Orientarium ma zwabiać do Łodzi 1,5 mln turystów rocznie. Czy ten plan się uda?
Z pewnym opóźnieniem zbliża się do końca budowa Orientarium w łódzkim zoo. Według planów ta ogromna inwestycja ma przyciągnąć 1,5 mln gości rocznie i stać się kołem zamachowym dla branży turystycznej w Łodzi.
Orientarium to ogromne przedsięwzięcie, które całkowicie zmieni łódzkie zoo i senny do tej pory park na Zdrowiu. To połączenie oceanarium z częścią lądową poświęcone przyrodzie Orientu, a dokładniej Azji Południowo-Wschodniej. Obiekt będzie ogromny. Same budynki zajmą dwa hektary, a wybiegi 7,5 hektara. Dodatkowo będą jeszcze tereny rekreacyjne i gastronomia.
Główną atrakcją Orientarium ma być zbiornik o pojemności 2,5 tys. metrów sześciennych³ wypełniony morską wodą, na którego dnie poprowadzono 25-metrowy tunel o przezroczystych, akrylowych ścianach. Pozwoli on zwiedzającym przejść pod zbiornikiem, obserwując przepływające nad głową rekiny i płaszczki, a także rozrastającą się rafę koralową. Faunę oceaniczną będzie można też oglądać przez wytrzymującą olbrzymi napór wody szybę o grubości 36 cm.
Ale w Orientarium zobaczymy nie tylko życie wodne. Na nowoczesnych wybiegach pojawią się niedźwiedzie malajskie, orangutany, gibony, dzioborożce, langury czy balijskie szpaki. W sumie zamieszka tu 50 gatunków azjatyckich zwierząt. Będzie je można oglądać w naturalnym środowisku przez cały rok, bo nie będzie potrzeby przenoszenia ich na zimę do innych pomieszczeń. Ozdobą wybiegów będzie naturalna roślinność. 20 tys. sztuk różnych roślin czeka już na nasadzenie.
Obiekt na zlecenie łódzkiego zoo od 2018 roku budują Mosty Łódź. Koszt inwestycji to 262 mln zł. Sfinansowana została przez wyemitowane obligacje. Przygotowania do budowy trwały od 2015 r. Obiekt miał być gotowy już dwa lata temu, ale rozpoczęcie prac mocno się przeciągnęło. Dopiero w drugim przetargu udało się wyłonić wykonawcę, a uzyskanie wszystkich zgód na nietypowy obiekt również zajęło więcej czasu niż zakładano.
Budowa rozpoczęła się dopiero we wrześniu 2018 roku. A jakby tego było mało, w ubiegłym roku prace utrudniła pandemia koronawirusa. Zatrzymała na przykład specjalistów z Australii, którzy mieli nadzorować zalewanie głównego basenu wodą.
Teraz budowa jest już na ostatniej prostej. Zostało jeszcze wykończenie wybiegów i zabezpieczenie instalacji przed pomysłowością zwierząt. W basenie jest woda, trwa wytrącanie niebezpiecznych substancji z wbudowanych do zbiornika skał. Od maja do czerwca mają przychodzić już transporty zwierząt. Do końca wakacji wszystko ma być gotowe.
Obecny plan zakłada otwarcie Orientarium jesienią, choć dokładny termin nie jest jeszcze znany. Potem obiekt ma się stać jedną z największych atrakcji turystycznych Łodzi i magnesem dla przyjezdnych. Według szacunków ogrodu zoologicznego obiekt ma odwiedzać około 1,5 mln osób rocznie.
Przed rozpoczęciem budowy łódzkie zoo odwiedzało niecałe 300 tys. gości rocznie. To oznacza, że dzięki budowie Orientarium liczba zwiedzających wzrośnie aż pięciokrotnie.
- To założenie wydaje nam się bardzo realne - mówi Arkadiusz Jaksa, prezes łódzkiego ogrodu zoologicznego. Jednocześnie liczy, że Orientarium uda się powtórzyć sukces wrocławskiego Afrykarium, obiektu poświęconego florze i faunie Afryki.
