- Remiza strażacka to najczęściej centrum życia wsi - mówi Edward Fedko, prezes lubuskiej Ochotniczej Straży Pożarnej.
Czy prezes lubuskich Ochotniczych Straży Pożarnych był kiedyś strażakiem? Brał udział w gaszeniu pożaru?
Moja historia z pożarnictwem zaczęła się w jednostce OSP w Rogozińcu koło Zbąszynka. Po II wojnie światowej tam los rzucił moich rodziców. Jedną z pierwszych organizacji w tej wsi, która powstała już w 1946 r., była Ochotnicza Straż Pożarna. Mój nieżyjący już ojciec - Józef był jednym z jej założycieli. To były trudne czasy. Chodziłem z ojcem na zbiórki, obserwowałem, co się dzieje i tak trafiłem do drużyny chłopięcej. A moje trzy siotry były w druzynie dziewczęcej! Dużo ćwiczyliśmy, a efekty były widoczne. Zdobywaliśmy czołowe miejsca w zawodach gminnych powiatowych i wojewódzkich. Przykładowo w 1969 r. w Lubsku zdobyliśmy II miejsce, a wygrany wówczas adapter ,,Bambino“ służył w Klubie Rolnika. Długo na bramie wjazdowej do naszego gospodarstwa wisiała tabliczka „Konie do pożaru”, bo przecież wówczas tylko taki środek do transportu strażaków i sprzętu był możliwy. Nieraz sam „furmaniłem”, jadąc do pożaru.
Czym dziś są jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej?
To jedna z niewielu organizacji społecznych, które oparły się wichrom historii. Ich tradycja w Polsce sięga 100 lat, a na ziemiach zachodnich ponad 70 lat. Dziś strażacy nie tylko chronią życie i mienie, ale też są animatorami życia kulturalnego, sportowego, a nawet religijnego. Dlatego od lat mamy w naszym kraju wielki kapitał społecznego zaufania, utrzymujący się na poziomie 95 proc.
A jaka jest dziś rola remiz strażackich?
To najczęściej centrum życia wsi. Bardzo często są tam kawiarenki internetowe, gdzie wstęp mają wszyscy mieszkańcy wsi. Ale to też sposób na to, by zachęcić młodych do wstępowania w szeregi strażaków ochotników.
A czy wśród młodych są chętni, by by działać w ochotniczej straży?
Nadal są. Mamy dziś w woj. lubuskim 147 młodzieżowych drużyn pożarniczych, a działają w nich ludzie w wieku 12-18 lat. By ich do tego zachęcić, organizujemy chociażby obozy szkoleniowo - wypoczynkowe.
Jak jest ze sprzętem? Czy OSP dysponują takim, który spełnia wymagania?
Z roku na rok jest lepiej, chociaż zapewne potrzeby są jeszcze większe. I będziemy starali się je spełnić. To, jaki ma być sprzęt w dyspozycji ochotników, zapisaliśmy w strategii rozwoju OSP w Lubuskiem do 2020 r., która jest już realizowana. Na przestrzeni ostatnich 10 lat do lokalnych OSP w naszym regionie trafiło około 40 średnich samochodów ratowniczo - gaśniczych, a więc tych najbardziej przydatnych strażakom ochotnikom, oraz około 50 lekkich wozów ratowniczo – gaśniczych. Niebawem w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Lubuskie 2020 strażacy dostaną 13 średnich wozów bojowych. Zakupimy też inny sprzęt, chociażby do ochrony przeciwpowodziowej. Trzeba dodać, że wozy bojowe i inny sprzęt zostały zakupione dzięki pieniądzom unijnym, samych jednostek OSP oraz wojewódzkiego funduszu ochrony środowiska i gospodarki wodnej. To wszystko jest ważne, ale w straży najważniejsi zawsze byli, są i będą ludzie.To m.in. dlatego wspólnie z „Gazetą Lubuską” i komendantem zawodowej straży zachęcam strażaków ochotników do uczestniczenia w startującym dziś plebiscycie Strażak Roku.