Opozycja jest słaba i sama dba, by PiS-owi poparcie nie spadło
Dr Grzegorz Balawajder, pracownik Katedry Stosunków Międzynarodowych Instytutu Politologii UO.
Prawo i Sprawiedliwość rządzi wprawdzie w Polsce samodzielnie, ale z niezbyt wielką przewagą głosów. Opozycja, chociaż liczna, wydaje się bardzo słaba. Olbrzym na glinianych nogach?
Na tym polega paradoks, że teoretycznie opozycja wcale słaba nie jest. Poparcie dla partii rządzącej i opozycji było w wyborach prawie równe. Nieco większą przewagę partii Jarosława Kaczyńskiego dała po prostu ordynacja wyborcza. Ale problem opozycji polega najpierw na tym, że jest mocno podzielona. W dodatku najsilniej podzielone są te partie, które mają charakter jawnie antypisowski, czyli Platforma i Nowoczesna. Umiarkowanie antypisowski jest PSL, a ruch Kukiza balansuje. Nie jest partią rządzącą, ale też nie jest tak naprawdę opozycją.
Ugrupowania opozycyjne mają też problem z liderami. Ryszard Petru wielu wyborców zraził sobie decyzją o przewalutowaniu własnego frankowego kredytu przy jednoczesnym zapewnianiu ludzi, że franki są bezpieczne. Ostatnio cieniem położył się jego wyjazd na Maderę.
Ryszard Petru jest po prostu słabym politykiem. Pojawił się na scenie politycznej z rozmachem, bo skorzystał z zapotrzebowania na świeżość. Ale potem wiele razy - przy niefortunnym wyjeździe na Maderę także - dał się poznać jako osoba bez politycznego rozeznania. Różne jego lapsusy świadczą o tym, że nie czuje się w polityce dobrze. Ale liderem pozostaje, bo Nowoczesna nie ma kogoś innego, kto by ją popchnął do przodu.
Grzegorz Schetyna jest boleśnie nieskuteczny...
To jest polityk znany, ale mało przebojowy i mało wyrazisty. Jego pozycja jest konsekwencją tego, co działo się w PO za czasów szefowania tej partii przez Donalda Tuska. Rządził on w sposób autokratyczny. Jeśli orientował się, że wokół niego są postaci, które mogą mu zagrozić, w sposób bezwzględny je z polityki i ze swego otoczenia eliminował w myśl zasady: cel uświęca środki. Przykładem może być śp. Zyta Gilowska. Kiedy pojawiła się intratna propozycja z Brukseli, partia została bez naturalnego następcy, choć Ewę Kopacz Tusk namaścił. W obrębie PO ścierały się odłamy i koterie. Platforma przegrała wybory, a liderem został Schetyna. Ale jego partia wciąż nie może się otrząsnąć po porażce. Nie wystarczy już straszenie PiS-em. Poparcie PO odbiera Nowoczesna. Niespodzianką dla Platformy okazał się „obrotowy” ruch Kukiza. PO nie ma koncepcji na funkcjonowanie w tej sytuacji. W dodatku PiS rządzi sam, a PO straciła przewagę w Trybunale Konstytucyjnym. Wszystko to ją osłabia.
Nie lepiej wygląda sytuacja opozycji pozaparlamentarnej. KOD ma nie tylko problem wizerunkowy związany z niejasnościami finansowym wokół jego lidera. Brakuje mu - jak wody i powietrza - jakiegoś sukcesu. Raz za razem wyprowadza wprawdzie tłumy ludzi na ulice, ale co z tego? PiS robi swoje.
To jest wspólna choroba anypisowskiej opozycji. Tej w parlamencie i tej poza nim. Nie ma niczego, co mogłaby zapisać na koncie jako zwycięstwo. Warto zauważyć, że finansowe niejasności w KOD ujawiniły nie media sprzyjające PiS-owi, ale portal Onet. Jestem zdania, że inspiratorem była Platforma, która poprzez KOD chciała uderzyć w - mocno angażującą się w działania KOD-u - Nowoczesną. To pokazuje, że partie opozycyjne nie tyle walczą z rządem, ile między sobą. Akcja blokowania Sejmu i mównicy - choć trwa długo - także żadnego konkretnego efektu nie przynosi.
Więcej, za chwilę marszałek Sejmu znów poprowadzi obrady w sali Kolumnowej, ale teraz już każe wnieść odpowiednią liczbę krzeseł, zainstaluje się kamery, posłowie dostaną przenośne maszynki do głosowania. Blokada sali plenarnej będzie miała jeszcze mniej sensu.
To wszystko oznacza, że opozycja raz jeszcze pokaże się jako nieskuteczna, co zresztą pośrednio potwierdza PiS, bez obaw rządząc - jak to się potocznie mówi - „po bandzie”. Ugrupowaniom opozycyjnym dodatkowo szkodzą takie wpadki wizerunkowe jak pana Petru z wyjazdem na Maderę. Pomijam wątek osobisty czy obyczajowy. Porażką wizerunkową jest sam wątek polityczny. Nie jest dobrze, jak lider zobowiązuje członków partii, żeby dyżurowali w Sejmie, ale sam wyjeżdża.
A Jarosław Kaczyński?
Siedzi i zaciera ręce. Opozycja sama dba, by mu poparcie przypadkiem nie spadło.