Otruła się. Nie mogła bez niego żyć
Zakazana miłość, zesłanie na katorgę oraz atak bombowy. Przypominamy historię miłosną z Lublina sprzed ponad 100 lat.
Konkretnie chodzi o historię miłości Andrzeja i Jadwigi Mazurów, którą postanowiła się podzielić miejska przewodniczka Ewa Jezierska.
A było to tak. Jadwiga wyszła za mąż za szacownego majstra z lubelskiej fabryki maszyn rolniczych. Jednak serce nie sługa. Wkrótce zakochała się - ze wzajemnością - w swoim pasierbie, Andrzeju. - W rezultacie zdradzony mąż doniósł na własnego syna. Poinformował władze carskie, że Andrzej Mazur należy do Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej, odpowiedzialnej za akcje zbrojne przeciw zaborcom - opowiada Ewa Jezierska. Chłopak został skazany na zsyłkę, trafił do Archanielska. Udało mu się stamtąd zbiec, ale powrót do Lublina zajął mu pół roku. - Gdy wreszcie dotarł, Jadwiga była już wdową. Według legendy, pasierb rzucił jej do stóp bukiet polnych kwiatów - mówi przewodniczka PTTK.

Niestety, historia tej miłości nie miała szczęśliwego zakończenia. Andrzej Mazur nie zrezygnował z działalności w bojówkach PPS. Zginął w zamachu, jaki miał miejsce obok kamienicy z ulicy Nowej 9 w Lublinie (dziś Lubartowska 9). Nazwisko naszego bohatera znajdziemy w notce prasowej, jaką tuż po zdarzeniu wydrukowała ,,Ziemia Lubelska”. Artykuł z 6 maja 1907 roku nosi tytuł "Echa wybuchu bomby". Nie dowiadujemy się, na kogo zamach został zorganizowany, a jedynie tego, że śmiertelną ofiarą wybuchu byli 19-letni robotnik Andrzej Mazur, a jego kolega 24-letni Jan Wizor stracił prawą rękę. Zwłoki Andrzeja zostały otoczone kordonem wojska, który nikogo do nich nie dopuszczał. "Przy zabitym i rannym znaleziono dowody stwierdzając ich osobistości i jak się okazało, byli to uciekinierzy, z guberni Archangielskiej, którzy przed paroma miesiącami zostali wysłani z Lublina, jako przestępcy polityczni" - pisała "Ziemia Lubelska".
O miłości Andrzeja Mazura do macochy powstała ballada. W całości cytuje ją Zbigniew Włodzimierz Fronczek w książce "Romans w Lublinie. Encyklopedia lubelskich legend, sensacji i anegdot". Ballada kończy się informacją, że Jadwiga otruła się, nie mogąc znieść utraty ukochanego.
Ewa Jezierska: - Jeszcze w latach 60. XX wieku, gdy byłam dzieckiem, tę balladę śpiewało się na Kośminku.
Zapraszamy na spacery organizowane przez PTTK pt. "Lublin dla zakochanych". Najbliższy odbędzie się we wtorek. Początek o godz. 14 na placu Katedralnym w Lublinie.