Opinie na temat pierwszego roku prezydentury Konrada Fijołka w Rzeszowie
21 czerwca minął pierwszy rok prezydentury Konrada Fijołka w Rzeszowie. Jaki zatem był ten rok w jego wykonaniu? Przeczytajcie kilka opinii.
Widzimy, jak wiele jeszcze trzeba zrobić
Mieczysław Janowski, prezydent Rzeszowa w latach 1991-99
Uważam, iż prezydent Fijołek radzi sobie całkiem dobrze. Udało mu się nawiązać kontakt z dość dużą grupa mieszkańców i pozyskać ich sympatię. Oczywiście, musi uważać, aby jej nie utracić ani nie utopić w pojawiającej się tu i ówdzie propagandzie. Nie wszędzie pan prezydent musi być osobiście. Ma dobry zestaw zastępców i każda z tych osób może go kompetentnie reprezentować. Wiem, że powoli, ale jest przywracana podmiotowość radnych. Mówią mi, że w ratuszu panuje inne niż onegdaj słownictwo i jest atmosfera do dyskusji. To dobrze, to ciągle jednak za mało, gdyż to Rada Miasta jest organem stanowiącym Rzeszowa. To na radzie spoczywa obowiązek uchwalenia fundamentalnych dokumentów w tym planistycznych, dotyczących zagospodarowania przestrzennego, a więc studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz planów zagospodarowania przestrzennego. To są sprawy ogromnie ważne na dziś i na przyszłość dla mieszkańców. Podstawowym rozwiązaniem jest inwestowanie zgodnie z planem. Decyzja o warunkach zabudowy winna być czymś wyjątkowym, gdy planu nie ma. Chodzi, aby zapewnić ład przestrzenny, czyli takie ukształtowanie przestrzeni, które będzie tworzyć harmonijną całość oraz uwzględniać w wszelkie uwarunkowania i wymagania funkcjonalne, społeczno-gospodarcze, środowiskowe, kulturowe oraz kompozycyjno-estetyczne. Tutaj zaniedbania są największe, jak to niedawno zauważył Architekt Miejski pan Janusz Sepioł, pisząc, że mimo dużej „intensywności ruchu budowlanego jesteśmy na ostatnim miejscu w kraju, jeżeli chodzi o pokrycie obszaru miasta Miejscowymi Planami Zagospodarowania Przestrzennego”.
Za pozytywne traktuję podjęte przez prezydenta Fijołka działania na rzecz zieleni rekreacyjnej, ale to nie zastąpi Olszynek. Cieszę się, że wraca temat ogrodu botanicznego, o którym marzyliśmy z nieżyjącym prof. Zygmuntem Wnukiem, znakomitym przyrodnikiem. Może uda się wrócić do problemów ochrony zlewni Wisłoka? Mam świadomość, że działania inwestycyjne i bieżące funkcjonowanie miasta wymagają pieniędzy. Poziom inflacji budzi niepokój, chociaż nie jest to skala początku lat 90. Mam prośbę do Szanownych Czytelników: Bądźmy wytrwali i umiejmy dostrzec ogrom dobra, które zaistniało dzięki naszej, czyli mieszkańców Rzeszowa, wspólnej pracy i służbie. Im więcej zrobiliśmy, tym lepiej widzimy, jak wiele jeszcze trzeba zrobić.
Olbrzymie zadłużenie ograniczy inwestycje
Andrzej Szlachta, poseł, prezydent Rzeszowa w latach 1999-2002
W okresie roku prezydentury Konrada Fijołka odnotowałem pozytywne zmiany wizerunkowe w zakresie stylu sprawowania władzy samorządowej w stosunku do prezydenta Tadeusza Ferenca, którego cechowała apodyktyczność, nonszalancja i częsta arogancja.
