Operacja „Alfa”. MBP na rozkaz Bieruta uderza w organizację Ojczyzna
Ojczyzna w czasie wojennej konspiracji miała kryptonim „Omega”. Stąd pewnie bezpieka nadała kryptonim „Alfa” inwigilacji jej członków, począwszy od 1948 r.
Po zakończeniu wojny funkcjonowały jeszcze dwa ośrodki Ojczyzny - w Poznaniu, dokąd wrócili główni jej aktywiści, oraz w Katowicach.
„Ja, naczelnik Wydziału III Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach, kpt. Kubiak Zdzisław, postanowiłem zaprowadzić agenturalne opracowania pod kryptonimem »Alfa« osób, które należą do konspiracyjnej organizacji Ojczyzna. Poprzez swoją wywrotową działalność i przez rozszerzenie propagandy antyrządowej i antydemokratycznej organizacja ta dąży do poderwania autorytetu rządowi polskiemu, jak również przemocą chce obalić obecny ustrój demokratyczny w Polsce”. W postanowieniu z 10 lutego 1948 r. kapitan Kubiak napisał, że przez swoją siatkę wywiadowczą Ojczyzna prowadzi szpiegowską robotę w kraju i uzyskane materiały przekazuje za granicę. Tworzy ekspozyturę obcego wywiadu w Polsce.
Rozpracowanie Kubiaka dotyczyło 16 osób ze środowiska katowickiego Ojczyzny, w tym m.in. Kazimierza Popiołka, potem profesora historii i rektora Uniwersytetu Śląskiego, Stanisława Wyrębskiego - działacza oświatowego na Śląsku, także literatów Zbyszka Bednorza i Wilhelma Szewczyka, a ponadto kierownika literackiego Polskiego Radia w Katowicach Zdzisława Hierowskiego, potem cenionego krytyka literatury, oraz adwokata Jerzego Lewandowicza, doradcy kurii biskupiej w Katowicach. Był w tej grupie rozpracowywanej przez bezpiekę także nasz redakcyjny kolega Reinhold (Marek) Wydra z katowickiego „Dziennika Zachodniego”.
Pójdziecie z nami do wyjaśnienia
Poeta Zbyszko Bednorz uciekł przed Niemcami ze Śląska do Warszawy i tam związał się z Ojczyzną oraz z Delegaturą Rządu Polskiego na Kraj - został pracownikiem Sekcji Zachodniej Departamentu Informacji i Prasy Okręgu Śląskiego. Działalność Ojczyzny i Delegatury Rządu były mocno powiązane, także personalnie. Wielu członków należało do jednej i drugiej organizacji.
Po wojnie Bednorz zamieszkał w Chorzowie przy ulicy Karpińskiego. Zaprzyjaźnione, katowickie środowisko literackie spotykało się wtedy albo w mieszkaniu Kazimierza Gołby, autora „Wieży spadochronowej”, albo właśnie u Bednorza. Przychodzili tam: Aleksander Baumgardten, Jan Baranowicz, Jan Brzoza, Zdzisław Hierowski, Wilhelm Szewczyk, Aleksander Widera, a później również Józef Kokot, Edmund Męclewski, Kazimierz Popiołek, Aleksander Rogalski, Alojzy Targ. Łączyły ich nie tylko literatura czy umiłowanie Śląska, ale także działalność w konspiracji.
Bezpieka zgarnęła Bednorza na jednej z katowickich ulic w 1948 r. Od dawna miała mu też za złe kontakty z tutejszą kurią biskupią. Z piskiem opon zatrzymało się przy nim auto, z którego wysiadło trzech cywilów. „Obywatel Bednorz? Pójdziecie z nami do wyjaśnienia”.
W pustym pokoju Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach posadzono go na krześle i tak przesiedział w samotności cały dzień, całą noc, do rana. Wtedy przewieziono go do Warszawy, do więzienia Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. W domu Bednorza bezpieka założyła kocioł.
Alojzy Targ ps. Marcin ze Śląska Cieszyńskiego, żołnierz Armii Krajowej, członek Delegatury Rządu na Kraj, był w strukturach Ojczyzny najwyżej spośród śląskich działaczy. Targ został aresztowany w 1947 r. W aktach bezpieki o kryptonimie „Alfa”, które znajdują się teraz w archiwum katowickiego Instytutu Pamięci Narodowej, najwięcej jest protokołów z jego przesłuchań. Musiał przeżywać piekło. To Alojzy Targ wprowadzał Zbyszka Bednorza do Ojczyzny, która była organizacją polityczną o światopoglądzie narodowym, zabarwieniu inteligenckim. Jej głównym zadaniem - wyjaśniał dalej Targ - było badanie problemów ziem wcielonych do Niemiec i ziem nadodrzańskich. Sekcja Zachodnia zajmowała się zbieraniem informacji o życiu polskim na terenach wcielonych do Rzeszy oraz o terrorze niemieckim wobec tamtejszej społeczności. Zbierała także dane o działalności wszystkich organizacji podziemnych z tego obszaru. Informacje te miały trafiać do władz polskich na obczyźnie. Ojczyźniacy nawiązali kontakt z rządem generała Władysława Sikorskiego i komendą Związku Walki Zbrojnej w Warszawie.