Na podstawie Afrykarium przeprowadzono szacunki dla Łodzi. We wrocławskim zoo po otwarciu tego obiektu liczba zwiedzających podskoczyła z 440 tys. do niemal 2 mln i to mimo znacznego podniesienia cen biletów. Jednak w kolejnych latach nieco spadła - do około 1,6 mln osób. W ciągu pierwszych pięciu lat działania Afrykarium wrocławskie zoo odwiedziło 8 mln gości.
To wpłynęło na atrakcyjność turystyczną miasta. W ocenie użytkowników popularnego portalu turystycznego Trip Advisor Afrykarium znalazło się na trzecim miejscu za Rynkiem wrocławskim i Starym Miastem. Wyprzedziło przy tym mocno sędziwą Panoramę Racławicką, która znalazła się na miejscu szóstym.
Gdy dwa lata po otwarciu obiektu na wrocławskim lotnisku lądowała 10-milionowa pasażerka, oprócz prezesa lotniska, witał ją także dyrektor zoo Radosław Ratajszczak. Okazało się, że przyleciała z dziećmi specjalnie po to, żeby odwiedzić Afrykarium i zoo.
Łódzkie szacunki dotyczące przyszłej liczby gości w zoo zakładają nieco niższe zainteresowanie niż we Wrocławiu. Jednak punkt wyjścia też jest zupełnie inny, bo różne jest zainteresowanie turystów Wrocławiem i Łodzią. Podczas gdy w Łodzi w 2018 roku przekroczona została magiczna granica 1 mln turystów, wrocławski magistrat doliczył się ich 5 mln już w roku 2016. Jak to się zmieni po otwarciu Orientarium?
Łódzkie Orientarium ma być nastawione głównie na turystę spoza aglomeracji łódzkiej. Szacuje się, że 70-80 proc. zwiedzających stanowić będą przyjezdni.
Przyjęto też wynikające z badań ruchu turystycznego założenie, że potencjalny gość może podjąć rano spontaniczną decyzję o jednodniowej wycieczce do danej atrakcji, jeśli znajduje się ona w odległości do 200 km lub 1,5 godziny jazdy samochodem. Łódź, dzięki bliskiemu węzłowi autostrad jest doskonale skomunikowana ze znaczną częścią Polski. A to oznacza, że siła oddziaływania łódzkiego Orientarium może być naprawdę duża.
- W naszym przypadku doskonałego połączenia komunikacyjnego w tym zasięgu jest aglomeracja Warszawy, Górnego Śląska, Bydgoszczy i Torunia - podkreśla Arkadiusz Jaksa.
Część zwiedzających mają stanowić osoby będące w Łodzi przejazdem. Podczas wakacyjnych podróży w góry czy nad morze część z nich zrobi sobie przerwę w połowie drogi połączoną z oglądaniem Orientarium.
Do tego Orientarium jest w znacznej części atrakcją żywą, którą warto odwiedzać wielokrotnie. Bo z założenia kolekcja zwierząt ma się zmieniać i rozwijać. Tak będzie na przykład ze sztandarową kolekcją rekinów. Ponieważ nie ma technicznych możliwości przetransportowania dorosłego rekina do zoo, przywiezione będą metrowe sztuki i takie zobaczą goście tuż po otwarciu. Później mają one urosnąć do dwóch, trzech metrów.
Będą też pojawiać się nowe zwierzęta. Zoo ma nadzieję na rozwój stada orangutanów. - Może okazać się, że za rok będzie nowy orangutan, a potem kolejne - podkreśla Jaksa. A to oznacza, że Orientarium trzeba będzie odwiedzić ponownie, by zobaczyć młode.
Prawdziwą zaletą Orientarium ma być jednak motywowanie przyjezdnych do zostania w Łodzi na dłużej: na noc lub nawet dwie.