Prezydent Fijołek otworzył się na inne środowiska aniżeli te, z których się wywodzi, czyli lewicowo-liberalne. Miałem okazję dopiero po 20 latach być gościem prezydenta Rzeszowa, odwiedzić gabinet, w którym pracowałem podczas trzeciej kadencji samorządowej i odbyć konstruktywną rozmowę na temat strategii i rozwoju Rzeszowa z urzędującym prezydentem. Nie zmienia to faktu, że obecny prezydent jest ideowym spadkobiercą totalnego chaosu architektoniczno-przestrzennego w Rzeszowie, który pozostawił poprzednik, ponieważ był radnym przez cały okres prezydentury Tadeusza Ferenca, członkiem klubu radnych wspierających działania ówczesnego prezydenta.
Dziś widać po licznych protestach mieszkańców przyłączonych do Rzeszowa sołectw, jak trudno będzie przyjąć przygotowane po 20 latach „Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Rzeszowa” (czyli tę ważną „konstytucję przestrzenną” służącą przez dwa dziesięciolecia mieszkańcom jako strażnik przed samowolą budowlaną), które jako prezydent Rzeszowa przedstawiłem ówczesnej Radzie Miasta. Kolejnym problemem w harmonijnym rozwoju Rzeszowa będzie dla prezydenta Konrada Fijołka gigantyczny dług miasta Rzeszowa na poziomie około miliarda złotych! Dług ten z poziomu 80 mln zł, jaki był po 12 latach rządów ugrupowań prawicowych w Rzeszowie, wzrósł w kolejnych latach ponad 12-krotnie! W stosunku do dochodów miasta Rzeszowa daje to blisko 70-procentowe zadłużenie - jedno z największych w Polsce. Według firmy ratingowej Fitch, wskaźniki zadłużenia Rzeszowa osłabły w latach 2020-22 przez pogarszające się nadwyżki operacyjne Rzeszowa.
To olbrzymie zadłużenie spowodowane brakiem odpowiedzialności władz miasta za finanse miasta, w kolejnych latach wpłynie na ograniczone możliwości inwestycyjne samorządu Rzeszowa. Dlatego plany budowy aquaparku czy innych drogich inwestycji z budżetu Rzeszowa to raczej fantasmagorie propagandowe, aniżeli strategiczne planowanie inwestycyjne Rzeszowa w zakresie kształtowania funkcji metropolitalnej stolicy Podkarpacia.
Co zmieniło się przez ostatnie 12 miesięcy?
Marek Bajdak, p.o. prezydenta Rzeszowa od 25.02 do 21.06.21
Podczas pracy w Ratuszu skoncentrowałem się na czterech obszarach, a były to: południowa obwodnica miasta, Podkarpackie Centrum Lekkiej Atletyki, wiadukt od ul. Wyspiańskiego do ul. Hoffmanowej oraz plan miejscowy w rejonie dworca PKP. Co zmieniło się w tych sprawach przez 12 miesięcy?
Wniosek o ZRID na południową obwodnicę został złożony do wojewody w kwietniu ubiegłego roku, a w lipcu postępowanie zostało skutecznie wszczęte (oznacza to że materiały są kompletne i można je procedować, w przeciwieństwie do 2017 roku). Niestety, sprawa utknęła w WSA w Rzeszowie z powodu skargi na decyzję środowiskową i do dziś kwestia ta pozostaje nierozstrzygnięta. W tej sprawie władze Rzeszowa nie mogły nic zrobić.
Kolejna sprawa to słynne PCLA. Końcem maja 2021 roku złożony został wniosek o pozwolenie na budowę i wniosek o dofinansowanie inwestycji kwotą 60 mln zł z Funduszu Rozwoju Sportu (udało się wtedy załatwić również 12,5 mln zł na budowę basenu przy ul. Matuszczaka). Jak czytamy w różnych publikatorach, pozwolenie jest prawomocne, dofinansowanie rządowe jak najbardziej aktualne - więc pozostaje mieć nadzieję, że jest to jedynie chwilowy przestój.
Co do wiaduktu nad torami Wyspiańskiego-Hoffmanowej, muszę pokornie przyznać, że po wstępnym zapoznaniu się z tematem uznałem, że nie mam szans żeby sprawę posunąć do przodu, więc zwyczajnie odpuściłem. Niedawno przeczytałem, że ogłoszony został przetarg na zaprojektowanie tego wiaduktu, więc należy stwierdzić, że w tej kwestii jest lepiej niż rok temu.