Ziemie Zachodnie, powracające
Ojczyzna powstała w Poznaniu już w pierwszych miesiącach wojny. Jej patronem był ks. Józef Prądzyński, były kapelan powstańców wielkopolskich, a pracami organizacyjnymi kierowali: Kirył Sosnowski ps. Kaczmarek i Witold Grott ps. „Adam”, prawnicy. Znali się z czasów studenckich. Sieć terenowa rozprzestrzeniała się szybko, także na Pomorzu i na Śląsku. Jedną z pierwszych komórek był Wydział Dokumentacji, ale także Wydział Propagandy, który wydawał pismo „Polska”, „Biuletyn Zachodni”, Wydział Opieki Społecznej z akcją charytatywną, Wydział Oświaty, który potem prowadził tajny Uniwersytet Ziem Zachodnich oraz szeroko rozbudowaną sieć tajnych szkół średnich.
Z deklaracji programowych wynika, że już wiosną 1940 r. Ojczyzna uznała przesunięcie granicy zachodniej Polski do linii Odry i Nysy Łużyckiej za jeden z głównych celów i przygotowanie społeczeństwa polskiego do udziału w odbudowie życia polskiego na Ziemiach Zachodnich. Pod kierunkiem prof. Zygmunta Wojciechowskiego prowadzono badania demograficzne, geograficzne, gospodarcze i społeczne, pomocne potem władzom polskim, gdy obejmą te tereny.
Pierwszy cios padł na Ojczyznę wiosną 1941 r. W ręce gestapo wpadło wielu działaczy, w tym ksiądz Józef Prądzyński (zamordowany w Dachau). Pozostali próbowali odtworzyć siatki powiązań. Inni przenieśli się do Warszawy, jak Witold Grott, który tam organizował Ojczyznę. Jego najbliższymi współpracownikami byli wówczas: prawnik Jan Jacek Nikisch ps. Sławek, Edmund Męclewski, Stanisław Tabaczyński, ks. Maksymilian Rode.
Pewną autonomią cieszyła się Grupa Śląsk Ojczyzny, na której czele stał Alojzy Targ. Gdy powstało Biuro Oświatowo-Szkolne Ziem Zachodnich, Śląskim Biurem kierował dr Kazimierz Popiołek, badacz historii Górnego Śląska.
O Ojczyźnie powstały dwa raporty, przygotowane na poczet śledztwa, które po wojnie zainicjowała bezpieka, a które zostały sporządzone także na podstawie zeznań aresztowanych działaczy oraz świadków. Jak wynika z ich treści, w roku 1942 kierownictwo Ojczyzny założyło organizację o charakterze wojskowym pod nazwą Korpus Zachodni, która podlegała Armii Krajowej. Istniała do przełomu 1943 i 1944 r., po czym została wchłonięta przez AK. Ojczyzna jako organizacja narodowo-katolicka zacieśniła współpracę ze Stronnictwem Narodowym.
Mała Propaganda
Po wojnie kontakty Jacka Nikischa z kolegami z Ojczyzny zwróciły uwagę bezpieki. Tak wynika z akt agenturalnego rozpracowania pod kryptonimem „Alfa”, które znajdują się w IPN.
W katowickim mieszkaniu Stanisława Wyrębskiego ps. Opolski (byłego powstańca wielkopolskiego i działacza oświatowego na Śląsku w latach 20. i 30.) odbyło się spotkanie, na którym Jan Jacek Nikisch zaproponował rozwiązanie Ojczyzny, ale utrzymywanie dalszych kontaktów. Obecni byli także: Alojzy Targ, Kazimierz Popiołek, Zbyszko Bednorz. Nikisch radził swoim współtowarzyszom zajmowanie stanowisk w administracji.
Kiedy odbyło się to spotkanie u Wyrębskiego - nie wiadomo. Z dokumentów bezpieki o kryptonimie „Alfa” wynika natomiast, że podobne spotkanie Nikisch zwołał 15 lipca 1945 r. w swoim mieszkaniu w Poznaniu przy ulicy Spokojnej. Udział w nim wzięli Kirył Sosnowski, Edward Serwański, Juliusz Kolipiński, ks. Maksymilian Rode, ks. Karol Milik, prof. Zygmunt Wojciechowski. Zebranie to Nikisch określił jako likwidacyjne. I tak też przyjmują historycy.
