Opolanie chcą szybko przejść na emeryturę
Według szacunków ZUS takie plany ma aż 8 tysięcy mieszkańców regionu. ZUS zapewnia, że jest przygotowany na większą ilość wniosków.
Pan Włodzimierz z Kędzierzyna-Koźla przepracował 40 lat w tutejszych „Azotach”, czyli zakładach chemicznych, które są największym pracodawcą w mieście. - Kiedyś pracowałem na pakowni, później jako monter. To ciężka praca - opowiada dziś 66-letni mężczyzna.
Planował iść na emeryturę pod koniec 2018 roku. - Ale tę decyzję przyspieszę chyba o rok. Ustawa o obniżonym wieku emerytalnym daje mi taką możliwość - mówi pan Włodzimierz - Podobno mają być jakieś specjalne dodatki dla tych, którzy się wstrzymają z przejściem na świadczenie emerytalne, ale ja już się czuję zmęczony. Raczej się nie skuszę i skorzystam z tej ustawy.
Podobnie myśli wielu Opolan. Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma nawet dane szacunkowe o potencjalnej liczbie takich osób.
- W związku z obniżeniem powszechnego wieku emerytalnego spodziewamy się zwiększonego wpływu wniosków o przyznanie świadczenia. Według naszego rozeznania może to dotyczyć około 8 tysięcy osób z naszego regionu. Mając to na uwadze już teraz przygotowujemy się na tę sytuację, żeby wnioski opracować i wydać stosowne decyzje – przewiduje Antoni Malaka, dyrektor oddziału ZUS w Opolu.
ZUS spodziewa się, że w czwartym kwartale 2017 roku liczba składanych wniosków o przejście na emeryturę będzie o około jedną czwartą wyższa, niż w analogicznym okresie zeszłego roku.
U nas więcej, niż w innych województwach
- Jest bardzo prawdopodobne, że od października z prawa do przejścia na emeryturę skorzysta większość potencjalnie uprawnionych. Ogólnie wpływ wniosków o świadczenia na obszarze działania opolskiego oddziału, może wzrosnąć o ponad jedną trzecią. To powyżej średniej szacowanej dla innych regionów – wyjaśnia Sebastian Szczurek, regionalny rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w województwie opolskim.
ZUS zapewnia, że większa ilości składanych wniosków nie spowoduje utrudnień w pracy zakładów.
Przypomnijmy, od października wchodzi w życie ustawa przywracająca powszechny wiek emerytalny, obowiązujący przed styczniem 2013 r., tj. 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Ustawę chwali wielu związkowców, ale krytykuje część ekonomistów.
Za wcześniejszą emeryturę trzeba słono zapłacić
Przyszły rok będzie pierwszym pełnym rokiem przywrócenia poprzedniego wieku emerytalnego. Szacuje się, że może to kosztować nawet 10 miliardów złotych, którymi trzeba będzie zasilić Fundusz Ubezpieczeń Społecznych.
Skutki obniżenia wieku emerytalnego mogą kosztować w przyszłym roku nawet 10 miliardów złotych - mówią ekonomiści.
W perspektywie najbliższych czterech lat to nawet 50 mld złotych. Ministerstwo Finansów przekonuje, że pieniądze te pozyska z rosnących wpływów podatkowych. Ale wysokie koszty reformy to nie jest jedyny problem, na jaki zwracają uwagę ekonomiści. To także zmniejszająca się liczba potencjalnych pracowników.
- W ciągu najbliższych 4 lat, czyli do 2021 roku, w rynku pracy ubędzie 1 mln 400 tysięcy osób w wieku produkcyjnym, a przybędzie 1 mln 200 tys. emerytów - podkreśla Jeremi Mordasewicz ze zrzeszającej pracodawców konfederacji „Lewiatan”. - Połowa tego wyniku jest efektem starzenia się społeczeństwa, ale druga połowa to skutek obniżenia wieku emerytalnego - wyjaśnia.
Opolscy przedsiębiorcy już teraz zwracają uwagę na to, że na rynku trudno o pracowników.
- Szczególnie tych wykwalifikowanych - twierdzi Adam Kowal, właściciel opolskiej firmy budowlanej. - Wielu kolegów z branży ratuje się zatrudniając Ukraińców. Ale niedługo ich także może zabraknąć, ponieważ będą mogli podróżować po całej Unii bez wiz. Wielu wyjedzie do pracy w innych krajach, gdzie są wyższe pensje. Nas nie stać na to, żeby płacić tak, jak w Niemczech.
Według danych Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu liczba bezrobotnych w województwie opolskim w marcu tego roku wyniosła 32 378 osób, a stopa bezrobocia ukształtowała się na poziomie 8,9 proc. W porównaniu do lutego 2017 roku, liczba bezrobotnych na Opolszczyźnie spadła o 1 432 osoby.