Opolanie o powstaniach śląskich. Ofiary mogą połączyć, choć pamięć o przeszłości nadal dzieli
5 lipca 2021 roku - w setną rocznicę zakończenia III powstania śląskiego - pod Urzędem Wojewódzkim w Opolu otwarto wystawę IPN o powstaniach śląskich. Mniejszość niemiecka spotkała się tego dnia na obchodach na Górze św. Anny. .
Taka dwoistość i osobność nie powinna ani dziwić, ani gorszyć. Powstania śląskie były i są biegunowo czym innym dla Polaków i dla Niemców. Dla Polski III powstanie śląskie było zwycięstwem, choć militarnie pozostało nie rozstrzygnięte. Przede wszystkim politycznym, skoro Polsce przypadała w jego rezultacie znaczna część przemysłowego trójkąta z kopalniami i hutami. Na aspekt praktyczny nakłada się element symboliczny. Polska miała w swej historii kilka heroicznych powstań, ale zdecydowana większość z nich kończyła się porażką, czasem klęską. Także do powstań przegranych Polacy nie odwracają się plecami. Tym mniej można oczekiwać, by przestali myśleć dobrze o tym, które przyniosło sukces.
Niemieccy historycy na III powstanie śląskie patrzą przede wszystkim jako na akt bezprawny i nielegalny, jaki miał miejsce na terytorium należącym formalnie do Niemiec. To myślenie trudno przyjąć Polakom, którzy z powodu doświadczeń rozbiorowych i komunistycznych byli zmuszeni zgodzić się na działanie na granicy legalności, a z wielu takich działań - by wymienić tylko uchwalenie Konstytucji 3 maja czy powstanie „Solidarności” - słusznie są dumni.
Jeszcze silniej na niemieckim myśleniu o wydarzeniach sprzed stu lat odkłada się udział państwa polskiego w organizowaniu, dozbrajaniu i dowodzeniu powstania. Przeniknęło to nawet do nazewnictwa. Niemiecka historiografia niechętnie używa nazwy powstania śląskie, woli mówić o powstaniach polskich.
Mit zwłaszcza III powstania śląskiego jako wyłącznie spontanicznego zrywu polskich Ślązaków w dwudziestoleciu międzywojennym podtrzymywał sam Korfanty, zarówno ze względu na opinię międzynarodową, jak i różnice dzielące korfanciorzy i piłsudczyków. Ochoczo wpisano się w tę formułę w PRL-u, w którym o dwudziestoleciu międzywojennym wypadało pisać źle lub wcale.
W wolnej Polsce historycy mówią prawdziwie o polskiej pomocy dla powstania, o tysiącach karabinów, pociągach pancernych i o żołnierzach przenikających przez kordon na pomoc powstaniu. Profesor Ryszard Kaczmarek pisał wręcz o niewypowiedzianej wojnie polsko-niemieckiej na Śląsku. Ale to, co ma swoje należne, a nawet bogate miejsce w badaniach historyków i w będących rezultatem tych badań książkach, niekoniecznie wybrzmiewa równie mocno w doraźnych wypowiedziach, także podczas obchodów.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień