Ołeksij Arestowycz - doradca celebryta z Kancelarii Prezydenta Ukrainy
Wojna w Ukrainie to codzienne tragedie, ofiarna walka tysięcy żołnierzy na froncie i dramat milionów uchodźców. To także czas niebywałej kariery Ołeksija Arestowycza, „głównego psychoterapeuty kraju”, jak mówi o nim część rodaków.
Formalnie jest jednym z kilku doradców szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy, odpowiada za komunikację dotyczącą bezpieczeństwa i obrony państwa. Od rosyjskiego ataku 24 lutego codziennie komentuje sytuację na froncie. I nie tylko to. Stał się niezwykle popularnym blogerem-celebrytą, często występującym w ukraińskiej telewizji, radiu, prasie. Jego profile w mediach społecznościowych obserwuje po półtora miliona internautów. Niemal każdego dnia daje wywiady Markowi Fejginowi, znanemu rosyjskiemu obrońcy praw człowieka (obecnie na emigracji), którego kanał na YouTube obserwuje ok. 2 mln osób, w tym wielu Rosjan.
Przewidział wojnę
46-letni Ołeksij Arestowycz słynie z wojennych komentarzy i psychologicznych analiz. Dobrze poinformowany, chętnie prognozuje rozwój wydarzeń na froncie. Robił to już zresztą wcześniej, zanim wybuchła wojna na pełną skalę. W 2019 r. w jednym z wywiadów przewidział, że Rosja zaatakuje frontalnie Ukrainę. Jako „krytyczny okres” podał lata 2020-2022.
Będą musieli to zrobić, zanim wejdziemy do NATO, żeby nie było nami zainteresowane.
Prawdopodobieństwo rosyjskiego najazdu oceniał wtedy na 99,9 proc. Prognozował wielką operację powietrzną, atak wojsk zgromadzonych przy granicy Rosji i Białorusi z Ukrainą, oblężenie Kijowa, próbę okrążenia ukraińskiej armii w Donbasie, natarcie z Krymu przez Przesmyk Perekopski (łączący Morza - Azowskie i Czarne), tworzenie kolejnych separatystycznych republik na zajętych terenach, bombardowanie kluczowej infrastruktury, czyli to wszystko, z czym mamy do czynienia od 24 lutego.
- Naszą ceną za wejście do NATO jest wielka wojna z Rosją - prognozował, dodając, że jeśli Ukraina nie wstąpi do NATO, to Rosja przejmie ją w ciągu 10-12 lat.
- Co lepsze? - pytała dziennikarka.
- Oczywiście, że wielka wojna z Rosją i dołączenie do NATO w wyniku zwycięstwa - odparł.
Koniec w 2-3 tygodnie
Wiarę w ostateczne zwycięstwo Ukrainy demonstruje Arestowycz od początku rosyjskiej inwazji. Już teraz zresztą, jak podkreśla, jego kraj jest wygranym, bo Rosja nie zdołała zająć w kilka dni Ukrainy. W marcu przewidywał zakończenie wojny najpóźniej do końca kwietnia. Podczas kolejnych konferencji prasowych mówił, że nastąpi to maksymalne „w 2-3 tygodnie”.
- Wszystko idzie dobrze - powtarzał uspokajającym głosem. Nie przejmował się krytyką, gdy optymistyczne prognozy okazywały się nietrafne. Wręcz przeciwnie, przytaczał z autoironią własne błędne opinie. Jego słowa o zakończeniu wojny „w 2-3 tygodnie” weszły do codziennego języka w Ukrainie. Nie stracił jednak słuchaczy, a wręcz przeciwnie - wciąż powiększa ich liczbę.
Ludzi zjednuje elokwencją i poczuciem humoru, które nawet w czasie wojny jest w cenie. Prezentuje się jak gwiazda blogosfery, a nie poważny doradca urzędu prezydenckiego, wojenny analityk. Nie skrywa narcystycznej natury, ale potrafi też demonstrować dystans do siebie. Pewny siebie, przystojny, podoba się wielu kobietom. Atrakcyjna żona, z którą wychowuje trójkę dzieci, dodatkowo ociepla jego wizerunek.
Polskie korzenie
Arestowycz to barwna postać. Urodził się w Gruzji, skąd jego rodzina przeniosła się do Kijowa. Po ojcu - pracowniku Akademii Obrony Narodowej - ma białoruskie i polskie korzenie. Studiował biologię, ale po roku zrezygnował. W następnych latach występował jako aktor w małym teatrze „Czarny Kwadrat”, grał w reklamach, rosyjskich i ukraińskich filmach i serialach. Aktorska kariera nie przeszkodziła mu w ukończeniu Odeskiego Instytutu Wojsk Lądowych, uzyskał dyplom wojskowego tłumacza. Studiował też teologię w Instytucie Nauk Religijnych św. Tomasza z Akwinu w Kijowie (był liderem klubu retoryki).
W wojsku służył jako oficer ukraińskiego wywiadu. Do rezerwy odszedł w stopniu kapitana. Interesował się polityką. Mając 30 lat wstąpił do kanapowej, ultraprawicowej partii „Bractwo”. Był zastępcą jej charyzmatycznego szefa Dmytra Korczynskiego, nacjonalistycznego radykała. Razem krytykowali m.in. „Pomarańczową Rewolucję” z 2004 r. jako skutek zachodnich wpływów, nawiązali współpracę z Aleksandrem Duginem, głównym ideologiem rosyjskiego neoimperializmu i budowy antyzachodniej wspólnoty euroazjatyckiej. Znajomość ta nie przeszkodziła Arestowyczowi 10 lat później, po Rewolucji Godności, występować w ukraińskich mediach jako patriota, ekspert wojskowy komentujący walki z rosyjskimi separatystami w Donbasie. Szkolił żołnierzy ochotników, organizował pomoc psychologiczną dla wojskowych i służył m.in. jako zawiadowca.
Psycholog - polityk
Doradcą szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Andrija Jermaka został w grudniu 2020 r. Był też rzecznikiem delegacji ukraińskiej na rozmowy dotyczące zawarcia pokoju w Donbasie (z rekomendacji pierwszego prezydenta Ukrainy - Leonida Krawczuka). Odszedł z państwowej posady nieoczekiwanie, tuż przed obecną rosyjską inwazją. Twierdził, że zrobił to z powodów osobistych. Krytykował prezydenta Zełenskiego m.in. za niedotrzymanie wyborczych obietnic i przesadną biurokrację, wrócił jednak na stanowisko zaraz po 24 lutego.
- Rano, kiedy zaczęły się wybuchy, jechałem do biura rekrutacyjnego. Ale szef Kancelarii Prezydenta napisał do mnie: „Aleksiej, będziemy cię teraz potrzebować” - mówił w Radiu Svoboda.
Władze w Kijowie cenią jego wiedzę wojskową, psychologiczną i zdolności retoryczne. Arestowycz od 2000 r. prowadził liczne kursy i konsultacje z psychologii grupowej. Oferował szkolenia m.in. z techniki manipulacji, komunikacji, oratorstwa, negocjacji, wystąpień publicznych, aktorstwa. Sam kilka lat uczył się w szkole psychologii głębi „Człowiek wśród ludzi” rosyjskiego pisarza, ezoteryka, psychologa i astrologa Aleksandra Kamenskiego, znanego pod pseud. Absalom Podwodny. Założył też własną „autorską szkołę myślenia Apeiron”, która do dziś organizuje zajęcia „łączące filozofię i psychologię”.
Doradca kontra LGBT
- „Nauczycie się myśleć, lepiej rozumieć siebie i świat wokół, przekonywać, argumentować, podejmować decyzje” - tak reklamuje swoje psychologiczne usługi. 3-godzinne zajęcia online kosztują 1300 hrywien (ok. 200 zł). Najbliższe to m.in. „Sztuka myślenia” i „Archeologia lewicowych ideologii”. Do tych ostatnich Arestowycz nie kryje niechęci. Niedawno wzburzył ukraińską społeczność LGBT wypowiedzią na stronie swojej szkoły. W odpowiedzi na pytanie stwierdził: - Wielokrotnie mówiłem i nie będę ukrywał: traktuję osoby LGBT jak osoby z dewiacjami, czyli z odchyleniami od normy zachowania. W tym sensie jestem konserwatystą.
Nadmienił, że jest przeciwny prześladowaniu takich ludzi, ale „skrajnie surowo odnosi się do propagandy LGBT”, która - jego zdaniem - może mieć negatywne konsekwencje społeczne. Jakie, nie sprecyzował. Reakcją na te słowa było żądanie zwolnienia go z funkcji doradcy szefa Kancelarii Prezydenta, które wystosowała organizacja Kyivpride, broniąca praw społeczności LGBT w Ukrainie. „(…) bycie homofobicznym »rosyjskim światem« w Ukrainie jest odchyleniem i odstępstwem od normy. Jesteśmy przeciwni pseudonaukowej propagandzie Arestowycza” - oświadczyli oburzeni aktywiści.
