Ponad 40-letni mężczyzna to pierwszy ozdrowieniec z Podkarpacia, który sam zgłosił się do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Rzeszowie chcąc oddać osocze. A dzięki temu uratować zdrowie i życie innych zakażonych koronawirusem.
Prof. Marek Radziwon, konsultant krajowy ds. transfuzjologii klinicznej, zaapelował do osób, które przeszły zakażenie koronawirusem, aby zgłaszały się do stacji krwiodawstwa i oddawały osocze.
Dlaczego to takie ważne?
- W organizmie ozdrowieńców znajdują się przeciwciała, które będą niszczyły wirusa namnażającego się u osób ciężko chorych - tłumaczy dr n. o zdr. Ewa Zawilińska, dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Rzeszowie. - To takie białka odpornościowe.
Dawcami osocza mogą być osoby w przedziale wiekowym 18 - 60 lat, które przechorowały COVID-19 i są już zdrowe. I minęło już 14 dni od otrzymania drugiego ujemnego wyniku testu.
- Przeciwwskazaniem są wcześniejsze transfuzje krwi, a dodatkowe obwarowanie w przypadku kobiet jest takie, że nie mogły być wcześniej w ciąży - dodaje dr Zawilińska.
Najpierw trzeba zadzwonić do centrum krwiodawstwa (17 86 72 030, w. 58 lub 39). Lekarz wstępnie zbierze wywiad i oceni, czy dana osoba może przyjechać. Jeśli tak, zostanie umówiona na konkretny termin, na miejscu zbadana i zakwalifikowana do oddania osocza.
- Pobieramy je tylko w Rzeszowie. Metodą aferezy, poprzez specjalne urządzenie. Zabieg jest całkowicie bezpieczny - zapewnia dyrektor RCKiK. - Nie musi się przychodzić na czczo, jak w przypadku badań krwi. Można być po lekkim posiłku.
Dodaje, że zachęcają do oddania osocza te osoby, które dobrze się czują, bo można być ozdrowieńcem, ale w dalszym ciągu osłabionym przebytą chorobą. Sam zabieg trwa ok. 30 minut.
- Pozostałe składniki krwi, czyli krwinki czerwone i białe wracają do organizmu - tłumaczy. - Pobieramy ok. 600 ml osocza, które następnie jest porcjowane. Mogą je dostać 3 pacjenci, czyli jedno oddanie może uratować życie 3 osobom. Bezpośrednio po pobraniu osocze jest poddawane dodatkowo procesowi zniszczenia innych drobnoustrojów i patogenów chorobotwórczych, które mogą się w nim znajdować. Następnie jest zamrażane. Wartość kliniczną zachowuje aż 3 lata.
Ewa Zawilińska mówi, że w środę zadzwonił pierwszy pacjent, który jest już ozdrowieńcem. To ponad 40-letni mężczyzna z powiatu odległego od Rzeszowa. Przebywał w szpitalu zakaźnym w Łańcucie.
- Tłumaczył, że jemu został przywrócony dar zdrowia i życia, więc może się teraz cieszyć, ale widział, jak bardzo poważna jest ta choroba, jak szybko następują zmiany w stanie zdrowia. Mówił, że pięć osób, które zdążył tam poznać w krótkim czas odeszło na zawsze. Uznał, że jest zatem szczęściarzem i teraz bezinteresownie, z serca chce pomóc innym. Mam nadzieję, że inni ozdrowieńcy podobnie zareagują, bo jest to na razie jedyna metoda, dopóki nie będzie szczepionki czy innego leku, która się sprawdza.
Dyrektor zapewnia, że zachowują wszelkie środki bezpieczeństwa. Mają maseczki i przyłbice dla pacjentów i personelu, środki do dezynfekcji. Kilka dni temu od wojewody otrzymali urządzenia do dezynfekcji powietrza. Dodaje, że jeśli osocze nie zostanie wykorzystane do leczenia, bo nie będzie biorcy, to posłuży do produkcji immunoglobulin, które również są niezbędne do ratowania zdrowia i życia.
Słyszymy, że pełnej krwi centrum na razie nie potrzebuje.
- Chyba pierwszy raz w historii apelujemy, by dawcy wstrzymali się z jej oddawaniem. W szpitalach odwołano planowe zabiegi i w związku z tym mamy teraz wysoki stan zapasów. A krew ma określoną żywotność, np. krwinki czerwone - 42 dni.
Krew będzie potrzebna, gdy tylko szpitale ruszą pełną parą. Tymczasem dawca musi poczekać 2 miesiące od ostatniego poboru. W przypadku osocza - 2 tygodnie, choć od ozdrowieńców z wysokim mianem przeciwciał będzie je można pobierać 2-3 razy w odstępstwach tygodniowych.
Dyrektor mówi, że potrzebne są natomiast płytki krwi, które tylko przez 5 dni mogą być przechowywane poza organizmem. Apeluje o zgłaszanie się i oddawanie. Ten zabieg trwa ok. 30 - 40 minut. Można się umówić na dowolny dzień i godzinę.