Pani Agnieszka: Byłam żoną batiuszki. Mąż mnie skrzywdził. Innym wmawiał, że jestem zła
Udowadniał, że on jest kimś, a ja się nie liczę. Dla nikogo. Bo pytał: Kto ci uwierzy? Bo mi, kapłanowi, każdy… - opowiada Agnieszka. Prosi, by nie podawać jej nazwiska, jednocześnie zapewniając, że opowiada nam tylko prawdę. Ale w sądzie toczą się jeszcze sprawy. Nie chce więc, aby ktokolwiek pomyślał, że próbuje manipulować.
Poznali się jeszcze w liceum. Widywali się na nabożeństwach w cerkwi, na spotkaniach prawosławnego bractwa. W końcu się poznali. On - pełen ambicji. Chciał zostać prawnikiem. Ona - po studiach teologicznych, skromna, pragnąca szczęśliwej rodziny. Takiej, która będzie się wspierać na każdym kroku. - Jestem dzieckiem alkoholika. I wiem, co to jest ból, cierpienie, brak wsparcia - mówi pani Agnieszka. Dlatego od początku wiedziała, że chce mieć więcej niż jedno dziecko. Bo jedno zostanie w końcu samo. Jeśli będzie ich więcej - będą się wspierać.
Sprawdzał komórkę, maile, nie dawał pieniędzy... By mnie upokorzyć, ubezwłasnowolnić, udowodnić, że ja nic nie znaczę
Jeśli chodzi o dzieci - tak się stało. Urodziła trójkę. Wszystko inne - gdzieś tam po drodze przepadło. Teraz Agnieszka walczy tylko o jedno - o pieniądze. Bo były mąż, niedoszły prawnik i były batiuszka - robi wszystko, by dzieci dostały od niego jak najmniej.
W dalszej części artykułu przeczytasz m.in.:
- Jak wyglądały początki małżeństwa pani Agnieszki
- Jak bohaterka artykułu relacjonuje kłótnie z byłym mężem
- O końcu małżenstwa
- Przeczytasz też z jakimi obrażeniami Pani agnieszka trafiła do szpitala
- Dowiesz się jakie kroki podjęła względem byłego batiuszki - cerkiew i policja.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień