Otwórzmy się na smutek
Dzień Wszystkich Świętych jest szczególnie trudny dla osób, które niedawno utraciły bliską osobę. Możemy postarać się pomóc im „przetrwać” ten dzień.
Maria Szuster, psycholog z Ośrodka Edukacji i Psychoterapii „Ego” w Bydgoszczy, mówi, że śmierć kogoś bliskiego zawsze pozostawia w nas ślady. Zmienia nam rzeczywistość wewnętrzną (nie mamy kogo się poradzić, z kim się pośmiać czy komu się zwierzyć), ale także rzeczywistość zewnętrzną (nie mamy z kim zjeść obiadu, płacić rachunków, pójść na spacer).
Bardzo ważne jest, aby dać sobie czas na przeżycie żałoby. Nie ma nic złego w smutku czy bólu. To, że cierpimy oznacza, że osoba, która odeszła była dla nas ważna. Nie żałujemy tylko tych osób czy wydarzeń, które nie miały dla nas znaczenia.
Zazwyczaj żałoba trwa rok
Zazwyczaj tak jest, okres żałoby w naszej kulturze trwa rok i mniej więcej tyle samo potrzeba naszym emocjom, aby uporać się z przeżyciem straty.
Żałoba ma swoje etapy. Na początku jesteśmy w szoku i staramy się zaprzeczyć trudnej rzeczywistości, która nas dotknęła. Następnie nasze zachowanie ulega dezorganizacji, np. nie dajemy rady wykonywać dotychczasowych obowiązków. Buntujemy się i złościmy na lekarzy, rodzinę, Boga. Po tym etapie wpadamy w smutek i depresję, życie traci dla nas sens. Dopiero po przejściu tych wymienionych etapów mamy szansę na pogodzenie się z tym, co się stało.
- To nie znaczy, że po roku przestajemy być smutni, gdy zobaczymy zdjęcie osoby, która odeszła, albo poczujemy jej perfumy. Tylko stopniowo możemy czuć wewnętrzną bliskość z tą osobą, bez względu na to, że nie ma jej fizycznie koło nas - mówi Maria Szuster.
Nie chowajmy w sobie żalu
Każdy z nas ma prawo do tego, żeby przeżyć żałobę po swojemu. Nie jest korzystne, kiedy trudne uczucia żalu, buntu, rozpaczy, opuszczenia chowamy w sobie. Ważne jest, żebyśmy je mogli przeżyć, dopuścić je do siebie.
Lepiej mówić o emocjach niż je ukrywać. Nasza psychika funkcjonuje w ten sposób, że nigdy nie da się do końca schować tego, co przeżywamy, trudne emocje przypomną nam się w najmniej spodziewanej chwili. Jeśli nie będziemy emocji nazywać, wyrażać, myśleć o nich, przekształcą się w choroby psychosomatyczne, tzn. takie, które swoje źródło mają w emocjach, a wyrażają się w ciele.
Zdarza się jednak, że nasza rozpacz jest tak wielka, że bojąc się, aby nie przejęła nad nami kontroli, staramy się ją zagłuszyć. Rzucamy się w wir działalności zawodowej, angażujemy się w następne związki, stajemy się „kamienni”, silni, zawsze uśmiechnięci. Wówczas nasze emocje utykają w miejscu, proces przeżywania straty zostaje zatrzymany, co nie pozwala nam włączyć utraty do naszych przeżyć i może prowadzić do depresji.
Psycholog może pomóc
Co zrobić, gdy w miarę upływu czasu nie potrafimy odnaleźć się w nowej sytuacji inie przyjmujemy do wiadomości, że nie ma już z nami osoby, z którą przeżyliśmy kilkanaście czy kilkadziesiąt lat?
- Myślę, że to jest odpowiedni moment na wizytę u specjalisty. Psycholog, psychoterapeuta może pomóc nam otworzyć się na smutek i żal, co jest niezbędnym warunkiem pożegnania się z bliskim, który odszedł. Dopiero kiedy stopniowo przyjmiemy realność - że tej osoby już nie spotkamy, możemy z jednej strony nosić jej obraz w sobie, a z drugiej strony budować swoje życie w zmienionych warunkach - mówi Maria Szuster.
Pomoc tak, ale nie na siłę
Zbliża się dzień Wszystkich Świętych. Jest szczególnie trudny dla osób, które niedawno utraciły bliską osobę. Często mamy dylemat, jak się 1 listopada zachować się wobec takiej osoby. Czy lepiej otoczyć ją opieką, by czuła wsparcie rodziny, bliskich czy też pozwolić jej w samotności przeżywać ten trudny dzień?
Maria Szuster wyjaśnia, że nie ma jednego scenariusza, jak wspierać osoby w przeżywaniu żałoby. Każdy z nas jest inny i ma swoje indywidualne potrzeby. Są osoby, które wolą smucić się w samotności, są też takie, dla których pomocne jest wyżalenie i wypłakanie się komuś bliskiemu. Najważniejsze, co możemy zaoferować osobom przeżywającym żałobę, to szacunek dla ich przeżyć.
Niestety, często w dobrej wierze, staramy się unieważnić, pomniejszyć trudne emocje. Pocieszamy („nie martw się , wszystko będzie dobrze”), radzimy („musisz zająć się czymś innym”), relatywizujemy przeżycia („inni mają gorzej”).
- Myślę, że w każdym z nas jest silny opór przed czuciem smutku i żalu. Wydaje nam się, że smutek nas osłabi, że się pod jego wpływem rozpadniemy. Tymczasem strata, smutek, żal jest szansą na dojrzałość. Jeśli damy radę po wewnętrznym rozsypaniu się, poukładać siebie na nowo zyskujemy inne poczucie siebie, wewnętrzną siłę - mówi psycholog.