Palisz na działce liście i gałęzie? Też produkujesz trujący smog
Eksperci nie mają wątpliwości - spalanie liści, gałęzi czy traw też szkodzi środowisku i ludziom. A do tego grozi za to mandat.
Spacerując wiosną po osiedlach domków jednorodzinnych albo podlubelskich miejscowościach czasami trudno złapać oddech a okolicę spowija gęsta chmura dymu. Już wiadomo, że właściciele nieruchomości robią porządki. I palą: pozostałe z jesieni liście, gałęzie, czasami trawy. „Zanieczyszczenie powietrza? Jakie zanieczyszczenie? Przecież to tylko rośliny” - powiedzą pewnie, kiedy zapytacie, czy wiedzą, że zanieczyszczają środowisko i trują siebie i wszystkich wokół. Bardzo się jednak mylą.
- Spalanie liści, traw czy gałęzi z całą pewnością przyczynia się do powstawania zanieczyszczenia powietrza – podkreśla prof. Dobiesław Nazimek, chemik z Uniwersytetu Przyrodniczego. - Rośliny składają się nie tylko z węgla i wody, przyswajają też różne substancje np. z gleby. Ich spalanie powoduje, że do powietrza trafiają prawie wszystkie, poza węglanami i siarczanami, składniki smogu. Paląc np. liście emitujemy więc m.in. toksyczne i rakotwórcze dioksyny, pyły PM 2,5, PM 10, azotany. Trujemy siebie, rodzinę, sąsiadów – wyjaśnia prof. Nazimek.
Co więcej - za palenie liści czy gałęzi grozi mandat: od 20 do 500 zł. Straż Miejska w Lublinie w ub. r. wystawiła 52 mandaty na 8 950 złotych za spalanie odpadów na zewnątrz budynków. Udzieliła też 33 pouczeń. W tym roku były cztery mandaty na tysiąc złotych i sześć pouczeń. Wśród wymienionych mandatów nie ma co prawda wyszczególnionych tych, które wystawiono wyłącznie za spalanie odpadów zielonych.
- Zwykle podczas interwencji nasi funkcjonariusze stwierdzali pomiędzy gałęziami czy liśćmi także inne odpady - tłumaczy Robert Gogola, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie.
- W przypadku spalania samych odpadów zielonych zwykle udzielamy pouczeń, zwłaszcza jeśli na danej posesji jesteśmy po raz pierwszy. Chociaż oczywiście za spalanie samych liści czy skoszonej trawy też trzeba się liczyć z mandatem karnym, szczególnie, jeśli sytuacja się powtarza - dodaje rzecznik.
A co z ogniskiem rozpalanym rekreacyjnie? - W chwili, kiedy wykorzystujemy drewno do np. pieczenia kiełbasek, nie jest to zabronione, gdyż nie jest to pozbywanie się odpadów. Oczywiście w takich sytuacjach należy pamiętać o bezpieczeństwie pożarowym - zaznacza Robert Gogola.
Jeśli nie palenie, to co?
W Lublinie problemu z zagospodarowaniem zielonych odpadów mieszkańcy nie mają - raz na dwa tygodnie firma „śmieciowa” odbiera z nieruchomości każdą ilość worków z liśćmi, trawą, drobnymi gałęziami czy wyciętymi roślinami. Jeśli ktoś nie chce czekać, może sam zawieźć worki do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych (ul. Głuska 6).
W sąsiednich gminach stosowane są różne rozwiązania. Na przykład w Jastkowie odpady zielone trzeba samodzielnie zawieźć do punktów w Snopkowie lub Tomaszowicach.
Sposobem jest też wykorzystanie liści czy skoszonej trawy na działce, czyli przerobienie ich na kompost.
Koalicja antysmogowa
Artykuł jest elementem kampanii informacyjnej, którą prowadzimy wspólnie z Urzędem Miasta, LPEC oraz MPK. W przyszły tygodniu, także w ramach kampanii, organizujemy smogową debatę w redakcji Kuriera Lubelskiego. Relację ze spotkania znajdziecie Państwo na tej stronie za tydzień. Oczywiście zamieścimy ją także na kurierlubelski.pl.