W raporcie, który przygotowano na poczet śledztwa przeciwko członkom Ojczyzny, zapisano, że to spotkanie w Poznaniu jedynie „miało na celu reorganizację pracy Ojczyzny, gdyż zbieranie się w większych grupach było niebezpieczne”. Odtąd spotkania miały być organizowane w mniejszych zespołach i takich zebrań ojczyźniaków, zdaniem bezpieki, było w 1946 r. wiele. Jak wyjaśniali podejrzani, owszem, zwoływali zebrania Ojczyzny, ale po to, żeby „wymieniać myśli polityczne w obliczu przemian społecznych i politycznych” w kraju. Na przykład wiosną 1946 r. Kirył Sosnowski zwołał zebranie Ojczyzny w Katowicach, za pośrednictwem Alojzego Targa, które odbyło się w mieszkaniu Kazimierza Popiołka. Przyszli także: Józef Kokot, Stefania Mazurek, Stanisław Wyrębski. Rozmawiali o ewentualnym konflikcie pomiędzy państwami zachodnimi a Związkiem Radzieckim. Z kolei jesienią 1946 r. zebranie Ojczyzny dotyczyło wyborów do Sejmu Polski Ludowej. Rozważano powołanie ośrodka, który miałby się zająć przekazywaniem dalej myśli ludzi Ojczyzny, na przykład omawiano powołanie Małej Propagandy.
Autor raportu dla bezpieki, który nie ujawnił swojego nazwiska, dodaje, że organizacja za pomocą słowa chciała wywołać psychozę wojny, a ludzie Ojczyzny byli powiązani „ze skrajnymi elementami prawicowymi w kraju oraz ośrodkami dyspozycyjnymi za granicą i wywiadem”. Celem ich zaś było wprowadzenie rządów kapitalistycznych w Polsce.
Ty swołocz, bo ci pysk rozkwaszę
Zbyszko Bednorz dwa lata siedział w lochach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie. Przesłuchania ciągnęły się do granic ludzkiej wytrzymałości, w dzień i w nocy, choć głównie w nocy. Kto z kim podle spiskował, gdzie, kiedy zdradzał Polskę Ludową, jakie szyfry, pseudonimy, powiązania? „Mówcie, trupie cuchnący, sporządzimy dokument waszej haniebnej zdrady” - przypominał Bednorz w autobiograficznej książce pt. „Do wyjaśnienia”, którą napisał dopiero w latach 90. Ale ciągle dźwięczało mu w uszach: „Ty swołocz, bo ci pysk rozkwaszę”.
W 1950 r. sąd wojskowy skazał Zbyszka Bednorza na piętnaście lat więzienia. Po wyroku kilkanaście miesięcy przebywał jeszcze w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie. Wiosną 1951 r. nocnym pociągiem, specjalnym transportem zbiorowym, wyruszył z Warszawy do jednego z najcięższych więzień politycznych Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego we Wronkach. „Otwierała się przede mną daleka przyszłość. Nie umiałem sobie tej przyszłości wyobrazić” - napisał po latach.
O łaskę dla Zbyszka Bednorza zabiegał m.in. biskup katowicki Herbert Bednorz. Bezskutecznie. Zabiegał szef PAX Bolesław Piasecki. Też bez efektu. Upomnieli się o kolegę po piórze śląscy literaci, pisząc list do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach, co było dość odważne. Ale usłyszeli, że lepiej będzie, jak Bednorzem nie będą się zajmować. Osobny list napisał do Bolesława Bieruta śląski literat Gustaw Morcinek.
Przekazując potem wiadomość żonie Bednorza Róży autor „Wyrąbanego chodnika” powiedział: „Nie, dziołszka, tego chodnika nie da się wyrąbać”.
W 1950 r. Zbyszko Bednorz i Alojzy Targ szli skuci kajdanami ulicami Wrocławia na proces swojego kolegi z Ojczyzny Teodora Biniasia, „Florka”. Bednorz przypominał, że od dworca kolejowego do rogu Świdnickiej szli chodnikiem, ale nagle konwojenci polecili iść jezdnią, bo uświadomili sobie, że przecież „skoro jesteśmy w kajdanach, musimy być określonymi… synami. Wy ...syny, gdzie? Jezdnią! Chodnik jest dla obywateli”.
Bednorz wyszedł na wolność 20 października 1951 r. Przeżył kolejne rozczarowanie, omijali go dawni koledzy. Ze strachu.
