„Opłata zwyczajowa” w prosektoriach musi być legalna. Czy zmieni to nowa ustawa o zgonach?
Jeśli pracownicy sekcyjni nie będą mieli możliwości „dorabiania” do skromnych pensji, szpitale nie znajdą ludzi do pracy w prosektoriach.
Tak mówi przedstawiciel jednego z bydgoskich szpitali, komentując serię artykułów, które opublikowaliśmy w lipcu na łamach „Pomorskiej”.
„Mój ból został niecnie wykorzystany”
Przypomnijmy. Po skardze rodziny, od której pracownik prosektorium w „Bizielu” miał wziąć 100 zł za okazanie ciała, dostaliśmy wiele sygnałów od Czytelników na temat „zwyczajowych opłat”.
Część przyznawała, że pieniądze dawała z własnej woli, pytając „czy coś się należy” za przygotowanie ciała do eksportacji. Wielu twierdziło natomiast, że zostali wykorzystani, a będąc w szoku nie byli w stanie jasno oceniać, za co i czy w ogóle powinni płacić.
Nadal dostajemy informacje o pobieraniu opłat. Napisała do nas p. Iwona (nazwisko znane redakcji), której mąż zmarł w maju tego roku w Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 w Bydgoszczy.
„Następnego dnia w prosektorium została ode mnie pobrana opłata w wysokości (cytuję) „zwyczajowo 100 zł”. Będąc w szoku po utracie tak bliskiej mi osoby, zapłaciłam. Po przeczytaniu artykułu czuję jak bardzo mój ból został niecnie wykorzystany” - pisze nasza Czytelniczka.
To kolejny sygnał dotyczący prosektorium w „Bizielu”. Tymczasem po nagłośnieniu sprawy, na wniosek dyrekcji szpitala w Zakładzie Patomorfologii zawisła tablica z informacją o tym, jakie usługi są nieodpłatne.
- Obawiam się, że zanim zmienią się przepisy w prosektoriach zabraknie rąk do pracy. Ludzie tam zatrudnieni mają naprawdę niskie pensje i pobierając „zwyczajową opłatę” dorabiają na boku. To bardzo nietypowe, trudne i odpowiedzialne zajęcie. Jak odejdą dotychczasowi pracownicy trudno będzie znaleźć na ich miejsce nowych - mówi osoba związana z jedną w bydgoskich lecznic.
Gdyby nie dziurawe przepisy (o czym już informowaliśmy) w prosektoriach nie dochodziłoby do łamania prawa. Rzecz w tym, że ustawodawca zobowiązał szpitale do bezpłatnego „należytego przygotowania zwłok poprzez ich umycie i okrycie, z zachowaniem godności należnej osobie zmarłej” (art. 28 ustawy o działalności leczniczej z 2011 r.).
Darmo w ustawie szukać zapisów dotyczących ubierania zwłok, wykonywania zabiegów fryzjerskich i kosmetycznych. A przecież są wykonywane.
- Jak rodzina ma pożegnać się ze zmarłym, gdy zwłoki spowija tylko prześcieradło lub są one w specjalnym worku? Wychodzimy na przeciw rodzinom i dlatego pracownik naszego prosektorium ma zgodę na ubieranie ciał, bez pobierania opłaty - mówił nam dr. n. med. Tadeusz Szylberg, kierownik Zakładu Patomorfologii w 10. Wojskowym Szpitalu Klinicznym.
Pozwolić, by mogli dorabiać oficjalnie
A przecież za wykonywanie dodatkowych czynności powinien pracownik prosektorium dostać wynagrodzenie. Dlaczego nie może zarabiać legalnie?
Okazuje się, że inaczej funkcjonują prosektoria, które szpitale wydzierżawiły prywatnym firmom. Tam za dodatkowe usługi pobierane są opłaty, a klient otrzymuje rachunek lub fakturę.
By skończyć z odwdzięczaniem się, a także żądaniem „zwyczajowej kwoty” czyli płaceniem pod stołem trzeba pilnie zmienić przepisy.
Sprawą nielegalnych cenników w prosektoriach publicznych szpitali chcieliśmy zainteresować posłów rządzącej partii i opozycji: Tomasza Latosa (PiS) i Bartosza Arłukowicza (PO) - pierwszy jest zastępcą przewodniczącego sejmowej komisji zdrowia, drugi jej szefem. Maile wysłaliśmy 19 lipca. Do wczoraj nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
Z posłem Latosem skontaktowaliśmy się telefonicznie. - Wiem, że resort zdrowia pracuje na całościowym uregulowaniem sprawy stwierdzania zgonu, pochówku, cmentarzy. Nie znam natomiast żadnych szczegółów.
Milena Kruszewska, rzecznik prasowy ministra zdrowia, w przesłanym do nas wczoraj mailu poinformowała, że „MZ prowadzi prace analityczne nad rozwiązaniami systemowymi w zakresie spraw dotyczących stwierdzenia, dokumentowania i rejestracji zgonów. Jednocześnie zostały podjęte działania legislacyjne w celu pilnego uregulowania tych spraw”.
Do tematu wrócimy.