Pani Antonina ma 107 lat! "Żyję tyle tylko dzięki Bogu"
Pani Antonina śmieje się, że w życiu przeszła już wszystkie choroby. Dlatego teraz nie choruje i może szczycić się tak imponującym wiekiem.
Do naszej redakcji zadzwonił Czytelnik z informacją, że w Bojadłach żyje kobieta, która skończyła niedawno 107 lat. - Pani Antonina. Najstarsza w naszej wsi. Żyje, dobrze się ma i można z nią porozmawiać. Bardzo ciekawa historia... - powiedział.
Postanowiliśmy więc odwiedzić panią Antoninę w jej domu i poprosić, żeby podzieliła się z nami swoją receptą na długowieczność.
- Receptą? Jaką receptą. Żyję długo, bo mi pan Bóg pozwolił - dowiedzieliśmy się od seniorki. - Ale siadnijcie, to wam trochę opowiem - dodała.
Antonina Partyka wraz z rodziną przyjechała do Bojadeł w 1953 roku aż z Kielecczyzny. - Całą naszą wieś wysiedlili, bo w jej miejsce poligon wojskowy mieli stawiać. A że tam domy, rodziny, to już nikogo nie interesowało. Nasi mężczyźni z rodziny już wcześniej tu przyjeżdżali, na zachód, porozglądać się. I wybrali Bojadła, choć ja sama nie wiem, dlaczego. Do Sulechowa daleko, do Zielonej Góry też. Ale co było robić. Tu mnie przywieźli i tutaj już jestem. I pewnie tu także przyjdzie mi umrzeć - mówi pani Antonina.
Całe swoje życie spędziła pracując w gospodarstwie. Praca była ciężka, a rodzina liczna. Pani Antonina dzisiaj ma problem, żeby zliczyć, jak wielu urodziło się jej wnucząt i prawnucząt. - Oj mam już tych wnuków i prawnuków. Chyba zliczyć nie dam rady. Basia prawnuczka, Marek prawnuczek. O matko... u Zdzisia dwoje, u Jerzyka też. U Darii dwoje, u Neli dwoje, Pietruś ma troje... - wylicza kobieta.
Pani Antonina papierosów nie paliła nigdy
W domu wszystkim żyło się dobrze, jednak szybko nadeszła też starość. - Ja nie wiem, jak mama takiego wieku dożyła - mówi córka, pani Czesława. - Bo z tego, co pamiętam, to bardzo często chorowała. W łóżku dużo leżała - mówi. Pani Antonina potwierdzająco kiwa głową. - Oj, na co to ja nie chorowałam. Na serce, na ciśnienie, kręgosłup. Wszystkie choroby już chyba miałam - śmieje się kobieta. Mąż zmarł 20 lat temu. Jak sama mówi, lubił papierosy i często palił. Zawsze ją to denerwowało, bo pani Antonina papierosów nie paliła nigdy. - I widzi pani. On nie żyje. A ja żyję - mówi.
Recepty na długowieczność próbujemy się więc doszukać w specjalnej diecie. - Eee, nie mam żadnej diety. Jem, co mi dadzą. Lubię skrzydełko z kurczaka, warzywka. Ważne, żeby tylko tłusto nie było. Słyszałam, że na serce, to dobra jest herbatka z dzikiej róży. Wiecie, jak ją zrobić? To proszę mnie powiedzieć. Tylko mnie, bo córka może zapomnieć.