Ostrołęka. Polityczna burza wokół rozbiórki elektrowni
To o czym zdecydowano już dawno temu, właśnie stało się faktem - ruszyła rozbiórka tych elementów nowej ostrołęckiej elektrowni, które już zdążono wznieść. Wkrótce z krajobrazu miasta znikną dwie ponadstumetrowe wieże.
Rozpoczęła się rozbiórka elektrowni węglowej w Ostrołęce. Realizacja flagowego projektu Prawa i Sprawiedliwości pochłonęła do tej pory niemal 1,5 miliarda złotych - poinformowała w miniony czwartek telewizja TVN24, wywołując, po raz kolejny, polityczną burzę wokół projektu, o którym wielu ostrołęczan już... powoli zaczynało zapominać.
Z lokalnego punktu widzenia sprawa wygląda nieco inaczej - decyzja o wstrzymaniu tej inwestycji, potem o jej całkowitym zaniechaniu, i wreszcie o rozbiórce tego, co już powstało, zapadła wiele miesięcy temu. Sama rozbiórka - na którą potrzeba było także stosownych pozwoleń - ruszyła z początkiem marca.
Najbardziej spektakularna będzie rozbiórka dwóch pylonów, które są najbardziej widocznym elementem konstrukcyjnym elektrowni, której budowa została wstrzymana niemal dokładnie rok temu.
Choć o wstrzymaniu budowy mówiono nieoficjalnie już dużo wcześniej. Już 4 grudnia 2019 branżowy portal biznesalert.pl napisał: decyzja o wstrzymaniu budowy elektrowni zapadła. Autorka tekstu powoływała się na własne źródła. Pisała: Według moich rozmówców rząd szykuje się do oficjalnego ogłoszenia, że Ostrołęka C nie powstanie, ale nie bardzo wiadomo, kto, jak i kiedy ma to ogłosić.
Pomnik głupoty i nieudolności
Przypomnijmy, że elektrownię w Ostrołęce budowała spółka, której udziałowcami były dwa koncerny energetyczne - Energa i Enea. Pierwszy z nich został w międzyczasie przejęty przez państwowego giganta - PKN Orlen. Orlen zapowiedział od razu po przejęciu Energi, że nie będzie realizował budowy elektrowni węglowej. Alternatywą ma być budowa energetycznego bloku gazowego. To jednak kwestia przyszłości.
Przyszłości, którą prezes PKN Orlen już jednak określił. Jak zapowiedział jeszcze w zeszłym roku elektrownia gazowa w Ostrołęce ma powstać do 2025 roku. Gaz do niej zostanie przyłączony z linii, która... dopiero ma powstać. Mowa o gazociągu łączącym Polskę z Litwą.
Co istotne, nie jest jeszcze przesądzone, czy elektrownia gazowa powstanie w miejscu, gdzie ruszyła właśnie rozbiórka elektrowni węglowej.
Nieoficjalnie mówi się, że prawdopodobne jest zbudowanie elektrowni gazowej na terenie po najstarszej części dawnego Zespołu Elektrowni Ostrołęka, czy elektrociepłowni - w Wojciechowicach. Elektrownia gazowa nie będzie tak duża jak planowana węglowa.
Tymczasem pełną parą ruszyła rozbiórka tego co już została wybudowane za cmentarzem komunalnym, czyli dwóch pylonów (popularnie zwanych przez wszystkich wieżami) i konstrukcji chłodni kominowej. I wywołała polityczną burzę.
11 marca w Sejmie posłowie Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński i Jan Grabiec zwołali konferencję prasową, na której mówili o rozbiórce elektrowni w Ostrołęce.
Dwie wieże, które wkrótce znikną z krajobrazu Ostrołęki nazwali „pomnikiem głupoty, nieudolności, zmarnowanych szans i pieniędzy Polaków”.
- Część świata cywilizowanego przyjmowała informację o budowie elektrowni węglowej z dużym zaskoczeniem i traktowali to trochę jak skansen. Za chwilę ten skansen zostanie zburzony, ale to pociągnęło konkretne koszty dla firm energetycznych: dla Enei i Energi na już około 1,5 mld złotych, ale mówi się, że będzie to łącznie 2 mld zł, a może nawet 3 mld zł. Tego nie wiemy - to z kolei opinia posła KO Pawła Poncyliusza.
Poseł Poncyliusz mówił, że sprawa budowy Ostrołęki C powinna zakończyć się odpowiedzialnością polityczną i karną.
Co ciekawe Paweł Poncyliusz, który dziś jest posłem KO, w latach 2006-2007 był członkiem PiS i wiceministrem w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. To wtedy, za pierwszych rządów PiS, powstały plany budowy nowego bloku energetycznego w Ostrołęce. Plany podjęte przez rządy PO-PSL i przez nie zarzucone. Powrót PiS do władzy oznaczał powrót do budowy elektrowni. Budowa, która kończy się spektakularną rozbiórką...
Oczywiście przez te wszystkie lata zmieniały się okoliczności, ale nie zmienia się jedno: przekonanie polityków, że oni akurat podejmowali jedynie dobre decyzje.
Decyzje racjonalne ekologicznie i ekonomicznie
Nic do zarzucenia nie ma sobie wspomniany już tu Krzysztof Tchórzewski. W rządzie Beaty Szydło był on ministrem energii, uchodził za głównego budowniczego elektrowni w Ostrołęce. Na początku marca został szefem -powołanej właśnie - rady doradców politycznych premiera.
Do sprawy elektrowni w Ostrołęce były minister energii odniósł się w piątek 12 maja, na antenie radia RMF FM. Nie mógł nie zostać o to zapytany, właśnie w kontekście rozbiórki.
Pytany, czy w związku z tym pieniądze, które wydaliśmy na blok węglowy, zostały wyrzucone w błoto, odpowiedział: Przyspieszenie transformacji to jest wydatek pieniędzy na to, żeby był zdrowszy klimat w Polsce.
W ocenie Tchórzewskiego decyzje były podjęte racjonalnie, w uzgodnieniu z Komisją Europejską.
- To jest kwestia tego, że chcemy mieć szybciej czyste powietrze - mówi. - Teraz całe społeczeństwo daje przyzwolenie na szybszą transformację. (...) Patrzę na przyszłość kraju, nie mogę upierać się przy swoich decyzjach, tylko dlatego, że zapadały w okresie mojego rządzenia. Mnie przedstawiono, że wówczas decyzje były racjonalne ekonomicznie i ekologicznie, bo mieliśmy zyskać spadek emisji, ale dzisiaj chcemy, żeby spadek emisji był jeszcze większy - tłumaczy Tchórzewski odejście od elektrowni węglowej na rzecz gazowej.
O planach budowy nowej elektrowni w Ostrołęce mówiło się głośno od czasu “pierwszych rządów PiS” czyli od lat 2006-2007. Już po zmianie władzy projekty te były kontynuowane. Za punkt kulminacyjny przygotowań do budowy elektrowni można uznać kupienie przez koncern Energa od gminy Rzekuń 43-hektarowej działki. Od gminy Rzekuń, bo - przypomnijmy - tereny nowej (dziś już trzeba mówić byłej) elektrowni należały wcześniej do gminy Rzekuń. Do miasta zostały włączone w 2018 roku.