Opolanie biorą mało z programu "Rodzina 500+"
Statystyki pokazują, że w niektórych opolskich gminach pieniądze dostaje tylko 35-40 procent dzieci. To najmniej w Polsce. Powód? Część bierze, ale w euro. Inne dzieci po prostu stąd wyjechały.
W pierwszej dziesiątce gmin w Polsce, które biorą relatywnie najmniej pieniędzy w ramach rządowego programu „500+” są aż cztery gminy z Opolszczyzny.
W Walcach świadczenie wypłacane jest tylko na 37,5 procent wszystkich dzieci, a gmina dostaje na to 1,46 miliona zł.
Gorsze statystyki w Polsce mają tylko Zawidów (województwo dolnośląskie) i Białowieża (województwo podlaskie) gdzie pieniądze wypłacane są na 35 procent dzieci.
W leżącej na Opolszczyźnie Reńskiej Wsi otrzymuje je 38,2 procent dzieci, w Polskiej Cerekwi 38,4 proc., a Zdzieszowicach 38,8 proc.
- Zwróćmy uwagę, że w tym zestawieniu są cztery opolskie gminy i jeszcze dodatkowo położone niedaleko Pietrowice z województwa śląskiego. To gminy, z których wielu rodziców pracuje za granicą - wyjaśnia Marian Wojciechowski, wójt Reńskiej Wsi. - Tam pobierają zasiłki, które są wyższe.
Wójt Wojciechowski podkreśla, że nie może zachęcać rodziców do składania wniosków o pieniądze z polskiego programu, bo przepisy zabraniają korzystać ze świadczeń na dzieci w dwóch krajach jednocześnie.
Prof. Romuald Jończy ma jednak nieco bardziej precyzyjną tezę dotyczącą małej popularności programu na Opolszczyźnie.
- Wszystkie opolskie gminy wymienione w tej statystyce to samorządy, gdzie występują największe rozbieżności pomiędzy liczbą zameldowanych a liczbą faktycznie zamieszkujących mieszkańców - mówi prof. Jończy. - Prawdopodobnie wiele rodzin, które mogą być uprawnione do pozyskiwania świadczeń, od dawna mieszka w Niemczech.
Innymi słowy kłania się nam statystyka i to kolejny dowód na to, że Opolan jest jeszcze mniej, niż figuruje w spisach mieszkańców.
Ministerstwo przyjrzy się rekordzistom
Dla porównania w niektórych polskich gminach uprawnionych do pobierania pieniędzy jest aż 80 do 90 procent wszystkich dzieci. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej chce się temu przyjrzeć. Bo zdaniem resortu sytuacja, w której 9 na 10 dzieci jest uprawnionych do świadczenia, wydaje się dziwna.
- Chcemy sprawdzić, czy jest to związane np. z funkcjonowaniem szarej strefy, czy rzeczywiście jest takie głębokie ubóstwo, że prawie wszystkie dzieci pobierają tam świadczenie - mówiła kilka dni temu na minister Elżbieta Rafalska.