Urzędy. W Sejnach pracę urzędnika można skrytykować, nie ujawniając się. W Białymstoku, Łomży czy Suwałkach takiej możliwości nie ma.
W korytarzu sejneńskiego magistratu od kilku dni wisi niewielka skrzynka, a w niej - tzw. karty błędu. Można w nie wpisać opinie o pracy urzędu, urzędników czy sposobie załatwienia sprawy. Także anonimowo.
- Jeśli autor wniosku chce otrzymać informację, w jaki sposób jego skarga została załatwiona, musi podpisać się na karcie i podać swój adres - tłumaczy burmistrz Sejn Arkadiusz Nowalski. - Ale jeśli nie jest zainteresowany odpowiedzią, a tylko chciał wyrazić swoją opinię, nie musi się ujawniać.
Dodaje, że intencją wprowadzenia kart jest podniesienie jakości pracy urzędu, a nie - ustalenie danych personalnych oponentów.
- Nie unikamy trudnych tematów, a wręcz przeciwnie - tłumaczy Nowalski. - Chcemy wiedzieć, co nam nie wychodzi i poszukać jak najlepszych rozwiązań. Bez opinii mieszkańców nie uda się nam tego zrobić.
Nowalski zapewnia, że interesują go wszystkie opinie, także dotyczące jego pracy. Nie wyrzuci ich do kosza, a przeanalizuje. Tak jak inne.
- Mnie też utrzymują podatnicy - wyjaśnia burmistrz. - Muszę więc pracować tak, by sejnianie byli zadowoleni.
Sejny są bodajże jedynym miastem w naszym regionie, w którym skargi na zachowanie czy decyzje urzędników można składać anonimowo. W białostockim urzędzie miejskim trzeba przyjść, zadzwonić albo wysłać opinię pocztą.
- Każdy urzędnik ma obowiązek przyjąć skargę - informuje Kamila Busłowska z departamentu komunikacji społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku. Dodaje, że w minionym roku wpłynęły 92.
- Nie ma „skrzynki skarg” ani tablic służących do tego celu. Uważamy, że praktykowane sposoby są wyczerpujące - wyjaśnia Grzegorz Daniluk z wydziału komunikacji medialnej UM w Łomży. - Nie mieliśmy uwag i postulatów od mieszkańców, aby coś zmienić.
Również Mariusz Klimczyk, sekretarz Urzędu Miasta w Suwałkach uważa, że tradycyjna korespondencja, email czy rozmowa z prezydentem lub jego zastępcami w zupełności wystarczają. A jeśli już miasto miałoby wprowadzać ankiety, to powinny one dotyczyć nie tylko słabych stron funkcjonowania urzędu czy braków, ale też dobrych praktyk albo cennych inicjatyw, budujących dobry wizerunek i potwierdzających, że urząd zarządzany jest dobrze.
Także w Ełku skarżyć się można tradycyjnie. Ale raz w roku prowadzone są badania ankietowe klientów i urzędników zarówno ratusza, jak też podległych mu spółek czy instytucji kultury.
- Uzyskiwane w ten sposób sugestie i wskazówki wykorzystywane są w celu ciągłego doskonalenia zarządzania urzędem - mówi Maciej Kociński, zastępca naczelnika wydziału organizacyjnego UM w Ełku.
Beata Andruczyk, psycholog z Suwałk ocenia, że decyzja burmistrza Sejn jest bardzo odważana, ale może przynieść dużo korzyści. Pod warunkiem, że do zgłaszanych skarg i wniosków podejdzie on z rozsądkiem i będzie potrafił „wyłowić” donosy pisane np. z zawiści.
- Generalnie tego typu rozwiązanie jest dobre, ponieważ niektórym osobom ułatwi wyrażenie opinii - uważa psycholog. - Nie wszyscy są gotowi na bezpośredni kontakt z burmistrzem czy prezydentem. Niektórzy po prostu nie mają odwagi, aby mówić o swoich doświadczeniach w urzędzie, zwłaszcza przykrych.