One miały pomysł, nam go brakowało
- Dobrze, że udało się utrzymać przewagę z Gorzowa - mówiła akademiczka Aleksandra Pawlak. Gorzej, że z Energą nie mieliśmy nic do powiedzenia.
Przez to, że w sobotę In¬vest¬InThe¬West AZS_AJP uległ w Arenie Toruń z „Katarzynkami” nie co najmniej 26 punktami, a „zaledwie” 19 „oczkami”, to po 17. kolejce rundy zasadniczej ekstraklasy jest wyżej w tabeli od torunianek. I to pomimo tego, że zgromadził na koncie taką samą co one zdobycz punktową. A to dzięki temu, że w pierwszym październikowym starciu pomiędzy obiema ekipami, do którego doszło w hali przy ul. Chopina, było 76:50 na korzyść gorzowianek.
To chyba jednak jedyny pozytyw. O wiele więcej było negatywów. - Gospodynie zagrały bardzo dobry mecz. Miejscowe miały pomysł na to spotkanie i go zrealizowały. Trudno było marzyć o zwycięstwie - powiedział opiekun AZS AJP Dariusz Maciejewski i dodał: - Przed rewanżem mieliśmy dwa cele: pierwszy to wygrać, drugi obronić zaliczkę z Gorzowa. Udała nam się ta druga sztuka. Może to być kluczowe dla układu tabeli przed play offami.
Poza amerykańską rzucającą Darxią Morris (21 pkt., 5 przechwytów), najlepszą zawodniczką stycznia w rozgrywkach, w weekend dała się nam we znaki ekskoszykarka InvestInTheWest, środkowa z USA Kelley Cain (17 pkt., 12 zb.). - Nie powstrzymaliśmy jej, mimo że ją dobrze znamy. Jeżeli podwajaliśmy Kelley, to odkrywaliśmy się na obwodzie. A jeśli zostawała sama pod koszem, to robiła z nami co chciała. Ciężko nam się grało w defensywie. Gdyby któryś z toruńskich graczy zagrałby słabiej, byłoby nam łatwiej - nie ukrywał na konferencji prasowej gorzowski szkoleniowiec.
W takich oto warunkach przyszło Pawlak zadebiutować w teamie z Gorzowa. To był przeciętny występ kapitan reprezentacji Polski. Przez 20 minut oddała siedem rzutów z gry, z czego trzy były celne, w tym dwa zza linii 6,75 m. Do tego miała trzy zbiórki, asystę i dwa faule, stratę i przechwyt oraz sama dwa razy została zablokowana. - Na pewno chciałam zwyciężyć w debiucie, ale Energa karciła nas pod koszem i na obwodzie. Miałyśmy takie założenie, aby utrzymać obronę „pomalowanego”, przez co torunianki mogły rzucać więcej z dystansu. Popełniłyśmy zbyt wiele strat, które pozwoliły odskoczyć „Katarzynkom” - zwróciła uwagę nowa niska skrzydłowa, która z całą pewnością potrzebuje trochę czasu na aklimatyzację.
Z drugiej strony, wydaje się, że to nie jest koszykarka, która sama będzie dla nas wygrywać mecze. Musi liczyć na koleżanki z drużyny. Pawlak nie jest również aż tak mobilna jak jej nowe partnerki, ale za to udowodniła, że rzuty zza łuku są jej bardzo mocną stroną.
Na pewno chciałam zwyciężyć w debiucie, ale Energa karciła nas pod koszem i na obwodzie
O wiele lepszy od niej debiut miała w klubie z Torunia Klaudia Sosnowska (12 pkt., 100 proc. z gry). - Cieszy wygrana i to, że zatrzymałyśmy tak ofensywny zespół na zdobyciu 65 punktów - mówiła zadowolona niska skrzydłowa.
Ze zwycięstwa radował się też Algirdas Paulauskas. - Gorzowska drużyna jest naprawdę bardzo groźna. Przez cały tydzień trenowaliśmy obronę szybkiego ataku, bo z tego słynie AZS AJP. Moje zawodniczki pozostawiły na parkiecie wiele zdrowia. Jestem im za to wdzięczny - powiedział litewski szkoleniowiec.
U nas dobrego słowa nie mogła usłyszeć rozgrywająca z Australii Nicole Seekamp (0 pkt., 0/7 prób z gry). To nie pierwsze takie jej spotkanie w sezonie, w którym jest na bakier ze skutecznością. Bez wyrazu przed przerwą grała także amerykańska silna skrzydłowa Courtney Hurt (5 pkt., na końcu 21 pkt.), a i od drugiej jedynki Katarzyny Dźwigalskiej (3 pkt.) oraz center Magdaleny Szajtauer (2 pkt.) można wymagać więcej.
W ostatnim niedzielnym ligowym pojedynku Cosinus Widzew Łódź - Artego Bydgoszcz padł wynik 47:72, a we wczorajszej potyczce Basket 90 Gdynia - Ślęza Wrocław było 68:77. Rezultaty te zmieniły sytuacji w tabeli. Akademiczki z Gorzowa są trzecie w rozgrywkach, wrocławianki pierwsze, a „Katarzynki” - czwarte.