Ten w odpowiedzi zamieścił w sieci zdjęcie z filmu, w którym gra przebrany za kobietę. I napisał: „ No, spójrzcie na to zdjęcie - kto powinien być naprawdę oburzony. Po mojemu, mnie prześladują, nie? Żądam tolerancji”.
Innym razem wywołał oburzenie opinią o służbie wojskowej kobiet, której nie jest zwolennikiem. - Po pierwsze, w rzeczywistości nie uważają ciebie za człowieka. Po drugie to problemy natury higienicznej. A potem próbują uczynić cię obiektem molestowania seksualnego - mówił w wywiadzie dla „Islandia TV”.
Siebie przedstawia jako zwolennika tradycyjnych wartości. Unia Europejska to - jego zdaniem - projekt lewicowy, który im zagraża. Nie krytykuje jednak wprost dążenia Ukrainy do eurointegracji, bo, jak zaznacza, to oficjalny kurs władz jego państwa, dla którego pracuje. W niedawnym wywiadzie z Jurijem Romanienką i Nikołajem Feldmanem przyznał, że bliższa mu jest pozycja Turcji, która należy do NATO, a nie jest członkiem Unii i dzięki temu zachowuje autonomię polityczną, gospodarczą, kulturalną i może działać pragmatycznie na arenie międzynarodowej.
- Problemem nie jest wejście do Unii, ale jak tam wchodzimy. A my wchodzimy w sytuacji pełnego podporządkowania - twierdzi. - Podyktują nam prawa, powiedzą, co robić, dadzą kredyty, pomogą, przyślą eurokomisarzy, którzy będą wszystko obserwować. Naszym zadaniem będzie tylko wszystko spełniać, pić dobrą kawę i swobodnie podróżować po Europie... To wybór hedonizmu w miejsce mobilizacji.
Krytycy - prócz eurosceptycyzmu - zarzucają mu prorosyjskie sentymenty, wypominają niechęć do „derusyfikacji” Ukrainy, zbyt częste mówienie po rosyjsku czy kontakty z rosyjskimi opozycjonistami. W czerwcu wywołał skandal, gdy w wywiadzie z Fejginem stwierdził, że w razie zwycięstwa Putina, 1,5-milionowa armia rosyjska wraz z półmilionową armią ukraińską i białoruską zaatakują Europę.
- I gdzie wtedy zabawne wojska Europy będą w stanie powstrzymać sojusz Rosji i Ukrainy, jeśli do niego dojdzie, a jeszcze plus Białoruś? - rzucił prowokacyjne pytanie.
- Jak uważacie, taki dyskurs zbliżył nas do otrzymywania broni dalekiego zasięgu i pieniędzy od przywódców UE? - skrytykował jego słowa redaktor portalu „Naszy groszy” Jurij Nikołow.
Lawendowy balsam
Arestowycz nie przejmuje się krytyką. Uważa, że dobrze wywiązuje się z obowiązków doradcy, rozmawiając także z Rosjanami, przeciwnikami Putina.
- Mam dziwną cechę: wskazywanie najbardziej problematycznych miejsc w ludziach. To cecha prawdziwego terapeuty. Dlatego jeśli dana osoba lub społeczność ma problemy, reakcja jest żywa. To zjawisko „przeniesienia psychologicznego”, kiedy klient albo chce zabić psychoterapeutę, albo się w nim zakochuje - stwierdził w Radiu Svoboda.
Czasem żartuje z siebie. - Jeśli on działa tak jak ja prognozuję, to nie zmusicie mnie, żebym go używał - skomentował swoje zdjęcie z butelką z lawendowym balsamem do ciała o nazwie „Aresto krem”, na której umieścił swoją podobiznę.
Blogerka Oksana Moroz, która śledzi działalność ukraińskich mediów, tak opisuje jego fenomen: - Skutecznie grał w marcu rolę środka uspokajającego. Wszyscy byliśmy przestraszeni i zdezorientowani, a jego „wszystko będzie dobrze” pomogło wielu. Jednak teraz musimy nauczyć się akceptować rzeczywistość taką, jaka jest.
Mychaiło Podolak, odpowiadający za całą politykę informacyjną Kancelarii Prezydenta Ukrainy, nie widzi problemu z Arestowyczem. - Zadaniem Ołeksija jest pokazanie wojny w taki sposób, aby nie było demoralizacji. Opowiada, dlaczego wojna jest trudnym procesem, a jednocześnie stara się dać nadzieję, że sobie z nią poradzimy - tak opisał jego rolę w jednym z wywiadów.