Olbrzymie straty i wielkie nadzieje. Epidemia wywróciła turystykę do góry nogami
Puste hotele i zamknięte lotniska. Z powodu epidemii koronawirusa turyści pozostali w domach. Cierpi na tym branża, w której pracuje blisko pół miliona Polaków. Jednak dla lubelskich przedsiębiorców epidemia to nie tylko zagrożenie, ale też szansa.
Żniwa dla przewodników turystycznych zaczynają się w kwietniu. To wtedy na wycieczki wyjeżdżają szkoły i część zakładów pracy. W wakacje z usługi przewodnika korzystają indywidualni turyści. Jednak w tym roku plany jednych i drugich pokrzyżowała epidemia.
- Epidemia oznaczała dla mnie wyhamowanie w momencie samego startu. Zbieranie sił, planowanie i nagle stop, blokada. To jakby nabrać powietrza na zapas i szybko je wypuścić - przyznaje Kinga Witkowska-Mirosław, lubelski Przewodnik Inspiracji.
Pod koniec kwietnia miała wziąć udział w Sezonie Lublin - dziesięciodniowej imprezie otwierającej sezon turystyczny. Z powodu koronawirusa wydarzenie zostało przełożone.
Epidemia wymusiła na rządzie zamknięcie muzeów, teatrów i innych instytucji kultury. Obostrzenia dotknęły też restauratorów, firmy transportowe i hotelarzy. W tych ostatnich obłożenie pokoi w ciągu pary tygodni w marcu i kwietniu spadło z kilkunastu do paru procent. Ograniczenia zniesiono 4 maja, ale to nie zmieniło specjalnie sytuacji branży.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień