Pan Pęcherz i Robin Hood - o dwóch takich, co chcieli rządzić w FIFA

Czytaj dalej
Fot. Michael Probst
Hubert Zdankiewicz

Pan Pęcherz i Robin Hood - o dwóch takich, co chcieli rządzić w FIFA

Hubert Zdankiewicz

Na pierwszą podróż do RPA Blatter wybrał się samolotem katarskiego biznesmena, powiązanego z rodziną Bin Ladenów.

Nie mam zamiaru dłużej walczyć o dobro FIFA. Zostawili mnie na pastwę losu. - przyznaje Sepp Blatter w rozmowie z magazynem „Bunte” - Teraz będę starał się tylko oczyścić swoje imię, walczyć o honor. Fałszywe oskarżenia ujawniły we mnie nowe pokłady energii. Po świętach przejdę do ofensywy - zapowiada były prezydent FIFA.

- Co oni robili między 2011, a 2015 rokiem? Spali? A teraz nagle się obudzili i to tuż przed wyborami w FIFA, kiedy jestem kandydatem. To niewiarygodne - grzmi Michel Platini. „Oni” to Komisja Etyki FIFA, która zawiesiła obu działaczy. Najpierw na 90 dni, a 21 grudnia na osiem lat.

To efekt śledztwa w sprawie podejrzanej płatności (dwa miliony franków szwajcarskich), która w 2011 roku trafiła z kont FIFA do Platiniego. Obaj działacze twierdzą, że była to zapłata za usługi doradcze, świadczone przez Francuza w latach 1998-2002. Miała zostać uregulowana dziewięć lat później ze względu na sytuację finansową federacji. Problem w tym, że nie ma żadnych dokumentów, potwierdzających przekazanie tej kwoty. Komisję Etyki nie przekonał fakt, że szwajcarskie prawo honorowało wówczas porozumienia ustne. Tyle faktów.

Nie da się jednak ukryć, że sprawa może wydawać się podejrzana. Z wielu powodów. Również politycznych, bo nie jest żadną tajemnicą, że drogi obu panów dawno się rozeszły. A Platini nie ukrywał, że chciałby zająć miejsce zmuszonego w czerwcu 2015 roku do rezygnacji (cztery dni po wybraniu go na kolejną kadencję) Blattera. W wywiadach kreował się na tego sprawiedliwego. - Czasem mam kłopoty z żołądkiem. Wynikają one z problemów FIFA - tak skomentował aferę, jaka wybuchła w kwietniu tego roku.

Wtedy to amerykańscy śledczy aresztowali siedmiu członków zarządu Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej pod zarzutem korupcji. Oskarżonych zostało w sumie czternastu działaczy. Prokurator generalny USA Loretta E. Lynch poinformowała, że do płatnej protekcji miało dojść m.in. przy wyborach na prezydenta FIFA w 2011 roku. Mówiła też o łapówkarstwie, jakie miało miejsce przy wyborach organizatora mundialu w 2010 r. w RPA, oraz umowach między Brazylią a firmą Nike przed mundialem w 2014 r., który odbył się w tym kraju.



Wiarygodność Blattera od dawna była już praktycznie zerowa. „Pan Pęcherz” (podczas losowania grup mistrzostw świata w 1994 roku słynny amerykański aktor Robin Williams rozbawił publiczność zwracając się do Szwajcara „Mr. Bladder”) kontrowersje budził od samego początku swoich rządów w FIFA. Wybory (w 1998 roku zastąpił na stanowisku Joao Havelange’a) miał wygrać, korumpując działaczy z Afryki. Cztery lata później wiceszef tamtejszej federacji piłkarskiej Farah Addo przyznał, że odwiedził go tajemniczy gość i oferował 100 tysięcy dolarów za poparcie Blattera. Skorumpowanych miało być w sumie 18 osób. Dokładnie tyle, ile było potrzeba Szwajcarowi do zwycięstwa.

Na tym nie koniec, bo gdy w 2001 roku upadła zajmująca się sprzedażą praw marketingowych FIFA firma ISL, jej likwidator odkrył, że miała specjalny fundusz korupcyjny, wynoszący 2,5 miliona franków szwajcarskich. Podejrzewano, że dużą część tej gotówki mógł przyjąć sam Blatter, a pikanterii dodaje fakt, że całą aferę ujawnił ówczesny sekretarz generalny federacji Michael Zen-Ruffinen. W specjalnym raporcie wykazał też, że w „aferze ISL” FIFA straciła ponad 100 milionów dolarów.

