dochodami rozwiedzionych małżonków to sąd może zasądzić alimenty. Jeśli kobieta zarabia np. 2 tys. zł, a ojciec 10 tys. to mimo władzy naprzemiennej może dojść do zasądzenia alimentów na rzecz dziecka. W tym wypadku powodem jest to, że jedna strona w większy sposób będzie mogła zaspokoić potrzeby dzieci, choć władza rodzicielska będzie naprzemienna.
Niektórzy mężczyźni mówią - nie płacę alimentów, bo mimo prawa do kontaktów z dzieckiem matka je utrudnia. A kobieta chce ułożyć sobie życie za granicą albo na odległym krańcu Polski, co uniemożliwia kontakty.
Płacenie alimentów nie jest zapłatą za realizowanie kontaktów, to dwa różne obowiązki i prawa. Bardzo krytykuję takie podejście panów. Niestety, jest wiele „zawziętych” matek, które utrudniają kontakty. Nie chodzi nawet o uczucia i prawa ojca, ale o dziecko. Bo w naszym kraju bardzo źle funkcjonuje sposób egzekwowania kontaktów z dziećmi. Nawet policja nie pomoże - nie ma prawa zabrać dziecka na spotkanie, może tylko sprawdzić, czy dziecku nie dzieje się krzywda.
Ojciec może wejść na drogę postępowania egzekucyjnego. Najpierw wystąpić z wnioskiem o przymuszenie realizacji kontaktów, sporządzić listę dni w których kontakty się nie odbywały, sąd musi dojść do wniosku że nie doszło do nich z winy matki. Wydaje orzeczenia, a za niezrealizowane kontakty ustala grzywnę na przykład w wysokości 50 złotych. To pierwszy etap. Potem trzeba złożyć wniosek o ukaranie grzywną gdy matka dalej nie stosuje się do orzeczenia sądu. Mało kto jest tak wytrwały i mało który z ojców zyskuje orzeczenie o ukaraniu grzywną. Jeśli się okaże, że matka nie ma dochodów albo ma bardzo niskie i tak nie dojdzie do egzekucji tej grzywny. Takie postanowienie będzie można sobie oprawić w ramkę i powiesić na ścianie.
Mamy podkreślają, że obowiązek zapewnienia kontaktów z ojcem robi z niej niewolnika, gdy chce ułożyć sobie życie w innym miejscu z kimś innym.
Nie zgodzę się z tym. Jeśli podjęła decyzję o rozstaniu się z ojcem dzieci, to musi liczyć się z tym, że ojciec też ma swoje prawa. Formalnie powinna mieć zgodę na zmianę miejsca zamieszkania. W praktyce wygląda to tak, że panie się wyprowadzają i składają wniosek o zmianę kontaktów z dzieckiem. Jeżeli mama przeprowadzi się do Krakowa, to co tata pojedzie dwa razy w tygodniu do Krakowa? No nie. Mama może wykazać, że jest szansa na odbudowanie rodziny, że ma fajnego nowego partnera, sąd to uhonoruje zmieni zasady kontaktów.
Jak wyglądała najwyższa kwota zasądzonych alimentów, z która miała Pani do czynienia?
Na dwójkę dzieci było to 8 tysięcy złotych, pan zarabiał netto 40 tysięcy złotych. Przy okazji warto zauważyć, że ojciec który ma kontakty z dzieckiem również ponosi – oprócz alimentów – swoje koszty. Jak spędza z dzieckiem wakacje – mimo że dziecko jest z nim – obowiązek alimentacyjny dalej istnieje. Nie ma tak, że przez 2-3 tygodnie nie płaci matce na dzieci. Spotykam się z tym, że sądy skromnie biorą pod uwagę to, by zostawić jakąś pulę ojcu, by miał swobodę na dysponowanie pieniędzmi, gdy będzie z dziećmi.
Od czego zależy wysokość alimentów. Niektórzy ojcowie skarżą się, że ich wysokość jest niewspółmierna do dochodów, które uzyskują.
