Osądzić puczystów [komentarz]
My, oficerowie wywiadu RP z mocy ustawy z 2009 r. staliśmy się bandytami. Z mocy kolejnej zostajemy oprawcami - napisali wczoraj do najwyższych władz emerytowani żołnierze i policjanci służb specjalnych. A dokładniej ci, którzy mieli pecha urodzić się w latach 50.-60. i służyli w wojsku i milicji.
Wbrew temu, co wmawia pisowska propaganda, ustawa obniżająca emerytury funkcjonariuszom, uchwalona przez Sejm, może stać się niebezpiecznym precedensem. Po pierwsze - jest niespotykanym w państwie prawa stosowaniem odpowiedzialności zbiorowej. Po drugie - świadczenia emerytalne odbiera się zweryfikowanym w 1990 r. funkcjonariuszom, którzy przez kolejne lata lojalnie służyli w formacjach wywiadowczych.
Tym samym III RP odbiera prawa, nadane im wcześniej przez tę samą III RP.
Po trzecie wreszcie - już w 2009 r. około 35 tys. funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa w PRL straciło część swoich emerytur. W tym kontekście niemal na pewno wystąpią oni do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W 2009 r. trybunał nie przyjął ich skarg, ale w tym sprawa trafi na pewno na wokandę. Dwukrotne karanie za to samo (zbiorowe przestępstwo?) urąga nie tylko prawu, ale i zdrowemu rozsądkowi. Wicepremier Morawiecki już powinien szykować pieniądze na odszkodowania.
W tej całej „dezubekizacyjnej” historii jest jednak inny, chyba ważniejszy aspekt. To zaufanie do własnego państwa. Przecież Jarosław Kaczyński może bez problemu wprowadzić ustawę obniżającą np. świadczenia „puczystom”, którzy ośmielili się podnieść rękę na idee Wodza. A niby dlaczego nie zmniejszyć emerytur polskojęzycznym dziennikarzom z PRL, artystom, jak komediant Jerzy Stuhr czy prokuratorowi Piotrowiczowi? Wolę nie myśleć, co się będzie działo w Polsce, kiedy PiS straci władzę. Komu Sejm zabierze emerytury np. za ruiny i zgliszcza?
"Precz z komuną". Senat uchwalił ustawę deuzbekizacyjną