Efekt? Śledztwo umorzono, Zen-Ruffinen wyleciał z pracy. A wybrany na drugą kadencję Blatter wielkodusznie wybaczył Addo, którego wcześniej starał się na wszelkie sposoby zdyskredytować (Somaliczyk został zdyskwalifikowany na 10 lat, ale uniknął procesu). To właśnie wtedy po raz pierwszy padły z ust Szwajcara słowa, że tego typu sprawy należy załatwiać „w rodzinie”. Krótko mówiąc, zadbać o to, żeby nie zostały otwarte żadne szafy z dokumentami FIFA. Zwłaszcza tymi finansowymi.

- Blatter sam tak zrobił w przypadku Havelange’a. Wiedział od 1977 r., że poprzedni prezydent FIFA przyjmował łapówki - to już zostało sądownie udokumentowane. I nie tylko nic nie zrobił, ale starał się to tuszować - przyznał latem ubiegłego roku na naszych łamach Thomas Kistner, autor demaskatorskiej książki „FIFA mafia”.

Jej lektura to prawdziwe kompendium wiedzy na temat działalności FIFA i jej byłego prezydenta. Nie tylko jego, bo autor zabiera czytelnika w podróż do 21 maja 1904 roku, kiedy została założona ta organizacja. Nie da się jednak ukryć, że to Blatter jest najczarniejszym charakterem książki, a lista zarzutów pod jego adresem jest długa. Oprócz w wspomnianych już zarzutów obejmuje m.in. podpisanie niekorzystnego dla FIFA kontraktu na prawa do transmisji mistrzostw świata z federacją CONCACAF (jej ówczesny przewodniczący Jack Warner, miał na tym zarobić aż 11 mln funtów), a nawet... kontakty z terrorystami. Tak się bowiem składa, że po przyznaniu organizacji mundialu w 2010 roku RPA, ówczesny prezydent FIFA wybrał się w pierwszą podróż do tego kraju prywatnym samolotem katarskiego szejka i bankiera, powiązanego biznesowo z rodziną Bin Ladenów.

Platini to na pozór jego całkowite przeciwieństwo. W przeszłości wybitny piłkarz (m.in. mistrz Europy i trzykrotny laureat Złotej Piłki magazynu „France Football”), później trener (awansował z Francją na Euro 92), wreszcie działacz (współprzewodniczący komitetu organizacyjnego rozgrywanego we Francji mundialu w 1998 roku). Jako prezydent UEFA (zastąpił w 2007 roku na stanowisku Lennarta Johanssona) wywalczył m.in. pięć miejsc więcej w Lidze Mistrzów dla klubów z biedniejszych lig Europy.

Za jego kadencji przyznano również mistrzostwa Starego Kontynentu Polsce i Ukrainie, przełamując wieloletni monopol krajów z zachodu Europy (choć sam Platni miał wspierać kandydaturę Włochów). Powiększono też liczbę uczestników Euro z 16 do 24 zespołów. Niemieckie media pisały, że Francuz kreuje się na piłkarskiego Robin Hooda.



Teraz wychodzi na to, że bardziej przypomina Janosika, który - wbrew pięknej legendzie - łupił po równo bogatych i biednych. Nie brak wręcz głosów, że kara dla niego jest zbyt niska. - Osiem lat nie wygląda na dużo dla Platiniego. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę, że on i Blatter za nic mieli sobie regulamin FIFA - uważa Javier Tebas, prezydent Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej (LFP). - Kara powinna być na tyle długa, żeby nie mogli już nigdy pełnić kierowniczych funkcji w instytucjach sportowych. Nie zasługują już na nasze zaufanie - dodał.

- To zbyt surowa kara, zwłaszcza dla... Blattera, który poświęcił niemal całe swoje życie pracy na rzecz piłki nożnej i FIFA - twierdzi z kolei Peter Velappan, były sekretarz generalny Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej (AFC). Nie brak też jednak opinii, że prezydent UEFA został wrobiony.

- Blatter przez wiele lat stał na czele skorumpowanej do cna organizacji, jaką jest FIFA. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że dostał to na co zasłużył - podkreśla były przewodniczący Angielskiej Federacji Piłkarskiej (FA) David Bernstein. - Z Platinim jest inaczej, bo UEFA nie jest w nic podejrzanego uwikłana. Myślę, że on był po prostu naiwny. Zaufał Blatterowi, nie zdając sobie sprawę z kim się zadaje - podkreślał.

Francuz też nie składa broni i zapowiada, że zaskarży wyrok do Komisji Odwoławczej FIFA, a jeśli zajdzie potrzeba również do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Problem w tym, że na decyzję pierwszego organu (który odrzucił odwołanie Francuza od zawieszenia na 90 dni) czeka się zazwyczaj trzy miesiące. A nowego prezydenta FIFA poznamy 26 lutego.

Hubert Zdankiewicz

Hubert Zdankiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.