Pakiet bije szpital po kieszeni [zdjęcie interaktywne]
Po wprowadzeniu przepisów dotyczących szybkiej terapii onkologicznej największe w kraju szpitale, specjalizujące się w leczeniu nowotworów (jest ich 20), liczą straty.
Pakiet onkologiczny obowiązuje już dwadzieścia miesięcy. Na tyle długo, aby o zapoczątkowanej w styczniu 2015 r. rewolucji w diagnozowaniu i leczeniu nowotworów wiedzieć już chyba wszystko. Zatem pytania o to, czy szybka terapia onkologiczna jest faktycznie „zielonym światłem” dla pacjentów, i jak na nowych przepisach wychodzą szpitale, są zupełnie zasadne.
Pacjent hotelowy dowożony i karmiony
- Mamy rocznie około 16 tysięcy chorych, z czego dwie trzecie to pacjenci leczeni w ramach pakietu onkologicznego - mówi prof. dr Janusz Kowalewski, dyrektor bydgoskiego Centrum Onkologii.
Wprowadzenie przepisów dotyczących szybkiej terapii onkologicznej nie spowodowało znaczącego wzrostu liczby pacjentów (przyrost wynosi od 1 do 2 procent).
Sporą rewolucją jest możliwość leczenia się w trybie ambulatoryjnym i korzystania z pobytu w hotelu. Chodzi przede wszystkim o osoby, które są w trakcie radioterapii.
- Nasi pacjenci korzystają z dwóch hoteli: Pozyton, który znajduje się w pobliżu Centrum Onkologii, i hotelu Pan Tadeusz w Osielsku - informuje dyrektor. - Tylko w sierpniu w obu hotelach odnotowaliśmy dwa tysiące noclegów. W Pozytonie przebywało 260 pacjentów, w Panu Tadeuszu 225.
Nowością jest to, że hotel zapewnia transport - chorzy są dowożeni na zabiegi i odwożeni po ich zakończeniu. Poza tym goście mają zapewnione śniadania i obiadokolacje.
Prof. Kowalewski: - Gros pacjentów jest zadowolonych z takiego rozwiązania. Problemem dla części może być to, że za pobyt w weekend muszą płacić, bo NFZ nie zwraca kosztów. Wiele osób spędza ten czas w domu. Dobrze, że kiedy wyjeżdżają, swoje rzeczy mogą pozostawić w specjalnych boksach.
Doba w hotelu kosztuje 156 zł. Tyle samo NFZ płaci centrom onkologii za dobę hospitalizacji. - Niestety, wycena została mocno zredukowana. Kiedyś Fundusz płacił prawie 400 zł - informuje szef CO.
Spora część chorych, leczonych metodą radioterapii, to osoby w zaawansowanym wieku, mające wiele współistniejących chorób. Dlatego muszą być w szpitalu. Niestety, z tego powodu placówki sporo tracą.
Nie tylko PET i radioterapia
W ocenie szefów centrów onkologicznych, wprowadzenie zmian w zakresie opieki medycznej nad pacjentami chorymi na raka jest dużym sukcesem. Niestety, może on zostać zniweczony przez problemy finansowe.
- Nasz obecny deficyt wynosi prawie 19 milionów złotych. To skutek niedoszacowania wielu procedur oraz obniżenia wycen wraz z wprowadzeniem pakietu. Tylko na obniżeniu wyceny PET-a [pozytonowa tomografia emisyjna - przyp. red.] tracimy rocznie 5 milionów złotych. Kiedyś za badanie PET cena wynosiła 4300 zł, teraz 3300 zł. Tracimy też na obniżeniu wyceny hospitalizacji - wylicza prof. Kowalewski.
Pomysł sprzed kilku miesięcy, by obniżyć kontrakty osobom pracującym na umowach cywilnoprawnych, nie został zrealizowany. - Tylko część ordynatorów zgodziła się zrezygnować z dodatku. Na temat kontraktów na przyszły rok będziemy jeszcze rozmawiać - dodaje szef CO.