Sąd ocenia możliwości zarobkowe osoby na którą nakłada obowiązek alimentacyjny. Nie ma tabeli alimentów jak w niektórych krajach, sąd ocenia i wyznacza wysokość alimentów kierując się wiekiem i potrzebami dziecka oraz możliwościami zarobkowymi rodzica. Jeśli rodzic celowo spowodował obniżenie dochodów, to sąd przyjmie, że on te dochody ma. Prosty przykład – ktoś miał dobrą pracę, ale sam ją wypowiedział i stracił dochody. Sąd spojrzy na to jakie mógłby mieć dochody. Miałam ciekawą sprawę, gdzie mój klient zarabiał przez lata ponad 30 tys. zł netto miesięcznie, zostały zasądzone alimenty na rzecz dziecka i żony, ale między instancjami on stracił pracę, dostał wypowiedzenie. Złapał gdzieś jakąś pracę na uczelni i zarabiał 6-8 tysięcy. Sąd apelacyjny uhonorował to i nie przyjął, że jego możliwości są na poziomie 30 tysięcy tylko obecnych dochodów, a istniało niebezpieczeństwo, że sąd przyjmie, że ma możliwości większe.
Do jakiego wieku trwa obowiązek alimentacyjny wobec dziecka?
Dopóki dziecko nie jest w stanie utrzymać się samodzielnie, nie ma granicy wiekowej. Decydują tu potrzeby dziecka. Przyjmuje się, że do ukończenia szkoły średniej nie ma wątpliwości co do obowiązku płacenia alimentów. Po osiągnięciu pełnoletności sąd przygląda się sprawie uważniej, bo dziecko może iść do pracy. Równolegle zaczyna się patrzeć na rodzica – czy obowiązek alimentacyjny nie stanowi zbytniego obciążenia dla niego? Na przykład dziecko chce iść na studia dzienne, ale rodzic jest tak schorowany, że jest na rencie i ze względu na stan zdrowia nie jest w stanie podjąć pracy. Wtedy można skutecznie wnieść o uchylenie obowiązku alimentacyjnego. Sąd może dojść do wniosku, że ktoś mógłby studiować zaocznie i podjąć pracę zarobkową. Niepisaną granicą, opartą o przepisy dotyczące rent rodzinnych, jest granica 25 lat. Obecnie sądy bardziej rygorystycznie podchodzą do osób, które często zmieniają kierunki studiów czy ciągle zaczynają naukę na innych studiach. Wychodzą z założenia, że osoby te mogą studiować również zaocznie, podejmując pracę. Niedawno miałam przypadek dziewczyny, która raz studiowała BHP, potem kosmetykę, potem coś jeszcze. Sąd uchylił obowiązek alimentacyjny wobec ojca uznając, że było to działanie celowe, by mogła na jego koszt funkcjonować.
Istnieje również coś takiego, jak „odwrócona” alimentacja, kiedy to dzieci płacą na rodziców.
Tak jak istnieje obowiązek alimentacyjny rodzica względem dzieci, tak samo istnieje on względem rodziców. Jeśli rodzic znajdzie się w sytuacji, że dochody nie pozwalają mu zaspokoić potrzeb, może wystąpić o zasądzenie alimentów od dziecka. Zdarzają się procesy, w których alimenty występuje rodzic, który bywał nawet pozbawiany władzy rodzicielskiej. W takim procesie dziecko może się bronić, że nie stać go na alimenty, albo że alimenty byłyby niezgodne z zasadami współżycia społecznego. Na takich procesach powracają emocje sprzed lat. Znam sytuację, w której o alimenty od syna wystąpiła matka, która w jego dzieciństwie po prostu pozostawiła go pod opieką dziadków i przestała się nim interesować.
W niektórych wypadkach oprócz alimentów na dzieci można zostać zobowiązanym do płacenia alimentów na byłego małżonka. Kiedy dochodzi do takiej sytuacji?
Jeśli zapadnie wyrok rozwodowy to z tego punktu widzenia ważne jest, czy rozwód orzeczono z orzekaniem o winie czy bez. Bez orzekania o winie obowiązek alimentacyjny istnieje między małżonkami tylko przez 5 lat i były małżonek musi wykazać, że w wyniku rozwodu żyje w niedostatku. Jeśli jest orzeczona wina to winny rozkładu pożycia, przy pogorszeniu sytuacji materialnej współmałżonka w porównaniu do sytuacji sprzed rozwodu może zostać obciążony obowiązkiem alimentacyjnym. Może się tak stać nawet wtedy, gdy nie doszło do sytuacji, w której żyje on w niedostatku. W związku konkubenckim nie ma obowiązku alimentacyjnego wobec partnera, w małżeństwie – tak.