Opozycja jednoczy siły, ale na jej wspólne listy wyborcze szanse są niewielkie

Sygnatariusze Deklaracji Krakowskiej chcą bronić Krakowa i Małopolski przed rządami Prawa i Sprawiedliwości.

Czytaj także: Deklaracja to za mało, by walczyć z PiS

Przedstawiciele krakowskich ugrupowań opozycyjnych podpisali wczoraj deklarację w sprawie wspólnego działania w obronie wolności i demokracji. W podpisanym dokumencie nie ma jednak mowy o wspólnym starcie w najbliższych wyborach samorządowych przeciwko Prawu i Sprawiedliwości, choć deklaracja może przyczynić się do stworzenia wyborczej koalicji samorządowej.

„Deklarację Krakowską” podpisali przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji, Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Przyjaznego Krakowa (komitetu prezydenta Jacka Majchrowskiego), (S)prawy Kobiet, Strajku Kobiet i Unii Europejskich Demokratów. Wszyscy sygnatariusze podkreślali, że ich współpraca rozpoczęła się wiele miesięcy temu, deklaracja jest jej sformalizowaniem, ale też początkiem wspólnej pracy, której celem jest obrona Krakowa przed przejęciem go przez PiS. W ciągu dwóch tygodni ma być uzgodnione podobne porozumienie dotyczące Małopolski.

Jeden kandydat?

Dla działaczy PO obrona Krakowa przed PiS może być skuteczna tylko wtedy, gdy będzie jeden wspólny kandydat na prezydenta oraz wspólne listy do Rady Miasta. - To trudne, ale jak najbardziej możliwe - mówi Aleksander Miszalski, szef małopolskiej Platformy.

Liderzy tej partii poważnie biorą pod uwagę możliwość poparcia w najbliższych wyborach obecnego prezydenta Jacka Majchrowskiego. Dla Nowoczesnej nie jest to jednak takie oczywiste. - Najpierw musimy stworzyć wspólny program, potem rozmawiajmy o kandydacie - zastrzega Grzegorz Filipek z Nowoczesnej.