Opłyną dookoła Spitsbergen, aby pomóc dzieciakom
18 sierpnia – w samym środku lata – śmiałkowie z Rybnika stawią czoła zimnemu Oceanowi Arktycznemu. Ich celem będzie opłynięcie Archipelagu Svalbard ze słynną wyspą Spitsbergen. Raz, że spełniają marzenia, a dwa – mile morskie będą przeliczane na złotówki, które trafią na organizowanie zajęć lekcji nurkowania dla niepełnosprawnych dzieciaków z Rybnika.
Przenikliwe zimno i nieprzyjazne wody
Wyprawie przewodzą młodzi kapitanowie morscy z Rybnika, Krzysztof Popek i Robert Przybysławski z Yacht Clubu Rybnik. - Rejsy wokół bieguna północnego, Grenlandii i Svalbardu to wyprawy, które kształtują charakter. Być może nie będzie to rejs łatwy, być może nie zrealizujemy trasy, ale podejmiemy wyzwanie. Życie jest po to, aby posiadać marzenia. Marzenia są po to, by przeistaczać je w cele, a cele są po to, aby je realizować – wyjaśnia 26-letni Robert Przybysławski, na co dzień inżynier produkcji wyrobów medycznych. Krzysztof Popek (prywatnie pracuje w firmie telekomunikacyjnej, gdzie zajmuje się negocjacjami) jest rok młodszy, ale obaj panowie – mimo młodego wieku – są dobrze przygotowani do takiej wyprawy.
Choć łatwo nie będzie. Panowie przypominają, że nazwa Spitsbergen tłumaczona jako „Kraina Ostrych Gór” i została nadana przez Willema Barents’a. Latem 1596 r. poszukując północno-wschodniej drogi do Indii przemierzał groźne wody Oceanu Arktycznego. Mijając 80 stopień szerokości geograficznej północnej trafił na niegościnne brzegi obcego lądu. Dziewicze wyspy, najeżone ostrymi górami z masą zdradliwych podwodnych skał, same podpowiedziały podróżnikowi swą nazwę.
- Żeglujemy w zasadzie od kilkunastu lat, wywodzimy się z VI Harcerskiej Drużyny Harcerskiej w Rybniku, tam zdobywaliśmy pierwsze szlify, pod postacią patentu żeglarza, sterników jachtowych, później morskich. Obecnie jesteśmy kapitanami jachtowymi. Dwa lata temu byliśmy już na Spitsbergenie. To było wtedy bardziej zwiedzanie, a teraz czas na wyprawę z prawdziwego zdarzenia – mówi Krzysztof Popek.
1000 mil morskich bez zawijania do brzegu
Rejs rybniczan odbędzie się na 46 stopowym (ok. 15 metrów) wyprawowym jachcie typu Bruce Roberts o nazwie Join Us. - Jednostka jest świetnie przygotowana do długich wypraw oraz pokonywania kolejnych mil morskich, których czeka nas około 1000. Konstrukcja jest stalowa. Posiada klasę lodową, więc może pływać w zimnych rejonach, gwarantuje bezpieczeństwo - dodaje Krzysztof Popek.
Pętlę wokół archipelagu zamierzają osiągnąć w ciągu 16 dni. Praktycznie bez zawijania do portu – jedynie zejście na ląd będzie miał miejsce w zatoce na wyspie - Będzie to sztrandowanie pontonem - wyjaśniają śmiałkowie. Cała załoga jachtu, na którym przyjdzie im się zmierzyć z zimnymi i nieprzyjaznymi wodami, będzie liczyć 10 osób, to głównie sprawdzeni w boju w innych wyprawach koledzy.
- Załogę znamy dobrze, pływaliśmy razem, ufamy sobie, jest doświadczona, wszyscy mają uprawnienia sternika morskiego – mówią rybniczanie. Ale nie ukrywają, że to będzie bardzo ciężko rejs. Tamtejsze rejony uznawane są za jedne z najtrudniejszych pod względem żeglugowym.
- Rejs dookoła Svalbardu jest przez nas traktowany poniekąd jako wyprawa przygotowująca nas do kolejnych, równie trudnych o ile nie trudniejszych wypraw – przyznają śmiałkowie. Po drodze mogą napotkać lodowe przeszkody, pewnie czeka ich rozpychanie się bambusowymi tykami. Muszą też mieć ze sobą broń, ze względu na niedźwiedzie polarne. A jest strach?
- Trochę jest. Jednak będziemy odcięci od świata, ludzi, będzie tylko ocean, dzika plaża i skały lodowe. Z drugiej strony to przyciąga, fascynuje – dodaje Przybysławski. A jak się żyje na jachcie? Woda w zbiorniku na jachcie nie zamarza – utrzymuje się temperaturę o 15 stopni, jest jeszcze zamrożona woda w beczkach. A jedzenie? Świetnie sprawdza się wojskowa żywność liofilizowana. Zalewa się zimną wodą, a po chwili jemy gorącego kurczaka z ziemniakami. Powrót 4 września.
Przeliczą mile morskie na pieniądze
- Wyprawa dookoła Spitzbergenu to drugi etap projektu Płyniemy Polsko, gdzie prawie udało się opłynąć Polskę na skuterach wodnych. Tym razem mile morskie zamieniać będziemy na złotówki, a pieniążki także pójdą na sprzęt nurkowy dla dzieciaków z autyzmem, porażeniem mózgowym, downem – wyjaśnia szef Yacht Klubu Rybnik, Kornel Pająk. A przypomnijmy, dzięki pieniądzom z pierwszej części Płyniemy Polsko udało się zagwarantować całoroczne zajęcia dla dzieciaków – dwa razy w miesiącu dwie godziny zajęć na basenie EDF. - Możemy też kupić specjalistyczny sprzęt, z maskami pełnotwarzowymi, który się sprawdza. Od września ruszamy z nową edycją zajęć na basenie.
Szczegóły wyprawy dookoła Spitsbergenu są dopinane. Organizatorzy szukają sponsorów, które udostępniliby odzież termiczną, kurtki, łączność satelitarną.
Chętni, firmy, które chcą pomóc, mogą się kontaktować w tej sprawie z Kornelem Pająkiem (pajak.kornel@gmail.com).