Operator postrzelony na planie, choć snajper miał strzelać na niby...
Operator Petro Aleksowski został postrzelony podczas pracy dla Opus Filmu. Teraz porusza się na wózku. Chce odszkodowania.
Operator Petro Aleksowski, absolwent łódzkiej filmówki, został inwalidą na planie filmu produkowanego przez łódzkie studio Opus Film. W grudniu w Warszawie robił zdjęcia do filmu „Czerwony punkt”. Snajper wystrzelił w jego kierunku z ostrej amunicji. Kula rozszarpała kość udową. Operator wylądował na wózku inwalidzkim, bez możliwości wykonywania zawodu.
Aleksowski uważa, że Opus Film, producent m.in. oskarowej „Idy”, nie zachował na planie środków ostrożności, w trakcie zdjęć nie było pirotechnika ani karetki pogotowia. - Przez ten wypadek straciłem największą miłość życia, jaką jest film. Tę miłość zabrał mi Opus Film - mówi Aleksowski. Chce kilku milionów złotych odszkodowania i zadośćuczynienia za zniszczenie zdrowia i kariery.
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło 21 grudnia ubiegłego roku na planie reklamy serwisu ShowMax. Na warszawskim lotnisku Bemowo łódzkie studio Opus Film kręciło krótkometrażowy film w reżyserii Patryka Vegi ze szkockim aktorem Ewanem McGregorem. Za kamerą stał operator Petro Aleksowski, absolwent łódzkiej Filmówki. W czasie kręcenia został postrzelony w nogę. Teraz domaga się od Opus Film kilkumilionowego odszkodowania.
W scenariuszu filmu była scena, w której z nadlatującego helikoptera pada strzał w kierunku kamery. Naboje miały być ślepe. Jednak emerytowany żołnierz GROM-u strzelił nabojem prawdziwym. Kula cudem nie trafiła operatora w głowę.
Petrowi Aleksowskiemu pocisk rozerwał kość lewego uda. Po kilku operacjach brakującą część kości udowej zastąpiono tytanowym łącznikiem. Jednak w nodze operatora nadal pozostaje około 20 odłamków wystrzelonej kuli.
Prawie pół roku po wypadku Petro Aleksowski nadal porusza się tylko na wózku. Lekarze dają mu nadzieję na naukę chodzenia o kulach, a w przyszłości może nawet samodzielnie. Ale do pracy w zawodzie nie wróci. Zoperowana noga nie utrzyma ciężaru całego ciała i kamery.
- Otrzymałem II grupę inwalidzką. Nie jestem w stanie pracować i zarabiać na życie. Już nigdy nie będę pełnosprawny - podkreśla operator. - Utraciłem możliwość rozwoju zawodowego, zarabiania, a moje dzieci - aktywnego spędzania czasu z ojcem - wylicza.
Jego zdaniem winę za wypadek ponosi producent, czyli Opus Film. - Na planie nie było pirotechnika, czyli osoby znającej się na imitacji strzału z broni, osoby znającej się na efektach zdjęciowych i bezpiecznej ich realizacji. Nie było też karetki pogotowia, na którą ranny musiałem czekać na ulicy- wylicza Aleksowski.
Operator nie wie, co będzie z nim dalej w życiu zawodowym. Za kamerą już nie stanie, chciałby pracować jako wykładowca w łódzkiej Filmówce. Jak przyznaje i tak w tej sytuacji miał sporo szczęścia.
- Nabój, który rozrywa kość udową, z głowy zrobiłby mi miazgę - podkreśla Aleksowski.
Operator wynajął prawnika i zażądał od Opus Filmu odszkodowania i zadośćuczynienia. Już wie, że nie dostanie go bez drogi sądowej.
- Producent filmu nie utrzymuje ze mną kontaktu. Sprawa trafi do sądu - podkreśla Aleksowski.
Opus Film nie chce komentować sprawy.
- Nie udzielamy żadnych informacji się do czasu zakończenia dochodzenia - mówi Piotr Dzięcioł, prezes firmy.
Postępowaniem w sprawie wypadku kieruje prokuratura rejonowa Warszawa-Wola. Bada czy nie popełnione zostało przestępstwo naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia. - Obecnie czekamy na opinię biegłego. Ma być gotowa do końca maja - mówi prokurator Michał Dziekański, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.