Ostry konflikt dyrektorki z nauczycielami w mieleckim "elektryku". Wzajemne skargi i donosy

Mobbing, nękanie, ubliżanie i brak kompetencji przy prowadzeniu placówki - między innymi takie zarzuty stawiają pracownicy mieleckiego „elektryka” obecnej dyrektorce. Konflikt trwa od maja.

O to, gdzie należy szukać podłoża tego, co na dobre rozpętało się w mieleckim Zespole Szkół im. prof. Janusza Groszkowskiego pytamy organ prowadzący, czyli starostwo. To tam od mja wpływają pisma, podpisane najczęściej „zatroskani rodzice” lub sugerujące, że ich autorzy są pracownikami szkoły.

Część z nich można odnaleźć w internecie na mieleckich portalach miejskich. Jak wynika z pism dyrektorka miała wprowadzić w szkole kodeks etyki, który obligował nauczycieli do noszenia określonego stroju. Dla pań niedopuszczalne był spodnie, a dla panów podkoszulki, z czego nie zostali wyłączeni nawet nauczyciele wf-u.

Co gorsza, dyrektor miała nakłaniać nauczycieli przeprowadzających maturę ustną do jej zaliczania na pozytywną ocenę nawet tym uczniom, którzy nie byli do egzaminu kompletnie przygotowani. Zgodnie z treścią pisma, dyrektorka motywowała to tym, że mieleckie szkoły mają wyższą zdawalność.

Pracownicy wytykają dyrektorce także niekompetencję, narzekając, że odmawia zainteresowanym nauczycielom brania udziału w projektach unijnych i nie obsadza na czas zastępstw nauczycieli, o których nieobecności wiadomo już wcześniej. Młodzież miała przez to pozostawać przez jakiś czas bez opieki.

Przedstawiciele starostwa podkreślają, że sprawę traktują bardzo poważnie, że przeprowadzono kilka doraźnych kontroli i w większości nie wykazały one uchybień. Nie znaczy to jednak, że sprawy nie ma.