Okupanci i złodzieje, czyli (samo)rozbiór Polski
Czy Polska potrzebuje zaborców, którzy ją rozbiorą na części? Nie. Sama się rozbiera. Rękami Polaków najprawdziwszych, którzy sami sobie jawią się prawdziwszymi od innych. Zaczytałem się ostatnio w „Kazaniach” Piotra Skargi, może dlatego, że przy kilku okazjach, zwłaszcza wyborczych agitkach i przecięciach wstęg, z nieba zstępował i (mnie? nam? onym?) wygrażał.
Lektura powstałych pod koniec XVI wieku dzieł jezuity nie jest łatwa. Nie tyle przez archaiczny język, co przez przykrość, jaką sprawia Polakowi przeszło cztery stulecia starszemu. Po pierwsze – dlatego, że najgorsze przewidywania Skargi się ziściły. Po drugie – z powodu powtórnej świeżości przestróg.
Weźmy fragment – wypisz wymaluj - o wstawaniu z kolan: „Ale jako się chory bronić ma, który sam na nogach swoich nie stoi?” Albo o tym, że się należało: „Pierwej rzadki miał piwo w domu, a teraz winem piwnice wasze woniają. Pierwej proste potrawy, a teraz ptaki i kapłony. Pierwej jedna misa wszytkim, a teraz półmisków kilkadziesiąt. Dochody pieniężne wszędzie pomnożone. Sama tylko matka mało ma”.
Jako pierwszą i najgorszą chorobę Rzeczypospolitej Skarga wymienia jednak„nieżyczliwość ludzką ku Rzeczypospolitej i chciwość domowego łakomstwa”. Jako drugą: „niezgody i roztyrki sąsiedzkie”.
Idę ja sobie w dzień po tej lekturze na uroczyste podpisanie umowy w sprawie modernizacji linii kolejowej łączącej m.in. Kraków z Oświęcimiem. Na tym odcinku kursuje codziennie sto tysięcy mieszkańców oraz 10 tys. turystów. Nie dziwi zatem obecność znamienitych włodarzy, jak wicepremier Szydło, minister Adamczyk, szefowie PKP i PKP PLK, wojewoda plus dwurzędowy garnitur pomniejszych VIP-ów.
Do tego chwalony przez wszystkich starosta (tak się składa, że kandydat PiS na prezydenta Oświęcimia). Są to wszystko ludzie sympatyczni i Polsce oddani, prywatnie ich lubię, a niektórych cenię za kompetencję i sprawność.
Skąd zatem przed oczyma - Skarga? Otóż miasto Oświęcim ma władze, całkiem sprawne, co widać po dynamicznym rozwoju gospodarczym, nowych domach i obiektach, rozkwicie śródmieścia i osiedli, pęczniejącej od nowych firm strefie wokół największej w tej części Europy firmy chemicznej, piękniejących obiektach sportowych.
To jest w dużej mierze owoc współpracy ponad podziałami w latach minionych. Tyle że – niestety – obecny prezydent (sympatyczny i oddany Polsce tak samo jak starosta) - jest z PO. I z tego powodu nie jest zapraszany na imprezy państwowe, czytaj rządowe, czytaj PiS-owskie.
Ludzie z PiS mówią o tych z PO i PSL: złodzieje, zdrajcy, niegodziwcy. Ludzie z PO i PSL mówią o tych z PiS, że „zachowują się jak okupanci Polski, niczym za Hitlera i Stalina”.
Żaden samorządowiec z PO i PSL dla państwa/rządu nie istnieje. Do tego stopnia, że marszałek Małopolski (sympatyczny, oddany Polsce itp.) żali się w oficjalnym przemówieniu na dużej konferencji w Krakowie, że przez cztery lata ani razu nie spotkał się w wojewodą (sympatycznym, oddanym Polsce itp.) w kwestii współpracy. A przecież jest przy czym współpracować!
Taka na przykład – Polska.