Opozycja też chce mieć przedstawiciela
Chodzi o stanowisko wiceprzewodniczącego w radzie miasta Bydgoszczy.
A domagał się tego na ostatniej sesji rady miasta Mirosław Jamroży, przewodniczący Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości.
W poprzednich kadencjach dobrą praktyką było, że chociaż jeden z wiceprzewodniczących wywodził się z opozycyjnego klubu. Jednak ostatnio to koalicja PO SLD podzieliła między sobą funkcje w całym prezydium. I choć SLD ma mniej radnych niż PiS, to ta pierwsza partia ma w prezydium dwóch wiceprzewodniczących, a opozycyjne ugrupowanie ani jednego.
Podczas kwietniowej sesji radni PiS wyszli z sali obrad, kiedy Zbigniew Sobociński, szef rady z PO, nie dopuścił do dyskusji na temat jednego z projektów uchwał i poddał pod głosowanie wniosek formalny o zakończenie dyskusji. Radni PiS nie wrócili już na salę, do końca sesji siedzieli w swoim pokoju na 2. piętrze ratusza. - Przewodniczący powinien przyjść do nas i przeprosić - mówił wtedy Tomasz Rega, radny PiS.
Temat zamieszania z kwietniowej sesji wrócił również na ostatnią. - Za co miałem państwa przepraszać? - pytał radnych PiS przewodniczący Sobociński. - To ja oczekuję przeprosin, że nie wróciliście na salę obrad, chociaż do głosowania mieliśmy jeszcze wiele ważnych uchwał - mówił Zbigniew Sobociński.
I tłumaczył, że nie mógł nie głosować nad wnioskiem formalnym. - Przecież to nie ja kazałem wychodzić państwu z sali - dodał.
Tymczasem Klub Radnych PiS domaga się, by jeden z wiceprzewodniczących rady miasta był wskazany przez PiS właśnie. - Powinna być również powołana komisja etyki oraz niezależna, zewnętrzna kancelaria prawna - wymieniał Mirosław Jamroży. - Oczekujemy, że nasze postulaty będą realizowane - dodaje.
- Uważam, że każdy klub powinien mieć swojego wiceprzewodniczącego, ale nie ja jestem osobą decyzyjną do powoływania zastępców - tłumaczył Zbigniew Sobociński.