Okiem Jerzego Stuhra: Chichot historii, czyli rzecz o moim dziadku
Zauważył pan, że na naszych oczach rodacy obracają się w przeszłość i czegoś w niej szukają? Przykład dała oczywiście „jedyna słuszna partia”, która postanowiła zostać właścicielką polskiej historii, a jako taka kształtuje przeszłość tak, jak chce, wmawia ludziom przeżycia, których nie przeżyli i oceny, które są dla nich obce. Niektórzy się na to godzą, ale ci, dla których jest to przywłaszczenia zbiorowej pamięci, protestują. Ale w tej tendencji „powrotu do przeszłości” można znaleźć coś zaskakującego, coś, co pan nazwał chichotem historii. To właśnie coś takiego się panu przydarzyło?
Rzeczywiście, ale zacznę od początku. W naszej rodzinie była jedna sprawa trochę zatajana, trochę wstydliwa, bo po wojnie nie było to dobrze widziane, że mój dziadek, Oskar Stuhr, należał do partii narodowo-demokratycznej. Po wojnie te sprawy zostały właściwie przekreślone, ale jak ktoś był pamiętany z jakiejś nadmiernej aktywności, to konsekwencje mogły być. I w stosunku do mojego dziadka były: został wyrugowany ze swojego ukochanego klubu Korona w Podgórzu, którego przed wojną był przez jakiś czas prezesem, zapomniano o nim i miał kłopoty.
Wszystko za to, że przed wojną, jako adwokat bronił z ramienia partii niejakiego Adama Doboszyńskiego. To była postać z czołowej pikiety antysemityzmu i nacjonalizmu. A równocześnie niektórzy uważali, że był zasłużony w swojej publicystyce, politycznej czujności itd. Ale historia pokazała, że pozostał w pamięci i znany był przede wszystkim z tzw. Marszu na Myślenice, najbardziej kompromitującej go inicjatywy, w której osobiście wziął udział i która całkowicie mu się nie udała. Co do tego marszu, miał taki plan, że jak na czele sporej ilości nacjonalistów wkroczy do miasteczka i tam zrobi zawieruchę, to się potem ta zawierucha przeniesie na inne miasteczka i po kolei, niczym pod wpływem fali nie do zatrzymania, wyrzuci się „na Madagaskar” wszystkich mieszkańców żydowskiego pochodzenia.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień