Ośrodek jeździecki Zakrzów znów walczy o życie

Czytaj dalej
Tomasz Wróblewski

Ośrodek jeździecki Zakrzów znów walczy o życie

Tomasz Wróblewski

Przed ośrodkiem jeździeckim w Zakrzowie znów trudne miesiące. Po latach miał wreszcie zacząć na siebie zarabiać, ale ambitne plany pokrzyżowała pandemia. Część radnych w gminie coraz głośniej mówi o możliwości założenia kłódki.

Wielofunkcyjny ośrodek w Zakrzowie, który ma status ośrodka szkolenia olimpijskiego w jeździectwie, jest własnością niewielkiej gminy Polska Cerekiew w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim.

Wiele lat temu władze gminy, wspólnie z miejscowym Ludowym Klubem Jeździeckim Lewada z Zakrzowa postanowiły, przebudować stare ruiny PGR-u w nowoczesny kompleks sportowy. Miał być chlubą Opolszczyzny. I jest.

Problem w tym, że taka chluba kosztuje.

Rocznie potrzeba 1,5 mln na utrzymanie

Koszty utrzymania takiego ośrodka to około 1,5 miliona złotych rocznie. Dużo, jak na niewielką gminę z pięcioma tysiącami mieszkańców. Właśnie dlatego kilku rajców złożyło niedawno wniosek o “wygaszenie ośrodka”. To oznaczałoby katastrofę dla tej jednej z najważniejszych opolskich inwestycji ostatnich lat. Zamknięcie kompleksu zbudowanego kosztem 20 milionów złotych oznaczałoby de facto powolną dewastację obiektów i tym samym utratę potężnych środków zaangażowanych w budowę.

- Radni widzą, że pieniędzy w budżecie gminy brakuje, bo idą właśnie na utrzymanie ośrodka - nie ukrywa Piotr Kanzy, wójt Polskiej Cerekwi. Od razu jednak dodaje, że gmina zrobi wszystko, aby Gminny Ośrodek Sportu i Rekreacji w Zakrzowie (do taką oficjalnie nosi nazwę) mógł funkcjonować dalej.

- Pracujemy nad tym, aby zbilansować koszty jego utrzymania. Nie mamy szczęścia pandemia koronawirusa pokrzyżowała nam plany, ale jesteśmy dobrej myśli na przyszłość - dodaje wójt Piotr Kanzy.

Jedną trzecią kosztów generuje basen. Kiedy projektowano ośrodek, uznano, że poza częścią typowo jeździecką powinny się tu znajdować również hotel, restauracja, spa oraz basen. Czy słusznie? Trudno to teraz ocenić. Z pewnością jednak basen nie został do końca przemyślany. Przede wszystkim jest mały i płytki, przez co nie jest łatwo znaleźć dużą liczbę chętnych do korzystania z niego i płacenia za bilety. W sumie przychody z wejściówek w zeszłym roku wyniosły 100 tysięcy złotych. Dużo za mało, by móc powiedzieć, że basen był dobrą inwestycją z punktu widzenia czysto biznesowego. Koszty ogrzewania (elektryczno-gazowe) są bardzo duże, przydałoby się również ocieplenie hali basenowej.

Terretycznie basen można byłoby zamknąć. Z drugiej strony, kiedy go otwierano chwalono się, że to wyjątkowa sytuacja, w której daje się dostęp do tego typu infrastruktury sportowej mieszkańcom terenów wiejskich.To był też przed laty jeden z argumentów którymi przekonywano mieszkańców, że ośrodek jest tu w ogóle potrzebny.

Ośrodek jeździecki w Zakrzowie to prawdziwa perełka, nie tylko gminy, ale i całego regionu. A perły, jak wiadomo, tanie nie są

Pozostało jeszcze 72% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Tomasz Wróblewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.