Takiej historii miłosnej nie wymyśliłby nawet twórca wenezuelskich telenowel. Samobójstwa, morderstwo, liczne zdrady i intrygi. Poznajcie niezwykłą parę: Stanisława Przybyszewskiego (uchodzącego za geniusza pisarza, ale też nikczemnika) i jego żonę Dagny (rudowłosą piękność, w której zakochiwał się każdy, kto ją ujrzał).
Stanisław Przybyszewski (1868-1927) miał zastępy wielbicieli, którzy kadzili mu, zwali „Mesjaszem literatury”, „Meteorem”, ba, deklarowali nawet, że chcieliby być cielakami, z których skóry zrobiono jego buty. Komplementy łechtały ego młodopolskiego pisarza, a co więcej, pociągały za sobą korzyści finansowe - niebieski ptak Przybyszewski z radością żył na koszt swoich fanów.
Byli jednak i tacy, którzy - oparłszy się jego demonicznemu urokowi - określali go mianem „człowieka- ścierki” i „kryminalisty”.
Biorąc pod uwagę, jaki los Przybyszewski zgotował swojej żonie - Norweżce Dagny Juel, wydaje się, że rację mieli właśnie ci drudzy.
Berlińska bohema
Tragiczna historia burzliwego romansu między „genialnym Polakiem” (miano nadane Przybyszewskiemu przez berlińską bohemę), a rudowłosą pięknością o ostrym jak brzytwa umyśle i posągowych kształtach rozpoczęła się w stolicy Cesarstwa Niemieckiego na początku lat 90. XIX wieku.
Dagny Juel (1867-1901) przyjechała tu, by studiować muzykę. Grająca na fortepianie dziewczyna kariery muzycznej wprawdzie nie zrobiła, stała się za to muzą berlińskiego światka artystycznego.
Czytaj więcej:
- Jaką kobietą była Dagny Juel?
- Czarne chmury nad związkiem polskiego demona i norweskiej wampirzycy zaczęły zbierać się w czerwcu 1899 r., Co się stało?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień