Orliński w DZ: Regionalizm nigdy nie był sexy, to śląskość jest sexy. Głos w debacie śląskiej
Rok 2020 to rok 75. rocznicy Tragedii Górnośląskiej. Obchody rozpoczną się 25 stycznia „Marszem na Zgodę”. Nikt nawet nie pomyślał o kampanii informacyjnej, prelekcjach w szkołach czy o konferencji prasowej. Niestety, będzie jak zawsze, bo po prostu nie ma komu pracować na rzecz śląskiej sprawy - wokół sami liderzy.
Od redakcji:
„Środowisko śląskich regionalistów pozostaje w letargu, doktryna zawisła w próżni, nie wiadomo, co wpisać na sztandary po kompromitacji hasła „Autonomia 2020”... Po moim komentarzu z takimi tezami pojawiły się kolejne opinie. Napisali już dr Tomasz Słupik (tekst dra Słupika tutaj), dr hab. Małgorzata Myśliwiec (opinia prof. Myśliwiec tutaj), działaczka i dziennikarka Olga Kostrzewska-Cichoń (tekst Olgi Kostrzewskiej-Cichoń w tym linku), publicysta Jan Dziadul, regionalista Aleksander Uszok (opinia Aleksandra Uszoka tutaj) oraz posłanka Monika Rosa (polemika Moniki Rosy - kliknij tutaj). Dziś regionalista i aktywista śląski Wojciech Orliński.
Czekamy na kolejne opinie. Najciekawsze opublikujemy.
Marek Twaróg, red. nacz. DZ
Regionalizm nigdy nie był seksi, to śląskość jest seksi
Wojciech Orliński
Śląski ruch regionalny zamarł po ostatnich wyborach samorządowych i nie potrafi się podnieść. Jest niczym zamroczony bokser po ciosie w pierwszej rundzie, który czeka, aż ktoś w końcu rzuci ręcznik. Obecnie rządzący doskonale to widzą i bez żadnych problemów i skrupułów wprowadzają swoją narrację historyczną (odwiecznie polskiego Śląska), strategię przejmowania śląskich jednostek kultury i śląskich projektów kulturalnych (Industriada). A w miejsce Regionalnego Instytutu Kultury wprowadzając Instytut Myśli Polskiej im. Wojciecha Korfantego (sic!).
Dzieje się to właściwie przy zupełnej bierności śląskich organizacji. Smutne to i trochę zaskakujące, biorąc pod uwagę liczbę „liderów”, jaka objawiła się nam na śląskich listach w czasie ostatnich wyborów samorządowych. Można przegrać walkę, zbierać ciosy, ale trzeba też punktować! Chwilowo jesteśmy liczeni.
Można przegrać walkę, zbierać ciosy, ale trzeba też punktować! Chwilowo jesteśmy liczeni.Można przegrać walkę, zbierać ciosy, ale trzeba też punktować! Chwilowo jesteśmy liczeni.
Owszem - my, bo też jestem częścią ruchu regionalnego. Przecieram oczy ze zdumienia, dlaczego leżymy i się nie podnosimy, bo już najwyższy czas wstać, przywalić naszą śląską pięścią i zebrać kilka punktów.
Rok 2020 to rok 75. rocznicy Tragedii Górnośląskiej. Obchody rozpoczną się 25 stycznia „Marszem na Zgodę” - jak co roku o godzinie 12 wyruszymy w trasę z katowickiego placu Wolności, przez Chorzów, aż pod bramę Polskiego Obozu Świętochłowice-Zgoda. Marsz ten upamiętnia zamordowanych i wypędzonych w akcie powojennej zemsty na Ślązakach.
Pierwszy raz wszystkie śląskie organizacje postanowiły zaplanować i zorganizować wspólne obchody 75-lecia Tragedii Górnośląskiej. Słyszeliście o tym? Pewnie nie, bo nic z tego nie wyszło. Każda organizacja tworzy własne wydarzenia upamiętniające tragedię - nawet w tak ważnym dla Ślązaków temacie nie ma zgody. Pomijając już fakt, że pomysły na obchody opierają się wyłącznie na mszach, składaniu kwiatów i następnych pustych słowach kolejnych śląskich liderów. Nikt nawet nie pomyślał o kampanii informacyjnej, prelekcjach w szkołach czy o konferencji prasowej. Nikt nie pomyślał o wydarzeniach, które w jakikolwiek sposób mogłyby odbić się echem w mediach nie tylko regionalnych, ale także ogólnopolskich. Niestety, będzie jak zawsze, bo po prostu nie ma komu pracować na rzecz śląskiej sprawy - wokół sami liderzy.
Śląskie środowiska muszą przyjąć do wiadomości, że płomień, który w ruchu śląskim buzował w latach 90. XX wieku, wygasł. Jest XXI wiek, wiek cyfryzacji, wiek mediów społecznościowych, język śląski przeżywa swój renesans, młodzi ludzie chcą się angażować w sprawy społeczne i kulturalne swojego otoczenia. A my nie mamy dla nich żadnej oferty, żadnej! Zmarnowano potężny potencjał społeczny projektu godzina „Ś”, ludzi w to zaangażowanych, których zostawiono samych, nie oferując im możliwości dalszego działania. Czy było to świadome działanie ówczesnych śląskich polityków i działaczy? Nie wiem. Regionalizm nigdy nie był seksi, to śląskość jest seksi.
Przed nami wyzwania. Godne upamiętnienie 75. rocznicy Tragedii Górnośląskiej, odkręcanie polskiej narracji odnośnie wojny polsko-niemieckiej na ziemiach śląskich, no i oczywiście przygotowania do spisu powszechnego - największego testu naszej śląskiej tożsamości. Czy poradzymy? Oby.
Autor jest regionalistą i aktywistą, wiceprezesem stowarzyszenia Demokratyczna Unia Regionalistów Śląskich, przewodniczącym rybnickiego koła Śląskiej Partii Regionalnej, współautorem śląskiego dykcjonorza, grafikiem i projektantem; mieszka na pograniczu w Gorzycach.