Co do planu miejscowego w okolicy dworca PKP, kością niezgody pozostawał teren należący do PKS i oczekiwania co do funkcji, jaką ten obszar miałby pełnić po uchwaleniu planu. Szereg spotkań doprowadziło do tego że wypracowany został - przy niemałym udziale BRMR - kompromis pomiędzy PKS a miastem. Ze względu na goniące terminy, plan miejscowy został uchwalony z wyłączeniem spornego obszaru, a kompromis polegał na tym, że przeznaczenie obszaru PKS zostanie uchwalone zgodnie z większością oczekiwań właściciela, zaś autobusy komunikacji miejskiej będą miały nieograniczony (i darmowy) dostęp do tego terenu.
Na pewno inaczej niż prezydent Konrad Fijołek rozwiązałbym kwestię budowanej drogi przez Ogrody Działkowe im. Szafera. Inaczej też rozwiązałbym kwestię terenów zielonych nad Wisłokiem. A jak? Domyślcie się Państwo sami...
Czy to było nowe, stare otwarcie?
Krzysztof Prendecki, socjolog, kandydat na prezydenta Rzeszowa w 2014 roku
Konrad Fijołek nie wziął się znikąd. Jako przyboczny Tadeusza Ferenca był kojarzony z sukcesami miasta, ale i jego minusami. Pojawiło się od razu pytanie: czy będzie kontynuacja tego co było dobre, ale bez „okresu błędów i wypaczeń” jakim było np. zabetonowanie terenów zielonych? Gród Rzecha nie ma przecież monopolu na patodeweloperkę, która jest zmorą wielu polskich miast.
Konrad Fijołek na pewno jako socjolog, ma bardzo dobrze przygotowanie i wie, czym jest zrównoważony rozwój i inteligentne miasto. Stał przecież za stworzeniem Urban Lab, które ma służyć poprawie jakości życia mieszkańców. Inna sprawa, czy wszystkie sympozja, koncepcje i debaty przekładają się na rzeczywistość, praktykę i realizację.
Problemów nowoczesnego miasta jest bardzo wiele, to tematy takie jak bezpieczeństwo, środowisko, rekreacja, zdrowie, transport, energia, woda, odpady…
Można by tak długo. A i tak większa część debaty skupia się na urbanistyce. Opozycja nie śpi, i nie chodzi tu tylko o opozycyjnych radnych, których średnio widać, ale o aktywistów w mediach społecznościowych czy stowarzyszenia typu „Razem dla Rzeszowa”.
Cieszy aktywność mieszkańców, jak choćby wzięcie spraw w swoje ręce i protesty tubylców z Budziwoja, Bzianki czy Przybyszówki. I bardzo dobrze, merytoryczna dyskusja i debata nie pozwali „spocząć na laurach”. Inna sprawa, że jak już zauważył Tadeusz Ferenc, 95 proc. inwestycji jest oprotestowywanych… Nie jest też łatwo pogodzić miłośników automobili i zwolenników oddania miasta pieszym i rowerzystom.
Pojawiło się wiele obietnic wyborczych, m.in. parkingi wielopoziomowe, mosty na Wisłoku, wiadukty nad torami, stadion Resovii, aquapark, kryte lodowisko, obwodnica południowa, Wisłokostrada, przedłużenia, łączniki, tunel Pobitno, itd. Nie wszystkie projekty ruszyły, bo jak wiadomo potrzeba na nie grubych milionów, a budżet „nie jest z gumy”. Dobrze też wiemy, że o podziale środków z rządowego Programu Inwestycji Strategicznych decyduje mapa wyborów samorządowych. Pomimo wszystko, wiele na to wskazuje, że chociaż część tych inwestycji ma już swoje zielone światło.
Świetnym pomysłem, któremu należy przyklasnąć, było powołanie Architekta Miasta i odejście od pomysłu budowania fantastycznej kolejki nadziemnej. Cieszyć też powinno potencjalnych turystów otwarcie interaktywnej Podziemnej Trasy Turystycznej.
Wiemy, co to jest „słomiany zapał”. Ale zdaje się, że energii i motywacji nie brakuje. „Wypalenie zawodowe” raczej nie grozi.