Opozycja zmyśla, że PiS chce wyprowadzić nas z Unii
Rozmowa z doktorem habilitowanym Piotrem Wawrzykiem z katedry europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego.
Szwajarska gazeta Neue Zürcher Zeitung twierdzi, że Angela Merkel poparła Tuska w zemście za brak zgody Warszawy na twardy Brexit Wielkiej Brytanii. Z artykułu wynika, że kanclerz Merkel, spotykając się niedawno z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, chciała z nim dogadać pewien „deal”. Miał on polegać na tym, że strona polska będzie zwolennikiem wspomnianego twardego brexitu wobec Wielkiej Brytanii, a nawet swoistego upokarzania jej. W zamian kanclerz Merkel była gotowa poświęcić Tuska. Jarosław Kaczyński miał się jednak na to nie zgodzić, dzięki czemu jego karta przetargowa przed zaplanowanymi na środę rozmowami z premier Wielkiej Brytanii Teresą May (przeniesionymi na czwartek z powodu zamachu) miała być dużo lepsza. Wierzy pan, że tak naprawdę było?
Przede wszystkim twardy brexit nie jest korzystny dla gospodarki niemieckej, ponieważ jest ona mocno uzależniona od relacji handlowych z Wielką Brytanią. To po pierwsze. Pod drugie, moim zdaniem było wiadome, że na coś takiego Jarosław Kaczyński się nie zgodzi, ponieważ konserwatyści brytyjscy są bardzo ważnymi sojusznikami dla PiS. Mało prawdopodobne więc, aby Jarosław Kaczyński chciał ten sojusz niszczyć. Gdyby kanclerz faktycznie wystąpiła z taką inicjatywą i byłą gotowa poświęcić Donalda Tuska dla innych interesów, to świadczyłoby to o jej słabym rozeznaniu intencji Jarosława Kaczyńskiego.
Prezes Kaczyński umówił się na rozmowy z premier Teresą May na środę, tuż przed szczytem unijnym w Rzymie. Jego intencje łatwo odczytać: potrzebuje jakiegoś sukcesu w polityce międzynarodowej. W Londynie ma okazję, mówiąc kolokwialnie, ugrać coś dla Polaków pracujących w Anglii. Ale czy ta wizyta może mu paradoksalnie zaszkodzić? Nie można wykluczyć scenariusza, że przywódcy państw Unii będą mieli mu za złe, że zamiast konsultować z nimi wszystko, wychyla się przede szereg i jeździ sam walczyć o swoje?
Pamiętajmy o tym, że kwetia praw Polaków na Wyspach to będzie kluczowy temat negocjacji. Każdy sposób, który może pomóc w tych negocjacjach, jest dobry. Jeśli Polska dogada jakieś szczegóły z Wielkią Brytanią, to będzie to z korzyścią dla całej Unii, bo łatwiej będzie się jej wtedy dogadać. Nie sądzę więc, by Jarosław Kaczyński mógł coś na tym stracić w oczach przywódców innych państw unijnych.
Jak będzie w ogóle wyglądała sytuacja polskiej polityki zagranicznej po brexicie? Wielka Brytania miała być naszym sojusznikiem. Przypomnijmy, że rządzący PiS nie będzie miał teraz żadnego znaczącego politycznie partnera w Parlamencie Europejskim, by utworzyć przy jego pomocy frakcję. Rozpadnie się konserwatywny sojusz EKR, który stanowi dzisiaj trzecią siłę w PE. Polska prawica znajdzie się w czymś w rodzaju ideowej próżni. Ciężko prowadzić politykę zagraniczną w takiej sytuacji?
Polska staje się krajem, które de facto przejmuje w Europie rolę Wielkiej Brytanii. Polska staje się największym z tych krajów, które patrzą trochę sceptycznie na idęę większej integracji. Będziemy takim nieformalnym przywódcą takich krajów. W tej rzeczywistości PiS będzie musiał się odnaleźć i jednak szukać sojuszników.
Czy pana zdaniem polska opozycja nie traci swojej wiarygodności, próbując przekonać opinię publiczną, że PiS jest partią, która chce nas z Unii wyprowadzić? Abstrahując już od tego, że politycy PiS na każdym kroku temu zaprzeczają, to każdy, kto choć trochę zna się na polityce wie, że taki scenariusz byłby bardzo zły dla Polski i samego Prawa i Sprawiedliwości. Tymczasem politycy opozycji przyjmują taką narrację, mają być organizowane marsze prounijne. Po co to wszystko?
Skoro mamy opozycję totalną, to można byłoby powiedzieć, że czasami zachowuje się również totalnie głupio. Argumenty, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii są wymyślone przez „pijarowców” partii opozycyjnych, ale oczywiście nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. Opozycja chce, by domniemany polexit stał się powodem do takich samych protestów, demonstracji jak wcześniej sprawa zaostrzenia przepisów aborcyjnych czy Trybunału Konstytucyjnego. Temat Trybunału się skończył i teraz opozycja poszukuje kolejnego paliwa politycznego, które będzie jednoczyło Polaków przeciwko rządowi.
A jak pan sądzi - czy prezesowi Kaczyńskiemu uda się wynegocjować z premier Teresą May dobre warunki dla polskich pracowników?
Kwestia praw pracowniczych dla imigrantów była jednym z powodów, dla których Brytyjczycy opowiedzieli się za brexitem. W związku z tym z pewnością negocjacje w tej sprawie będą bardzo trudne. W interesie Polski, ale i całej Unii jest jednak to, aby ich prawa były jak największe.