Opóźnienie? To tradycja!
Jeszcze w piątek rano były zapewnienia, że już dziś pojedziemy ul. Warszawską do ul. Jagiełły Ale w piątek po południu termin oddania drogi przełożono na nie wiadomo kiedy. Dziesiąty raz.
Poniedziałkowy termin tym razem „zawalony” został przez… urzędników. Nie doszło jednak do żadnego zaniedbania, tylko miasto zakwestionowało jakość wykonania tzw. warstwy wiążącej asfaltu (na niej miała być w weekend wylewana ostatnia warstwa - ścieralna). Innymi słowy nadzorujący budowę za 15 mln zł – ryzykując złość kierowców - postanowili nie przymykać oka na nie dość dobrze wykonaną robotę.
Gdyby się nie czepiali, pewnie dziś puszczono by tu auta. Ale za kilka miesięcy trzeba by robić poprawki. - Nasza decyzja to wynik troski o jakość inwestycji i jej trwałość - powiedziała „GL” w piątek wieczorem „GL” Marta Liberkowska dyr. miejskiego wydziału promocji i informacji.
Miała więc nosa parkująca przy Schodach Donikąd nissana Katarzyna Lesławiak, gdy w poniedziałkowy poranek (czyli gdy jeszcze obowiązywał poniedziałkowy termin otwarcia) mówiła reporterowi: - Ja to się nie nastawiam, że w poniedziałek tędy pojadę. Będę się cieszyć, jak faktycznie puszczą ruch. W zapowiedzi nie wierzę.
Boks z terminami
Początkowo ul. Warszawska i Walczaka miały być gotowe na koniec listopada. Jednak budowlani nie wyrobili się z pracami i finiszują dopiero teraz. Na dokładkę - podkreślmy raz jeszcze! - tylko z fragmentem Warszawska - Jagiełły. Reszta jeszcze tygodniami będzie w budowie.
Inwestycji regularnie przygląda się wiceszef rady Jan Kaczanowski. - Mam jednak wielką nadzieję, że prezydent i jego ekipa wyciągną wnioski z tej przebudowy. I nabiorą pokory. Jak widać każda władza przy drogach boksuje się z terminami albo z innymi „kwiatkami” - powiedział nam w piątek, gdy przyłapaliśmy go, gdy robił swój obywatelski obchód.
Nie ma mocnych
Z tym boksowaniem ma rację. Nie było w ostatnich latach znaczącej inwestycji drogowej bez opóźnień albo innych problemów. Obecna ekipa zmagała się już z remontem ul. Szarych Szeregów (droga otwarta w połowie października 2016 r. po niemal miesiącu opóźnienia), oraz z remontem ul. Borowskiego (auta pojechały tędy pod koniec kwietnia br., a miały pojechać w połowie listopada 2016 r.). Problemy były też na placu budowy Fabrycznej i Towarowej. Drogę oddano na koniec zeszłego roku z miesięcznym opóźnieniem.
Urząd przesunął też start prac na Kostrzyńskiej - zmieniając wytyczne projektowe. A ostatnio okazało się, że magistrat unieważnił przetarg na wartą ponad 50 mln zł rozbudowę ulic: Łukasińskiego, Bierzarina i Walczaka (bo nie było chętnych do roboty za takie pieniądze).
Żadna nowość
Opóźnienia i kłopoty były też za poprzedniego prezydenta - Tadeusza Jędrzejczaka.
Najbardziej spektakularny był niemal roczny poślizg remont ul. Grobli i mostu Staromiejskiego (układ drogowy z Zawarcia do centrum miał być gotowy w 2006 r., ledwie zdążono na lipiec 2007 r.). Problemy były też przy przebudowie ul. Dobrej czy Warszawskiej (od ronda Santockiego do Filharmonii Gorzowskiej).
Przez opóźnienia miasto straciło poważne pieniądze. Stało się to w 2010 r. Nie udało się na czas zmodernizować ul. Sybiraków (tak, tak, znowu opóźnienie), więc ministerstwo nie wypłaciło Gorzowowi 2,5 mln zł dofinansowania. Za to najbardziej kłopotliwą budową - choć zakończoną niemal w terminie - była przebudowa ul. Wyszyńskiego. Oddana do użytku na chybcika w 2010 r. szybko się... popsuła. Miała złe oznakowanie, a chodnik zapadał się pod ciężarem samochodów. Sen z oczu urzędnikom spędzało rondo przy skrzyżowaniu z ul. Górczyńską. Po dużych deszczach jego konstrukcja dosłownie spływała na raty do Kłodawki. Niemal dwa lata zajęła jego przebudowa. I kosztowała 1,2 mln zł.
Wyciągnęli wnioski
Przypomnijmy: po problemach z remontem ul. Walczaka i Warszawskiej urząd zapowiedział lepszy nadzór nad przyszłymi budowami i wyższe kary za opóźnienia...