- Otwarcie Orientarium spowoduje wydłużenie pobytów turystycznych w Łodzi. Obejrzenie go wymagać będzie co najmniej dwóch, trzech dodatkowych godzin. To zachęci do pozostania w Łodzi na nocleg lub nawet dwa - mówi Tomasz Koralewski, prezes Łódzkiej Organizacji Turystycznej.
Dlaczego to takie ważne? Turysta pozostający na noc jest dużo bardziej atrakcyjny biznesowo dla miasta niż ktoś, kto wpada tylko na kilka godzin. Przed noclegiem zwykle spędza trochę czasu w lokalach lub korzysta z innych dostępnych atrakcji. Jest o co walczyć, bo z badań prowadzonych na Uniwersytecie Łódzkim wynika, że turysta krajowy przed epidemią zostawiał podczas pobytu w Łodzi prawie 300 zł, a zagraniczny - prawie 700 zł.
Podobnego zdania jest prezes Arkadiusz Jaksa. - Liczymy na to, że nasz obiekt w połączeniu z innymi atrakcjami istniejącymi w Łodzi wyzwoli falę turystyki weekendowej - mówi prezes.
Jego zdaniem wydatki ponoszone na zoo zwracają się w formie większych wpływów dla lokalnych przedsiębiorców. Jako przykład podaje sprowadzenie pandy wielkiej do zoo w Edynburgu. Wyliczono wówczas, że choć dla zoo koszty utrzymania pandy będą większe niż dodatkowe wpływy z biletów, ale cały region zyska dzięki ruchowi turystów.
Także Amerykańskie Stowarzyszenie Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (AZA) wyliczyło, że zoo jest opłacalne dla swojego otoczenia. W 2013 roku jej członkowie bezpośrednio zapewniali 104 tys. miejsc pracy, podczas gdy wydatki gości poza ogrodami dokładały do tego kolejne 62 tys.
Sporo zwiedzający zostawiają w samym ogrodzie. Z badań w Zagrzebie wynika, że w samym zoo goście dwie trzecie pieniędzy wydają na bilety, a jedną trzecią na pamiątki, posiłki i napoje.
To ogromna szansa dla wymęczonej pandemią branży hotelarsko-gastronomicznej w Łodzi. Paradoksalnie po otwarciu obiektu epidemia może ruchowi turystycznemu w Orientarium sprzyjać. Niepewność związana z podróżami zagranicznymi będzie utrzymywać się prawdopodobnie jeszcze długo. To zachęci turystów do odwiedzania polskich atrakcji, w tym także łódzkiego zoo.
Tomasz Koralewski jest przekonany, że Orientarium będzie ważnym magnesem przyciągającym do Łodzi szerokie grono turystów.
- Na pewno będziemy pokazywać je w tym roku jako największą atrakcję Łodzi - mówi.
Ale Orientarium to dla biznesu szansa jeszcze jednego rodzaju. Bo oprócz rodzin z dziećmi, seniorów czy wycieczek szkolnych może też być celem turystyki biznesowej. Na pierwszym piętrze budynku wejściowego pojawi się sala konferencyjna, w której będzie mogło zmieścić się nawet do 400 osób i którą w razie potrzeb będzie można dzielić na mniejsze segmenty. Do celów biznesowych będzie można wykorzystać przylegający do sali konferencyjnej taras, a o catering zadba miejscowa restauracja na 230 miejsc. W obiekcie będą też udogodnienia takie jak bezprzewodowy internet.
Podobną ofertę ma dla biznesu wrocławskie Afrykarium, które wręcz zachęca do wynajmowania sal na spotkania rad nadzorczych, walnych zgromadzeń czy prowadzenia w bliskim sąsiedztwie zwierząt biznesowych negocjacji.
Tomasz Koralewski jest przekonany, że do celów biznesowych można też wykorzystać duże i ciekawe pomieszczenia samego Orientarium, np. obszar z widokiem na główny zbiornik wodny, który może być tłem różnych eventów.
- Przestrzenie Orientarium oraz sala konferencyjna pozwolą na organizowanie tam ciekawych wydarzeń biznesowych - mówi Koralewski.