Opinia z Gorzowa: oszczędzanie przez... wydawanie
Miały być oszczędności. Ale jakoś ich nie widać. Wydatków nikt nie zapowiadał, a idą w miliony.
Można gospodarować oszczędniej i taniej - przekonywały władze Gorzowa, gdy w zeszłym roku (chwilę po wygranych przez Jacka Wójcickiego wyborach) zapowiadały przeprowadzki urzędników z Watrala do budynku Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej przy ul. Myśliborskiej. Przenosiny miały zmniejszyć nie tylko koszty, ale też liczbę magistrackich biur i adresów.
Całość była czytelną krytyką poprzednich władz miasta - wskazaniem, że „ich” administracja była droższa w utrzymaniu, a biura rozsiane po 11 miejscach. Na papierze miasto miało na niższym czynszu zaoszczędzić pół miliona - jak obiecywał wiceprezydent Łukasz Marcinkiewicz. Jednak w szarej rzeczywistości trzeba było najpierw... wydać 400 tys. zł na remont uczelnianych pomieszczeń, więc oszczędności stopniały niemal do zera.
Teraz okazuje się, że miasto jednak nie zamierza oszczędzać, zmniejszać liczby biur i adresów. Ba! Wyszedł na jaw olbrzymi apetyt na nieruchomości oraz biurowe wydatki. Które to znacznie przekraczają wszelkie, nawet teoretyczne i papierowe oszczędności zapowiadane rok temu.
Po pierwsze: urząd przymierza się do zakupu od PWSZ czterokondygnacyjnej kamienicy w centrum - przy ul. Łokietka 22. Miasto wyda na budynek 1,8 mln zł (uwaga: w planie jest jeszcze zakup dodatkowego obiektu od uczelni - była o tym mowa podczas niedawnej prezentacji programu inwestycyjnego)
Po drugie: miasto chce od radnych zgody na „zakup i montaż urządzeń sieciowych, terminali, licencji, klimatyzatora na potrzeby Urzędu Miasta” na co pójdą kolejne 3 mln zł.
Po trzecie: rada ma się także zgodzić na „nabycie i modernizację nieruchomości” za następne 11,8 mln zł.
No i czwarte: w planie jest przebudowa i rozbudowa obecnego magistratu przy ul. Sikorskiego za około 60 mln zł.
Nie mam nic przeciwko ani jednemu z tych punktów! Naprawdę. Doceniam sprytną pomoc dla uczelni (zamiast dać miliony za nic, dostaniemy w zamian konkretną nieruchomość), widzę też potrzebę rozbudowy magistratu, zwłaszcza że w wersji skromniejszej od planów poprzedniego prezydenta.
Denerwuje mnie tylko zachowanie władz miasta. Bo albo najważniejsi urzędnicy mają krótką pamięć i nie kojarzą już swoich obietnic sprzed roku (o tańszych i mniej licznych siedzibach), albo przed rokiem zrobiono nas, mieszkańców, ordynarnie w konia. I szczerze mówiąc nie wiem, czego bardziej się boję: urzędu z kiepską pamięcią czy urzędników - cwaniaków, którzy rzucają puste hasła, by im po roku zaprzeczyć.