Prokuratura Okręgowa w Słupsku oskarżyła pięć osób o handel ludźmi. Sprawę Marka M. wyłączyła do odrębnego postępowania i zawiesiła. Wielka Brytania nie chce wydać ściganego Polsce
- Aktem oskarżenia przeciwko pięciu mieszkańcom województwa pomorskiego i zachodniopomorskiego Prokuratura Okręgowa w Słupsku zakończyła śledztwo w sprawie handlu ludźmi, werbowanymi w latach 2012-2013 z terenu województwa pomorskiego do przymusowej pracy w Wielkiej Brytanii przez zorganizowaną grupę przestępczą - informuje Jacek Korycki, rzecznik prokuratury okręgowej.
Sprawa zaczęła się od mieszkańca Słupska, który twierdził, że jest ofiarą handlu ludźmi. Twierdził, że na Wyspach polscy robotnicy byli przetrzymywani na terenie zamkniętym, pracowali po kilkanaście godzin przy rozbiórkach starych hal produkcyjnych za niższe od ustalonego wynagrodzenie. Na budowie padały wyzwiska, robotnicy byli źle traktowani. Nie mogli wychodzić na zewnątrz miejsca pracy, a pieniądze były przekazywane w złotówkach rodzinom w Polsce. Policja angielska zatrzymała Marka M., który zatrudniał Polaków, i Anthony’ego L., zleceniodawcę robót budowlanych. Wtedy obaj musieli meldować się na tamtejszych posterunkach. Jak donosiły brytyjskie media, uwolniono 12 Polaków, którzy mieli być przetrzymywani w ciężkich warunkach. Zabierano im dokumenty i ograniczano możliwość swobody poruszania się. Jednak - zdaniem obrońców Marka M. - w Anglii te sprawy zostały umorzone.
Z kolei w rozmowie z „Głosem” Marek M. zaprzeczał zarzutom niewolniczej pracy.
- Jak moi pracownicy mogli być niewolnikami, skoro zaraz po ich rzekomym uwolnieniu przez angielską policję chcieli wracać do pracy? - dziwił się.
- Według trwającego prawie trzy lata śledztwa, prowadzonego również z Anglikami, ustalono, że przedmiotem działalności tej grupy był handel ludźmi w celu ich wykorzystania w warunkach poniżających godność człowieka do prac rozbiórkowych wykonywanych w Wielkiej Brytanii - mówi rzecznik prokuratury. - Śledztwo przeciwko Markowi M. zostało zawieszone z uwagi na niemożność przeprowadzenia z nim czynności procesowych. Aktualnie przebywa na terenie Wielkiej Brytanii i brak jest możliwości prawnych przekazania go w ręce polskich organów ścigania.
Prokuratura twierdzi, że członkowie grupy wprowadzali chętnych do pracy za granicą w błąd co do umów o pracę, ubezpieczenia zdrowotnego i społecznego czy wysokości wynagrodzenia. Zwerbowanym organizowali transport i przekazywali ich w ręce angielskich pracodawców.
Wszyscy oskarżeni będą odpowiadać przed Sądem Okręgowym w Słupsku z wolnej stopy. Areszty zostały uchylone, a prokurator zastosował wobec nich wolnościowe środki zapobiegawcze.
- Sąd angielski nie uwzględnił ENA ze względu na brak podstaw prawnych - mówi Henryk Narkun, adwokat Marka M., prowadzącego nadal działalność. - Większość osób wyjeżdża, pracuje w Anglii, zarabia, odwiedza rodziny w Polsce i wraca do pracy.