Alojzy Targ za przynależność do Małej Propagandy po długim i bolesnym śledztwie został skazany na dziewięć lat. Potem angażował się w pracę Śląskiego Instytutu Naukowego.
Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie 9 sierpnia 1950 r. Jacek Nikisch, Kirył Sosnowski i Edward Serwański usłyszeli: osiem lat więzienia, przepadek całego mienia, utratę praw publicznych i obywatelskich na cztery lata. Po październikowej odwilży Sąd Najwyższy ich uniewinnił. Oskarżenie o zmianę ustroju uznał za bezpodstawne i niesłuszne, a spotkania byłych członków Ojczyzny po 1945 r. SN uznał za kontakty towarzyskie.
Donosili na Ojczyznę
Informatorzy bezpieki pochodzili także z kręgu ojczyźniaków, prawdopodobnie złamanych w czasie śledztwa. Tajny współpracownik „Czekalski” donosił 25 września 1951 r: „Ojczyzna, której głównym celem była akcja zmierzająca do przywrócenia Polsce, w wyniku drugiej wojny światowej, dawnych ziem polskich na Zachodzie aż po Odrę i Nysę, przygotowywała kadry dla zagospodarowywania i administrowania ziem odzyskanych, po ich włączenie do Polski. Wychodząc z tych założeń, kierownictwo Ojczyzny, jak zdążyłem się zorientować w czasie swej przynależności do niej, powołało do życia Komitet Polityczny, stanowiący kierownictwo polityczne organizacji, oraz Kierownictwo Organizacyjne - podporządkowane Komitetowi Politycznemu. Te dwa organy były jakby sejmem i władzą wykonawczą. W ramach akcji propagandowej wydano kilka tzw. zielonych książeczek - monografii o Ziemiach Nowych”.
Na temat ojczyźniaków ze środowiska krakowskiego donosił bezpiece informator „Lech”. Przypominał: „Z chwilą utworzenia na terenie Warszawy Śląskiego Biura Szkolnego znaleźliśmy współpracownika również w Krakowie, gdzie było dość ludzi pochodzących ze Śląska. Nawiązałem kontakt z Arturem Żaganem, który był łącznikiem między biurem warszawskim a Krakowem”.
Artur Żagan pochodził ze Śląska Cieszyńskiego, był absolwentem Wydziału Filologicznego UJ. W swoim krakowskim mieszkaniu prowadził działalność komórki Śląskiego Biura Szkolnego, która miała się zająć organizacją polskiego szkolnictwa na Opolszczyźnie po zakończeniu wojny. Wykładał na tajnych kompletach. Niemcy aresztowali go w listopadzie 1944 r. i przez miesiąc torturowali w więzieniu na Montelupich. Zginął w marcu 1945 r. w obozie Mittelbau-Dora. W niemieckich obozach zginęło wielu innych ojczyźniaków. Wielu straciło życie w powstaniu warszawskim.
Według doniesienia „Lecha” współpracowali w Krakowie ze Śląskim Biurem Szkolnym także: Józef Ligęza, wybitny etnograf, po wojnie dyrektor Muzeum Górnośląskiego, Józef Powroźniak, późniejszy rektor Akademii Muzycznej w Katowicach, autor śpiewników i podręczników gry na gitarze, a także Zdzisław Pyzik, autor piosenek, m.in.: „Starzyk”, „Od Siewierza jechał wóz” czy „Karliku, Karliku” dla zespołu „Śląsk”.
Sprawa nieżywotna
Po skazaniu działaczy ze ścisłego kierownictwa Ojczyzny sprawa wcale nie została zamknięta w Wydziale III WUBP w Stalinogrodzie, jak nazwano Katowice po śmierci Józefa Stalina. Świadczy o tym pismo ściśle tajne z 1953 r.:
„Ja, starszy sierżant Kowalski Czesław, po rozpatrzeniu materiałów dotyczących środowiska byłej organizacji Ojczyzna na terenie województwa stalinogrodzkiego postanowiłem założyć rozpracowanie obiektowe na środowisko byłych członków organizacji Ojczyzna z terenu Poznania i nadać kryptonim »Alfa«”.
Postanowienie o zaniechaniu obiektowego rozpracowania o kryptonimie „Alfa” zostało podjęte w WUBP dopiero 7 stycznia 1955 r. Napisał je chorąży Czesław Hibner. Wnosił o zakończenie tej akcji „z powodu tego, że sprawa ta w chwili obecnej jest nieżywotna. Nie stwierdzono, aby figuranci rozpracowania na obecnym etapie przejawiali wrogą działalność”.