Osoby znęcające się nad zwierzętami coraz częściej trafiają do więzienia. Niestety bulwersujących sytuacji nie ubywa

Porzucane w lasach, zakopywane żywcem w ziemi, głodzone, nieleczone, bite. Oprawcy nie mają litości nad swoimi czworonogami. Niedawno mieszkaniec wsi w pow. rawskim zeszlifował swojemu psu zęby szlifierką. Ale nad zwierzętami znęcają się także mieszkańcy miast.

Ta historia wydarzyła się pod koniec ubiegłego tygodnia. Łodzianka wybrała się na spacer do lasu na Olechowie. Blisko fabryki komputerowego koncernu Dell zobaczyła przywiązanego do drzewa psa. Podeszła bliżej. Obok leżało kartonowe pudełko. Kiedy je otworzyła ujrzała siedem szczeniąt. Szybko zadzwoniła do Straży Miejskiej. Suka i jej młode zostały przewiezione do łódzkiego Schroniska dla Zwierząt przy ul. Marmurowej.

- Suka ma około trzech lat - informowali pracownicy schroniska. - Jest niedożywiona, ale karmi szczeniaki. Mają dwa tygodnie. Za jakiś czas trafią do nowych właścicieli.

Na razie nie udało się ustalić właściciela psa, ale trwają poszukiwania. Wiadomo natomiast, kto próbował zabić psa w okolicy Rawy Mazowieckiej. Ta historia miała miejsce w minioną sobotę we wsi Paprotnia. 47-letni mężczyzna na oczach 11-letniego syna próbował pozbyć się czworonoga.

- Chwycił psa i wrzucił go do znajdującego się na podwórku zbiornika z szambem, a następnie zamknął pokrywę - opowiada nadkomisarz Karolina Sokołowska, oficer prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rawie Mazowieckiej.

Na szczęście na podwórku pojawił się sąsiad i wyciągnął z szamba przerażonego psa. O sprawie już wcześniej została powiadomiona policja. Gdy policjanci pojawili się na miejscu, pies był już uratowany. Okazało się, że 47-latek, który próbował zabić czworonoga, był kompletnie pijany. Miał w organizmie ponad 3 promile alkoholu.

- Usłyszał zarzut usiłowania zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem - informuje nadkomisarz Karolina Sokołowska. - Grozi mu za to do pięciu lat pozbawienia wolności. Prokurator wystąpił z wnioskiem o areszt dla tego mężczyzny.

Justyna Stasiak, inspektor z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals - Inspektorat Łódź, na co dzień spotyka się z przypadkami okrucieństwa wobec zwierząt. Najczęściej wobec psów, bo jest ich najwięcej. Nie jest jednak w stanie powiedzieć, czy takich przypadków jest więcej, czy mniej niż kiedyś.

- Nie prowadzimy takich statystyk, ale na pewno tych przypadków jest dużo - twierdzi Justyna Stasiak. - Nie wiem, z czego to wynika. Z jednej strony świadomość ludzka jest coraz większa. Ludzie wiedzą, że o zwierzęta trzeba dbać, leczyć je, zabierać ze schronisk. Potem okazuje się, że nie wszyscy sobie z tym radzą. Posiadanie zwierzęcia jest modne, zwłaszcza rasowego. Wydaje mi się, że nie wszyscy wiedzą, na co się porywają stając się właścicielem psa. Nie zdają sobie sprawy, że trzeba go leczyć, wyprowadzać, a przede wszystkim dbać o niego i karmić.

Niedawno głośno było o historii psa z okolic Rawy Mazowieckiej. Nazwano go Oskarkiem. Sygnał o tym, że dzieje się z nim coś nie tak, otrzymali wolontariusze z Fundacji dla Szczeniąt Judyta. Kiedy przyjechali na miejsce, zobaczyli przerażający widok. Pies był wychudzony, przestraszony. Ale to nie wszystko. Oskarek miał spiłowane zęby. Właściciel zrobił mu to szlifierką. Potwierdził to znaleziony na miejscu dokument sporządzony przez weterynarza.